[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zapomniałem, jakim jest się słabym przed pierwszą przemianą.-Nadal trzymał linkę, którą miałam związane ręce.Zastanawiałamsię, czy gdybym ją mocno szarpnęła, mógłby stracić równowagę izlecieć w dół. - Lucas jest twoim bratem - powiedziałam, cię\ko oddychając.- No i?- Jak mo\esz mu to robić?Przykucnął przede mną.- Rzucił mi wyzwanie! Pozbawił mnie władzy.Okej, mo\e i trochęprzeginałem.Ale straciłem Jenny.Mogli okazać mi trochęwyrozumiałości.- Mason mówił, \e jego współlokator z college'u.- Tak, mówił o mnie.Był strasznym kujonem zapatrzonym wswojego ojca.Kiedy zaczął opowiadać o Bio-Chronie, pomyślałem,\e to przeznaczenie.- Skoro tak bardzo chciałeś się wyleczyć, dlaczego nie zgłosiłeś sięsam do eksperymentu?- Bo nie ufałem do końca Keane'owi.Nie chciałem, \eby zrobił zemnie dziwoląga, którym zresztą jestem.- Wzruszył ramionami.-Poza tym miałem ochotę na małą zemstę.- Wstał i pociągnął mnieza sobą.- Idziemy.Usłyszałam ciche, acz grozne warczenie.W lesieprawdopodobnie \yła jakaś setka wilków, ale nie miałam pojęcia,ilu z nich to zmiennokształtni.Jednak jeszcze zanim odwróciłamsię i zobaczyłaś znajome, kolorowe futro, wiedziałam, \e to Lucasw wilczej postaci.Jego ostre kły były obna\one. - A niech cię.Wyjąłeś sobie kulę? Zaparłeś się, \eby pokazać, jakiz ciebie twardziel? Niestety nie mam więcej srebrnych kulek.Sąstrasznie drogie.Devlin pchnął mnie na ziemię.- Có\, zdaje się, \e będziemy musieli załatwić to w tradycyjnysposób.Widziałam, \e bok Lucasa nadal krwawi.Mimo \e pozbył siękuli, nie zdą\ył jeszcze dojść do siebie.Będzie słabszy.Na mojej twarzy wylądowała koszulka.Zanim ją zdjęłam,Devlin zdą\ył się ju\ przemienić w czarnego wilka.Tego samego,którego widziałam tamtej nocy przed swoim przyjęciemurodzinowym.Był większy od Lucasa.Jego kły wydawały siędłu\sze, ostrzejsze.Mason mówił, \e oczy się nie zmieniały.To była prawda.Zmiennokształtni zachowywali swoje ludzkie oczy.SrebrneLucasa i szare, w których odbijało się całe szaleństwo, Devlina.Wiedziałam, \e to będzie walka na śmierć i \ycie.Powinnabyła się odbyć wcześniej, kiedy Lucas wyzwał Devlina napojedynek, kwestionując jego kompetencje jako przywódcy stada.Ale teraz Lucas był ranny i osłabiony, zaś Devlin silny i szalony.To szaleństwo dawało mu dodatkową siłę.Lucas ryzykował utratęwszystkiego.Devlin ju\ wszystko utracił.Nie ryzykował niczym, ito czyniło go bardziej bezpiecznym.Wszystko przemawiało na korzyść Devlina.Mogłam stracić Lucasa, stracić coś, co dopiero odnalazłam. Kocham cię.Szepnęłam to w myślach.Ale wystarczyło.Lucas usłyszałmoje słowa.Spojrzał na mnie.To był błąd.Kiedy Devlin rzucił się na niego, zdałam sobiesprawę, \e wyznając mu miłość, wydałam na niego wyrok śmierci!Rozdzia 15Rozdział 15Rozdzia 15Rozdzia 15Groznie warcząc, Lucas odbił się od ziemi.Z obna\onymi kłami bracia zderzyli się w powietrzu.Ichsilne szczęki kąsały, pazury wbijały się w futro, próbując rozoraćciało.Poczułam zapach świe\ej krwi i moje nozdrza sięrozszerzyły.Czy to dlatego, \e ju\ niewiele brakowało do pełni iwkrótce miałam się stać tym, kim byli oni?Opadli na ziemię i rozdzielili się.Okrą\ali się powoli,szukając słabego punktu przeciwnika.Lucas czekał i oszczędzałswoje siły.Devlin rzucił się na niego.Lucas uskoczył w bok i napastnik wylądował na ziemi.Lucas doskoczył do niego i wgryzł się w jego bark.Wilkzaskowyczał z bólu, mo\e te\ z zaskoczenia.Z pewnością niespodziewał się, \e brat będzie tak agresywny.Zaczął się szamotać,usiłując pozbyć się Lucasa, ale ten znowu go ugryzł.Przetoczyli się.Ich pyski kłapały.Rozdzielali się i znowudopadali do siebie.Raz za razem.Widziałam, \e Lucas tracił siły. Nie spuszczałam z niego wzroku; chciałam mu jakoś pomóc, alenie mogłam nic zrobić.Dopiero po pierwszej przemianie nabędęnowych umiejętności.Ale na razie mój wilk był zdany wyłączniena siebie.Wiedziałam, \e Devlin nie oka\e litości.Gdyby nadarzyła sięokazja, natychmiast rzuciłby się Lucasowi do gardła.Walczyli.Kotłowali się, przybli\ając się coraz bardziej dokrawędzi urwiska.Rozdzielili się, jakby dotarło do nich, \e był tojedyny sposób na wyhamowanie.Próbowałam się wyciszyć.Niechciałam, \eby Lucas wiedział, jak bardzo się o niego boję.Niechciałam powtórzyć poprzedniego błędu i go rozproszyć.Jegooddech był cię\ki, bok cały we krwi.Zciskałam kurczowo koszulkę Devlina, przecie\ musiałamsię czegoś przytrzymać.Nagle coś mi zaświtało w głowie.Zerknęłam na jego porzucone spodnie i zobaczyłam pistolet.Rzuciłam się po niego.Trudno było go utrzymać, kiedy miało sięskrępowane ręce, ale dałam radę.Mój tata często zabierał mniena strzelnicę.Całkiem niezle strzelałam, jeśli mogę taknieskromnie powiedzieć.Chocia\ do tej pory wszystkie moje celebyły papierowe.Wymierzyłam, ale Lucas przesłonił Devlina.Czy musiałstoczyć tę walkę sam? Czy znienawidziłby mnie za zabicie brata?Kula nie była srebrna.Raczej były małe szanse, \ebym zabiłaDevlina.Ale mogłam go zranić, co pomogłoby Lucasowi.Czekałamna odpowiedni moment, \eby oddać strzał. Devlin rzucił się do ataku.Lucas skoczył i zderzyli się wpowietrzu, by za moment stoczyć się ze skały.Mój wrzask podą\ył w dół za nimi.Ciągle bezu\ytecznie ściskając pistolet, pobiegłam dokrawędzi urwiska i spojrzałam w dół.Zobaczyłam Devlina.Nadział się na wystającą gałąz.Nie ruszał się i był w ludzkiejpostaci.Domyślałam się, \e nie \ył.Serce waliło mi jak oszalałe.Gdzie jest Lucas?Nagle go zobaczyłam.Ciągle był wilkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl