[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak, Kari mieszka tam teraz.Po chwili namysłu Sofie kiwnęła głową, że się zgadza.- Dobrze, mogę z tobą pójść - dodała, jakby na odczepnego.- W takim razie postanowione - powiedział Ruij i klasnął w dłonie.Potem podszedłdo grupy siedzącej dokoła ogniska, usiadł i zaczął z nimi rozmawiać.Amalie nie była pewna, co tak naprawdę Ruij o tym myśli, ale ścisnęła dłoń siostryi pociągnęła ją za sobą.- Mam nadzieję, że zmienisz zdanie - powiedziała, kiedy Sofie już siedziała nakoniu.Jednak Sofie spojrzała na nią smutno i zaznaczyła:- Nie zmienię.Amalie nic nie odpowiedziała.Uznała, że tak będzie najlepiej.Ważne było tylkoto, że Sofie za chwilę spotka się z rodzeństwem.Może to wpłynie na jej decyzję.Amaliemiała taką nadzieję.Kari wybiegła im na spotkanie.- Sofie! Sofie! - krzyczała i z radości, i z zaskoczenia.Sofie uśmiechnęła się na jej widok.Ześlizgnęła się z konia na ziemię i równieżpobiegła Kari na spotkanie, wykrzykując jej imię.Kari uszczypnęła ją lekko w policzek.- Spójrz tylko na siebie.Wychudłaś.Co ci Cyganie z tobą zrobili?Amalie i Mitti przywiązali konie do ogrodzenia i podeszli do sióstr uradowanychze spotkania.Jednak po chwili Kari wyglądała na przerażoną i wściekłą jednocześnie.- O coś cię pytałam, siostro.Czy Ruij zle cię traktuje?Mitti pochylił się ku Amalie i powiedział:- Kari wydaje się bardzo poruszona.- Taka już jest Kari.Sofie cofnęła się i odparła:- Ruij jest dla mnie dobry.Nie mogłoby być lepiej, tylko czasami brakuje namjedzenia.L RT Kari potrząsnęła głową.- Naprawdę chcesz tak żyć? Nie rozumiem tego.Mitti odchrząknął.- Jadę z powrotem do zagrody.Jest tam dużo pracy, niedługo znów zaczną wypalaćlas i.Amalie zabrała rękę.- Chyba nie mówisz poważnie.Nie możesz znowu zniknąć.Nie zniosę tego.Mamyprzecież się pobrać.Mitti spuścił wzrok.- Na razie nie możemy, sama dobrze wiesz.Amalie nie zamierzała go słuchać.Tęskniła za nim i chciała mieć go blisko, a terazon znów ją opuszcza? To nie do wytrzymania!- Nie chcesz się ze mną ożenić, Mitti? To właśnie próbujesz mi powiedzieć?Kari i Sofie ruszyły przez dziedziniec.Mitti przyciągnął ją do siebie.- Chcę się z tobą ożenić, ale sama wiesz, że nie możemy.Nie teraz.Długomarzyliśmy, ale marzenia nie mają sensu, Amalie.Raz po raz spotykało nas coś, co unie-możliwiało spełnienie naszych zamiarów.Tym razem chcę się przygotować.Chcęwiedzieć, że to, co się dzieje, jest słuszne.Proszę, spróbuj zrozumieć.Tęskniłem za tobąnoc i dzień.Ale mogę poczekać jeszcze trochę.To już nie ma znaczenia.I tak jesteśmyjednym.Jego słowa budziły ciepło, lecz jednocześnie znów ogarnął ją ten dręczącyniepokój.Przekleństwo.Burzowe chmury, które nie chciały zniknąć z jej nieba.CzarnaKsięga i jej moc.- Nie mogę znów cię stracić - powiedziała, wysuwając się z jego ramion.- Chodz ze mną - powiedział zduszonym głosem i znów zamknął jej dłoń w swojej.Poprowadził ją do głazu, przy którym kiedyś spotykali się po kryjomu.Spojrzeli na siebie.- Zamknij oczy - poprosił cicho.Posłuchała bez wahania.Wargi Mittiego musnęły jej wargi.Najpierw ostrożnie,potem mocniej, żądając coraz więcej.Były miękkie, ciepłe, poszukujące.Nie mogłaL RT powstrzymać łez.Mitti sięgnął palcami do jej policzków.Potarł je delikatnie.Potem jegopalce przesunęły się ku gęstym, długim włosom.Jednocześnie nie przestawał jejcałować.Miała wrażenie, że unosi się w powietrzu.Nie mogła pozwolić mu odejść!Przytulił ją mocno do siebie.On też nie chciał jej puścić, bał się, że znowu jąstraci.Potem poczuła jego oddech przy uchu.- Kocham cię, Amalie.Od tych słów zakręciło jej się w głowie, pożądanie wypełniło ciało.Poczuła, żemusi go mieć.Od tak dawna nie czuła go przy sobie.Przywarła do jego ciepłego ciała.- Ja też cię kocham, Mitti.Poluznił uścisk.Po jego twarzy przebiegł grymas bólu.Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie, tak cierpiącego, o tak bolesnymspojrzeniu.- Nie wiem, jak to będzie, ale wydaje mi się, że nasz ślub nie dojdzie do skutku.Zrobiło jej się zimno na sercu.- Co ty mówisz?Z rezygnacją wzruszył ramionami.- Tangen należało do Olego, rozumiesz? To było całe jego życie.Nie mogę tammieszkać.- Podniósł wzrok i spojrzał jej prosto w oczy.- Jeżeli mamy się pobrać, tomusisz opuścić Tangen.Serce zaczęło tłuc się w jej piersi.Nie potrafiłaby wyjechać z Tangen.Choć byłotam tak ponuro, a ona nigdy nie zaznała w tym miejscu szczęścia, to był jej dom, w jakiśsposób nadal czuła tam obecność Olego.Nie mogłaby tego zostawić, nie potrafiłaby.Zresztą, gdzie niby miałaby się podziać?- Nie możesz mnie o to prosić, Mitti.Tangen to mój dom - odparła bezradniedrżącym głosem.- W takim razie nie mogę się z tobą ożenić, Amalie.- Chyba żartujesz.Możemy przecież zamieszkać razem.Z czasem polubisz tomiejsce.L RT - Nie.W tym samym momencie, kiedy padło to słowo, podbiegła do niego.- Naprawdę tak uważasz, czy tylko się ze mną drażnisz? - zapytała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl