[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z chęcią dokładniej zbadałaby tę więź, to elementarne połączenie, lecz jej zmysły nie należały w tej chwili do niej, umysł poddał się niszczycielskiej rozkoszy.On ani na moment nie oderwał się od jej ust, spijałz nich stłumione jęki.Wsparty na łokciach, uwięził jąpod sobą.Przy każdym potężnym pchnięciu szorstkimiwłosami torsu pocierał jej twarde sutki.Wklinowany biodrami między jej uda, przyszpilał do materaca jej uległe ciało, wypełniał je, jego członek, ciężki, twardy niczympowleczona gorącym jedwabiem stal, wdzierał się w niąbezlitośnie.Rytmicznie wycofywał się i wchodził w niąznowu, mocno, coraz głębiej i głębiej.Nieubłaganie popychał ją ku ekstazie.Nie była w stanie oddychać.Liczyła się wyłącznie tazmysłowa wspólnota.Spotkanie ciał i zmysłów, które dogłębnie zaabsorbowało ich oboje.Breckenridge nigdy jeszcze nie doświadczył takiej fascynacji, takiej głębi zmysłowego zatracenia.Zwykle czę­ścią świadomości kontrolował otoczenie, zachowywałczujność.lecz nie tej nocy.Nie z Heather.Namiętność pochwyciła w sidła ich oboje.Poruszali się razem w intymnej harmonii, jakiej nigdywcześniej nie doświadczył, o jakiej nawet nie marzył.Tańczyli w ciemności, pod przykryciami, połączonedesperacko, rozpalone, śliskie, pozbawione tchu ciała,a namiętność wygrywała coraz wyższe tony.Długie, żarłoczne, zachłanne pocałunki potęgowałyich głód aż do szaleństwa.Niedwuznaczne pieszczoty, intymne i nieskrępowane,wytrwale podkręcały pożądanie.Aż, w opętaniu, znaleźli się na szczycie.Zdesperowani, stęsknieni, poszukujący i łaknący,przywarli do siebie z drżeniem, gdy zagłębił się w niejpo raz ostatni.Nastąpiła erupcja rozkoszy.Migotliwej, iskrzącejw każdym nerwie, spływającej wszystkimi żyłami.I rozpadli się.Na kawałeczki.Utracili kontakt ze światem.Zagubili się w pustce.A potem wtargnęła ekstaza,porywając ich ze sobą.Przetworzyła ich i uformowała na nowo.I zostawiła, by wolno opadli z powrotem na ziemię,w inną, odmienioną rzeczywistość.Unosił się nad nią ze zwieszoną głową, ich pocałunekzostał wreszcie przerwany, ciała zwalniały bieg, drżałymięśnie.W tej chwili jasno dostrzegł prawdę, usłyszał ją wewłasnym chrapliwym oddechu, w jej cichym dyszeniu.Chciał zastawić na Heather pułapkę, wzbudzić w niejtęsknotę za zmysłową rozkoszą, tak aby, gdy się jejoświadczy, oferując perspektywę stałego zaspokojenia,wyraziła zgodę.Z jedwabnych nici namiętności planował utkać sieć,zdolną ją utrzymać.Zamierzał złapać Heather w sidła.Nie myślał sam w nie wpadać.A jednak tak właśnie się stało.Ta wiedza rezonowała w nim, kiedy runęło nań zaspokojenie.Przetoczyło się przez niego nieubłaganie, cięższe, gęstsze, zaprawione krzepiącym spokojem, dotąd mu nieznanym.Nie sposób było im się oprzeć.Tłumiąc jęk, zebrał w sobie siły, żeby unieść się z nieji zlec obok, nadal oplatając ją ramionami.Jego miejsce.Tu przynależał.Poddał się, zamykając oczy.***Po niebie wędrował już księżyc, kiedy domniemanyMcKinsey wprowadził Herkulesa do Kirkland.Złapał trop uciekinierów w New Bridge.Tam zboczyli z drogi do Glasgow, by z niepojętego powodu ruszyć akurat tą trasą.Na szczęście, choć trafił na ich ślad takpóźno, dróżka, którą podążali, nie miała odnóg, a ponadto znajdowały się przy niej liczne mniejsze i większe gospodarstwa.Dzięki temu nie trwonił zbyt wiele czasuna weryfikowanie postępów pary.Narzucił sobie ostre tempo; szli pieszo, zatem pomimo jego opóźnienia nie mogli go zanadto wyprzedzać.Gdy jednak światło dnia zaczęło gasnąć, musiał zwolnić.Teraz zrobiło się już zbyt ciemno, by ryzykować dalsząjazdę.Zatrzymał się i popatrzył przed siebie.Rozświetlonybudynek w połowie krótkiego szeregu domów wyglądałna gospodę.Tłumiąc westchnienie, ruszył wąską drogą.Weźmie pokój w gospodzie, a o pierwszym brzaskuna nowo podejmie misję.Zacznie od objechania tegomiejsca, aby się upewnić, że ci dwoje tędy przechodzili- że minęli Kirkland i podążyli dalej.Po tym, jak zgubiłich tego ranka, nie zamierzał już czynić założeń w kwestii celu ich wędrówki.Aczkolwiek chętnie poznałby jej powód.W jego ocenie reputacja Heather Cynster została nieodwracalnie zrujnowana.Kiedy się co do tego upewni, życzeniu jego matki stanie się zadość, a on i jego ludzie na powrót będą bezpieczni.Tyle że nie tak to sobie umyślił.Najmisterniej ułożone plany.zbyt często kończą sięfiaskiem.Zwłaszcza gdy w grę wchodzą kobiety.Naprawdę nie chciał, żeby temu głupiutkiemu dziewczęciu stała się krzywda, ale.Cóż, bez względu na to, co zaszło między Heather a człowiekiem, z którym podróżowała, jego własne zamiary pozostały niezmienione.Doścignie tych dwoje i upewni się, że dziewczyna jestpod dobrą opieką - jeśli nie zadba o nią ten cwany łajdak, on sam to zrobi.Cokolwiek będzie wolała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl