[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PoczuÅ‚a siÄ™ niepewnie i byÅ‚a zadowolona, \e jest przy niej Sasza.Galen rozlIlawiaÅ‚ z wyjÄ…tkowo przystojnym mÅ‚odzieÅ„cem, który do.siadaÅ‚ wspaniaÅ‚ego gniadego waÅ‚acha.Bylitak pochÅ‚oniÄ™ci sobÄ…, \e Tessa poczuÅ‚a siÄ™ jeszcze gorzej._ Co z Tamarem?! - zawoÅ‚aÅ‚ Sasza, gdy tamci dwaj mogli go ju\ usÅ‚yszeć._ Nie daje znaku \ycia - odparÅ‚ posÄ™pnie Galen.- Ale tonie znaczy, \e nie czai siÄ™ w pobli\u.PiÄ™kny mÅ‚odzieniec obok Galena poczerwieniaÅ‚ i pospiesznie zapewniÅ‚ go:- PrzeszukaÅ‚em teren bardzo dokÅ‚adnie, mad\iron.- Tamar to podstÄ™pna bestia.- Galen odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™i powiedziaÅ‚ coÅ› półgÅ‚osem do swego towarzysza.Tess~ byÅ‚a zÅ‚a, \e mÄ…\ nie zwraca na niÄ… uwagi.Ale nagle zdaÅ‚a sobie sprawÄ™ z wÅ‚asnej gÅ‚upoty.Ich umowanie gwarantowaÅ‚a jej nieustannej atencji mÄ™\a.Musi sama upomnieć siÄ™ o to, na czym jej zale\y.ZatrzymaÅ‚aklacz tu\ przed Galenem i rzekÅ‚a:_ Jestem zmÄ™czona, spragniona i gÅ‚odna, panie mÄ™\u.SpojrzaÅ‚ na niÄ… z roztargnieniem i niedbale skinÄ…Å‚ na sto-jÄ…cego obok mÄ™\czyznÄ™·- Oto moja maÅ‚\onka, Kalimie.Tesso, poznaj mego zastÄ™pcÄ™, Kalima Ranmira.Na piÄ™knej twarzy Kalima dostrzegÅ‚a zdumienie i niechęć.SkÅ‚oniÅ‚ gÅ‚owÄ™ w dwornym ukÅ‚onie.- Witaj, mad\iro.- Witaj, szlachetny panie - odparÅ‚a i powtórzyÅ‚a: - Jestem gÅ‚odna.Galen usÅ‚yszaÅ‚ w jej gÅ‚osie buntowniczÄ… nutkÄ™ i spojrzaÅ‚ uwa\nie.Zau:wa\yÅ‚ cieniutkie linie koÅ‚o ust inienaturalnÄ… sztywność smukÅ‚ego ciaÅ‚a.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i zwróciÅ‚ do Saida.- Zaprowadz mojÄ… maÅ‚\onkÄ™ donamiotu, Saidzie, i przy-nieÅ› jej wszystko, czego zapragnie.- Czy przyÅ‚Ä…czysz siÄ™ pózniej do mnie? - spytaÅ‚a Tessa.- Czy\by ci na tym zale\aÅ‚o? - dociekaÅ‚ zdziwiony.- Rób, co chcesz.ChciaÅ‚am tylko wiedzieć, czy mam naciebie czekać.- ZawróciÅ‚a konia, zanim zdÄ…\yÅ‚ odpowiedzieć.PrzejechaÅ‚a przez tÅ‚um wojownikówwyprostowana, z dumnie uniesionÄ… gÅ‚owÄ….SkierowaÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ pasiastego namiotu w barwach Galena, którystaÅ‚ nad sadzawkÄ… peÅ‚nÄ… iskrzÄ…cej siÄ™, bÅ‚Ä™kitnej wody w samym Å›rodku oazy.- Kim jet ten Kalim? - spytaÅ‚a Saida, jadÄ…c u jego boku.- Jest zastÄ™pcÄ… mad\irona.Kalim to niezwykle walecznywojownik, bardzo szanowany.- MyÅ›laÅ‚am, \e zastÄ™pcÄ… mego mÄ™\a jest Sasza.- Ale\ nie! - Said potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- To wykluczone.Za-stÄ™pcÄ… nie mo\e być nikt obcy.A on nie nale\y do naszego plemienia.- Ale nie byÅ‚ na tyle obcy, by nie móc zaprzyjaznić siÄ™ z waszym madzironem i walczyć po jego stronie.-Tessa wydęła usta.- Nie chciaÅ‚em go obrazić.Jest prawdziwym przyjacielem El Zalanu.Wszyscy go tu lubiÄ….Nie na tyle jednak, by uznać go za swego, nawet po latach i mimo zasÅ‚ug, pomyÅ›laÅ‚a.- Sasza zapewne bardzo to sobie ceni - rzekÅ‚a.- Dobrze siÄ™ wÅ›ród nas czuje.ZwÅ‚aszcza przypadÅ‚ do gu-stu naszym kobietom - powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem.- ProszÄ™ mi wybaczyć, nie miaÅ‚em na myÅ›li nic zÅ‚ego, mad\iro- dodaÅ‚ szybko, \aÅ‚ujÄ…c swej szczeroÅ›ci.Tessa popatrzyÅ‚a na niego ze zniecierpliwieniem.- WyglÄ…da na to, \e bÄ™dziemy spÄ™dzać ze sobÄ… sporo czasu, dlatego wyjaÅ›nijmy coÅ› raz na zawsze: nie jestemtaka jak kobiety z El Zalanu i nie zamierzam siÄ™ zmienić.PrzywykÅ‚am bardziej do rozmów stajennych ni\ do babskich ploteczek.Nie urazisz mnie uwagami, którewydajÄ… ci siÄ™ niestosowne.- ZamilkÅ‚a na chwilÄ™· - PrawdÄ™ mówiÄ…c, mo\e dziÄ™ki takim rozmowom czuÅ‚abymsiÄ™ tu mniej.- ZajÄ…knęła siÄ™, nie chcÄ…c zdradzić swej bezradnoÅ›ci.PowiedziaÅ‚a jednak bez ogródek: -.samotna.Twarz Saida zÅ‚agodniaÅ‚a.ZeskoczyÅ‚ z konia i pomógÅ‚ jejzsiąść._ Nie bÄ™dziesz tu samotna, mad\iro.Wszystkie kobiety nadworze bÄ™dÄ… zaszczycone twojÄ… przyjazniÄ…· Madziron tego oczekuje._ Zobaczymy.WolÄ™ jednak sama uÅ‚o\yć sobie tutaj \ycie,a nie czekać, a\ siÄ™ tym zajmie twój pan.OdwróciÅ‚a siÄ™ i weszÅ‚a do namiotu.Said przyniósÅ‚ wodÄ™ do mycia.Gdy Tessa odÅ›wie\yÅ‚a siÄ™ i usadowiÅ‚a na piÄ™knym perskim dywanie, podaÅ‚jej apetycznÄ… potrawkÄ™ z królika.ByÅ‚a o wiele smaczniejsza ni\ dania serwowane poprzedniego wieczoru wtawernie.- Czy madziron i mój kuzyn dotrzymajÄ… mi towarzystwa?Said zaprzeczyÅ‚.- JedzÄ… razem z innymi mÄ™\czyznami przy ognisku._ Doprawdy? - Gdy Tessa trochÄ™ odpoczęła, jej obawy nieco przygasÅ‚y.- Mo\e powinnam siÄ™ do nichprzyÅ‚Ä…czyć? Wzięła miseczkÄ™ i chciaÅ‚a wstać, lecz Said zaczÄ…Å‚ trząść gÅ‚owÄ… jak szalony.ByÅ‚ przera\ony._ Madziron bardzo by siÄ™ na mnie gniewaÅ‚, gdybym ci pozwoliÅ‚ opuÅ›cić namiot.To nie._ Przystoi - dokoÅ„czyÅ‚a.- W tym barbarzyÅ„skim kraju panujÄ… nieznoÅ›nie surowe obyczaje!_ BarbarzyÅ„skim? - powiedziaÅ‚ ura\ony.- Ludzie z plemienia El Zalan nie sÄ… barbarzyÅ„cami.Inne szczepymo\e sÄ… dzikie, ale my mamy prawa, które nam daÅ‚ mad\iron.Nie zbli\ysz siÄ™ do ogniska, pani?Tessa byÅ‚a zmÄ™czona.Nie chciaÅ‚a wywoÅ‚ywać skandalu, za jaki uznano by zapewne pogwaÅ‚cenie przez niÄ…tutejszych obyczajów, i nara\ać Saida, którego polubiÅ‚a.- Ale w namiocie jest strasznie gorÄ…co.- rzekÅ‚a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]