[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Masz jakieś obłąkańcze obawy, że zrobię toprzy pierwszej, nadarzającej się okazji.Najpierw chciała zaprotestować, ale po chwili zrezygnowała.Patrzyłatylko na niego swymi wielkimi oczami, jakby odkrył jej najbardziejwstydliwy sekret, a teraz miał zamiar ujawnić go całemu światu.W tymmomencie stało się dla niego jasne, jak bardzo zależy jej na Tommym ijak bardzo chce go dalej wychowywać.A on? Cóż, nadal nie wiedział, czego tak naprawdę chce.- A nie zrobisz? - szepnęła zbielałymi wargami.Walker nieodpowiedział na to pytanie wprost.- Jak sądzisz, co zrobimy w czasie wakacji? Przecież rok szkolny jużsię niedługo kończy.Z trudem przełknęła ślinę i wysunęła brodę nieco do przodu.Jednakchyba tylko po to, żeby ukryć swoje przerażenie.- Nie mam pojęcia.Dostrzegł ból w jej oczach i zrobiło mu się przykro.- Chciałabyś, żeby Tommy tu został, prawda? Kłamałaś, kiedymówiłaś o tym, że ja i Tommy powinniśmy nawiązać bliższy kontakt.Chodziło ci o to, żeby oddalić moment ostatecznej decyzji.Azy jedna za drugą popłynęły jej po policzkach.- To nieprawda.Od początku chciałam, żebyście się lepiej poznali.-Daisy spuściła głowę.- Ale.ale wiem, że potrafię być dobrą matką.To,że czasami mam problemy z Tommym, nie przekreśla mnie jakoopiekunki.- Oczywiście.Pochylił się i wziął jej lodowato zimną dłoń.Daisy zadrżała.Naglezrozumiał, że od niego zależy cała jej przyszłość, a w każdym razie ta jejczęść, którą uznała za ważną.Walker nie czuł się dość silny, żeby unieśćten ciężar.- Na.naprawdę? - Spojrzała mu prosto w oczy.- Jasne.Jesteś w tym znacznie lepsza ode mnie.Być może, taknaprawdę, Tommy potrzebuje właśnie ciebie.- Nie.Wierzę, że byłbyś dobrym ojcem - powiedziała, chociaż nieleżało to w jej interesie.Walker uśmiechnął się krzywo.Anula & Polgaraouslandasc- Już raz się nie sprawdziłem - mruknął.- A teraz sam nie wiem, jakto się skończy.Czasami mam wątpliwości, czy w ogóle powinienemtutaj przyjeżdżać.- Tommy traktuje cię jak bohatera!- W dużej mierze dzięki tobie - zauważył.- Jak na ironię, zdołałaś gojakoś do mnie przekonać.Daisy otarła oczy.- Chciałabym, żeby już się wszystko wyjaśniło - westchnęła.- Rozumiem, ale naprawdę powinniśmy jeszcze poczekać.-Pogłaskał uspokajająco jej dłoń.- Mogę ci tylko obiecać, że nawet jeśliwezmę Tommy'ego do siebie, to nie przestanie on być częścią twojejrodziny.- Gdzie? W Waszyngtonie?- Będziemy się odwiedzać - stwierdził.Daisy pokręciła głową.- Nie, to nie wystarczy.Walker zastanawiał się nad tym przez chwilę, lecz w końcu musiałprzyznać jej rację.Jemu też nie wystarczały rzadkie wizyty synów.To,że mieszkali tak daleko, było bardzo frustrujące.Wciąż siedzieli w kuchni, a on ciągle trzymał dłoń Daisy, kiedy ktośzadzwonił do drzwi.Daisy natychmiast wyszarpnęła swoją rękę ipodeszła do zlewozmywaka, żeby trochę przemyć zapuchnięte od płaczuoczy.- Kto to może być, do licha? - mruknęła, wycierając powieki.-Nikogo nie zapraszałam.- Ale ja to zrobiłem - odezwał się cichutko Walker i posłał jejprzepraszający uśmiech.- Chciałem ci powiedzieć zaraz po przyjściu,ale cała ta sytuacja.No, wiesz.- Wziął głęboki oddech.- Mój szefchciał spędzić weekend w Trinity Harbor.I zaczęli pewnie od ciebie, boGail bardzo chciała poznać Tommy'ego.I ciebie, dodał w duchu, przeczuwając katastrofę, która mogła zachwilę nastąpić.- Może nie otworzymy? - zaproponował z nadzieją.- A czy twój szef łatwo się poddaje? - odpowiedziała pytaniem napytanie.- Myślisz, że od razu zrezygnuje?- Andy? - Walker zaśmiał się ponuro.- Prędzej wejdzie przezAnula & Polgaraouslandasckomin!- To może jednak spróbujemy do tego nie dopuścić -stwierdziłaDaisy.- Nie chciałabym w najbliższym czasie remontować dachu.- Jasne - westchnął Walker.- Zresztą jego żona jest jeszcze bardziejuparta.- Walker, ja wszystko słyszę.- Gail, uzbrojona w swoją torebkę,wtargnęła do kuchni.Tuż za nią truchtał jej mąż.- Przepraszam, stary, ale nie udało mi się jej powstrzymać - zwróciłsię do kolegi.- Wiesz, jaka jest Gail.- O tak! - westchnął Walker.- Skoro weszliście, to chyba możeciezostać.Daisy powoli dochodziła do siebie.- Walker, jak ty traktujesz przyjaciół? - oburzyła się.- Kto powiedział, że to przyjaciele - mruknął.- Andy jest moimszefem, więc muszę być czasami miły dla jego rodziny.Gail zaśmiała się i pocałowała go w policzek.- Lubię twoje poczucie humoru, Walker.- Obróciła się w stronęjego towarzyszki.- A pani to pewnie Daisy?- Proszę mi mówić po imieniu.Gail uścisnęła jej doń.- Nie zwracaj uwagi na to, co mówi o nas Walker - dodała.-Jesteśmy bardzo miłą parą.Andy, chodz tutaj.Szef Walkera uścisnął jej dłoń.- Bardzo mi miło, Daisy.- Patrzył na nią długo, zadziwiony urodąznajomej swego podwładnego.Walker nigdy nie wspominał, żeopiekunka Tommy'ego jest aż tak ładna.Natomiast sama Daisy wydawała się nieco przytłoczona osobowościąpani Thorensen, z którą od razu przeszła na ty.%7ładna ze starszych pań wTrinity Harbor, nawet Frances, nie farbowała włosów na tak płomiennierudy kolor i żadna nie nosiła tak śmiałych strojów.Poza tym Gailwyglądała tak, jakby przywiał ją tu wiatr.Bez przerwy krążyła po kuchnii coś robiła.- Miło mi was poznać.- Daisy przypomniała sobie o tradycyjnejgościnności Południowców.- Może napijecie się kawy albo herbaty?Mam też ciasto czekoladowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]