[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I rzeczywiście.Podczas śledztwa została dzgnięta nożem i zginęłaby, gdyby Steve nie dostarczył jej krwi. Jesteś wyrzutkiem  powiedziała oskarżycielsko i odsunęła się od niego. Nie! Ja& przyłączyłem się do tej grupy z pewnych powodów. To znaczy?Westchnął. Czy obiecasz, że jeśli ci powiem, to tego nie powtórzysz? Nikomu? Nawet Burnettowi?Della postawiła na szczerość. Jeśli to komuś zagraża, to muszę mu powiedzieć. Nikomu nie zagraża. Zamilkł na chwilę. Zostałem wysłany na misję, by kogośodnalezć.Pracowałem pod przykrywką dla Rady Wampirów.Wiedziała, że coś knuł. Rada Wampirów to wyrzutki przeciwstawiające się JBF. Nieprawda.Nie zgadzają się z pewnymi zasadami JBF, ale oni nie są zli.I wtedy coś jeszcze do niej dotarło.Coś osobistego. Pozwoliłeś, żeby Klingi mnie zabiły! I tak by było, gdyby& Nie!  odparł z mocą. Powstrzymałem ich, by nie poszli tamtej nocy za tobąi Steve em.Ogień, który rozpalił Steve, tylko ich spowolnił. Czy mówił prawdę? Na towyglądało, ale& Co ty tu robisz? Czy Rada Wampirów chce zniszczyć szkołę? Nie.Uważają, że to miejsce jest w porządku. Więc co tu robisz?Zawahał się. Wciąż kogoś szukam. Kogo? Tego nie mogę ci powiedzieć. A jeśli znajdziesz tę osobę, to zrobisz jej krzywdę?  Wpatrywała się w jegojasnozielone oczy. Nie.Chcę jej pomóc.Wyglądało na to, że mówi prawdę. A ona tu jest? Na to pytanie także nie mogę odpowiedzieć. Oparł się o drzewo.Nagle Delli nasunęło się kolejne pytanie. Czemu mi to mówisz?Przybrał inną minę i coś powiedziało Delli, że zamierza skłamać. Chcę prawdy.Powiedz mi prawdę.Na te słowa zacisnął pięść. Bo jest szansa, że sama się dowiesz. Jak?Potrząsnął głową.  Nie mogę powiedzieć nic więcej. Kosmyk ciemnych włosów spadł mu na twarz,a Della miała ochotę go odgarnąć.Splotła palce, by się powstrzymać.Westchnęła sfrustrowana.Czy naprawdę dała słowo, że nie powie o tym wszystkimBurnettowi?Potrzebowała więcej informacji, nim postanowi, czy Burnett powinien o tym wiedzieć. Czemu próbujesz się dostać do JBF? Nie próbowałem.To Burnett mi zaproponował.Był pod wrażeniem mojej siłyi prędkości, a ja pomyślałem, że mogę pomóc złapać mordercę. Myliłeś się  odparła. To przez ciebie trzymają Billy ego.A Billy tego nie zrobił. To nie tylko moja wina, Dello.Przemyśl to.Burnett już mi nie ufa, a to znaczy, że niemógł zatrzymać tego dzieciaka tylko dlatego, że ja tak powiedziałem. A więc obaj się mylicie.Chase nachylił się tak, że jego ramię prawie dotknęło jej. No dobra, jeśli się mylę, to pozwól mi to naprawić.Powiedz, kogo podejrzewasz.Pomogę ci to sprawdzić.Cofnęła się.Ta bliskość ją denerwowała. Czemu miałabym ci teraz cokolwiek mówić?%7łachnął się urażony. Więc teraz, kiedy powiedziałem ci prawdę, ty przestałaś mi ufać? Owszem, dopiero teraz mówisz mi prawdę.Przez cały czas ukrywałeś coś przede mną.Potrząsnął głową. Jesteś zbyt surowa. Jestem szczera  odparła. To coś, czego powinieneś był spróbować na samympoczątku.Wstała z drzewa, otrzepała korę ze spodni i ruszyła przed siebie. Hej!  Coś w jego głosie sprawiło, że się odwróciła.Stał tuż za nią.Tak blisko, że ich oddechy się mieszały.To przypomniało jej o pocałunku. Biegaj dalej, dobrze? Raz albo dwa razy dziennie.Co ten facet miał do biegania? Z drugiej strony, gdyby ona mogła biegać i latać takszybko jak on, to może też nie myślałaby o niczym innym.Odchyliła głowę, uświadomiwszysobie, że to brzmi, jakby się żegnał. Odchodzisz?  zapytała. Nie mam wyboru. Uśmiechnął się delikatnie, tylko oczami. Ja też nie mogę ci ufać.Powiesz Burnettowi.Jeszcze nie podjęła tej decyzji. Zastanawiam się nad tym.Ale tak, jestem lojalna wobec szkoły.Roześmiał się. Jesteś szczera, prawda? Też powinieneś czasem spróbować. W jej głosie słychać było sarkazm. Próbowałem.Przed chwilą.I nie zadziałało. Wpatrywał się w nią chwilę. Nie martwsię, nie mam do ciebie pretensji.Odgarnął jej kosmyk włosów z policzka.Chciała go zdzielić po ręku, ale siępowstrzymała. Steve ma szczęście. Jego palce wciąż dotykały jej policzka, a on patrzył na niąz czymś, co wyglądało na żal.Zanim się zorientowała, co planuje, pocałował ją, ale inaczej niż poprzednio.Nieseksownie, z nadzieją na rozwój wypadków. Tym razem pocałunek był krótki i słodki.Jego miękkie wargi dotknęły na moment jej ust.To było pożegnanie.Odwrócił się i odszedł.Patrzyła, jak jego szerokie ramiona znikają między drzewami. Nie lubiłam go , powiedziała sobie.Więc czemu bolało ją jego odejście? Czemu chciałazawołać, by wrócił?No dobrze, lubiła go.W dziwny sposób.Podziwiała i& nie mogła tego wytłumaczyć.Alenie czuła do niego tego, co do Steve a.Może współczuła mu po stracie rodziny.A może chodziłoo to, jaki był opiekuńczy w barze.A może& Cholera, po co w ogóle próbowała to analizować? Odchodził.Zostawił ledwieślad w jej życiu.A potem uświadomiła sobie, że skierował się nie do płotu, a w stronę obozu.Odchodziłna zawsze, czy też skłamał, żeby skraść jej całusa?Mogła się tego po nim spodziewać.Cholerny majtkowy zbok!Sprawdziła, kto jej przesłał wiadomość.Kevin.Zadzwoniła do niego.Odebrał po dwóch sygnałach. Halo? To ja, Della. Jak&  Coś przerywało rozmowę.Musiał mieć marny zasięg. Oddzwoń. Rozmowa się rozłączyła.Nie wiedząc, co myśleć o Chasie, skierowała się w stronę domku.Coś otarło się o jejtwarz.Uniosła rękę, myśląc, że narobił na nią jakiś ptaszek, ale nie.To było piórko.Zatrzymała się w środku lasu, czując, że robi się zimniej.Spojrzała w stronę drzeww poszukiwaniu chudego ducha o azjatyckich rysach.Rozglądając się, obróciła się wokółwłasnej osi.%7ładnego ducha.Może to nie był znak od Chana.Spojrzała na ciemne niebo i mrugające do niej gwiazdy.Wielki księżyc dzieliły od pełni dwie noce.Z góry spłynęło kolejne piórko.Kręciło się w kółkoi spadło u jej stóp.Chan wciąż tu był.Czemu? Czy był tu z powodu zabójcy Loraine? Skoro należeli do tegosamego gangu, to kto wie. Czy tego chcesz?  krzyknęła w ciemność. Przestań zsyłać cholerne piórka i po prostupowiedz!* * *Della dotarła do domku po trzeciej w nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl