[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tomek odwrócił się obojętnie i nie przestając opowiadać,pociągnął Amy za sobą.Usta Becky zadr\ały i łzy stanęły w oczach.Pokryła to wymuszonąwesołością.Dalej rozmawiała z kole\ankami, ale piknik wyzionął ducha, a z nim umarłowszystko.Szybko odeszła, aby się ukryć i  wypłakać oczy" - jak mówią niewiasty.Siedziała wkącie, zła i sama ze swą zranioną dumą, a\ do dzwonka.Wstała, błysnęła oczami pałającymizemstą i groznie potrząsnęła warkoczami - wiedziała ju\, co nale\y zrobić.Podczas przerwy Tomek, wesoły jak szczygieł i bardzo z siebie zadowolony, dalej flirtował zAmy i kręcił się po dziedzińcu wypatrując Becky, aby zadać jej cios w samo serce.Wreszcieznalazł ją i.temperatura opadła mu do zera.Becky siedziała na ławeczce, w zacisznym kącieza budynkiem szkolnym i wraz z Alfredem Tempie oglądała ksią\kę z obrazkami.Tak ich topochłonęło, tak pochylili głowy razem nad ksią\ką, \e wyglądali, jakby zapomnieli o świeciebo\ym.Krew się w Tomku zapiekła z zazdrości.Znienawidził się za to, \e odtrącił rękę Beckywyciągniętą do zgody.W duchu wymyślał sobie od cymbałów i obrzucał się najbardziejobel\ywymi wyzwiskami, jakie mu przyszły do głowy.Omal nie zapłakał ze złości.Amyszczebiotała u jego boku, bo serce jej się rozśpiewało ze szczęścia, ale Tomkowi język stanąłkołkiem.Nie słyszał, co mówiła, gdy przestawała mówić i czekała na odpowiedz, przytakiwałjej półgębkiem, najczęściej ni w pięć, ni w dziewięć.Raz po raz ciągnęło go coś za szkołę iszedł tam, by sycić oczy nienawistnym widokiem.Nie mógł się oprzeć tej pokusie.Doprowadzało go do szaleństwa, \e Becky jakby na śmierć zapomniała o jego istnieniu naświecie.Oczywiście widziała go, zdawała sobie sprawę, \e szala zwycięstwa przechyla się najej stronę, i cieszyła się, \e teraz on cierpi - na zmianę.Tomek nie mógł ju\ znieść wesołego szczebiotu Amy.Raz po raz napomykał, \e musi cośzałatwić, \e mu się bardzo śpieszy, a czas ucieka.Wszystko na pró\no, ćwierkała dalej.Có\, do diaska - pomyślał - czy ona się ju\ nigdy ode mnie nie odczepi?Gdy wreszcie po\egnał ją pod pozorem owych pilnych spraw, obiecała mu z niewinną miną,\e  po szkole" będzie czekała  przed szkołą".Zmykał co tchu, a ją za to znienawidził.śeby to był kto inny - myślał Tomek zgrzytając zębami.Ka\dy inny, byle nie ten laluś zSaint Louis, który uwa\a się za eleganta i podgrywa hrabiego.Czekaj, czekaj! Dostałeś ode mnie, jak się tylko pokazałeś w naszym mieście? Dostaniesz, kochasiu, jeszcze raz! Bądzspokojny, ju\ ja cię przydybię.Złapię tak.i.Zaczął tłuc wroga, jakby rzeczywiście go dopadł; okładał powietrze pięściami, kopał idrapał.- Masz, bęc, jeszcze go raz! Dosyć? Co? Dostałeś nauczkę? Wyimaginowane lanieprzyniosło mu znaczną ulgę.W południe uciekł do domu.Sumienie nie pozwalało mu patrzeć na bezgraniczne szczęścieAmy, a przy tym nie chciał się narazić na nowe męki zazdrości.Becky znów zabrała się zAlfredem do wertowania ksią\ki z obrazkami, a gdy czas mijał, a Tomek nie nadchodził - niebyło kogo dręczyć.Chmury pojawiły się na niebie jej zwycięstwa.Ksią\ka przestała jąinteresować.Spowa\niała, potem przyszło roztargnienie, a w ślad za nim smutek.Na odgłoskroków nadstawiła uszu, ale nadzieja okazała się płonna.Tomek nie przychodził.Wreszciepoczuła się bardzo nieszczęśliwa i \ałowała, \e posunęła się za daleko.Biedny Alfred - widząc,\e ją traci, a nie wiedząc dlaczego - wołał co chwila:  O, to piękne! Patrz!" Straciła wreszciecierpliwość i zawołała:- Ach, przestań mnie dręczyć! Nic mnie to nie obchodzi! - Wybuchnęła płaczem, zerwała sięi uciekła.Alfred pobiegł za nią i starał się ją pocieszyć, ale krzyknęła: - Idz sobie! Zostaw mnie wspokoju! Nie znoszę cię! Chłopiec przystanął.Nie mógł zrozumieć, co takiego jej zrobił.Przecie\ sama mu powiedziała, \e przez całą popołudniową przerwę będzie z nimoglądała,obrazki, a teraz uciekła z płaczem.Zamyślony wrócił do pustej szkoły.Czuł sięupokorzony, był zły.Nietrudno było dojść prawdy: dziewczyna u\yła go po prostu jako ślepegonarzędzia zemsty na Tomku.Gdy to zrozumiał, zapałał jeszcze większą nienawiścią do swegowroga.Postanowił dobrze mu przysolić, samemu zbytnio się nie nara\ając.Nagle wpadła mu woko czytanka Tomka.Oto nadarzyła się sposobność.Uradowany otworzył ksią\kę na stronie,gdzie była lekcja zadana na popołudnie, i oblał ją atramentem.Właśnie w tej chwili Becky zajrzała przez okno i zobaczyła wszystko, ale się nie zdradziła.Poszła w stronę domu pragnąc spotkać Tomka i powiedzieć mu, co się stało.Będzie jejwdzięczny i muszą się pogodzić.Ale nim uszła pół drogi, zmieniła zdanie.Przypomniała sobie,jak Tomek obszedł się z nią, gdy mówiła o pikniku, i znów doznała palącego wstydu.Postanowiła nic mu nie mówić.Niech dostanie w skórę za poplarnienie ksią\ki, a ona, nadodatek, będzie go nienawidzić do śmierci."NIE POMYZLAAEM O TYM"  BRZMI CZASEM OKRUTNIETomek wrócił do domu w ponurym nastroju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl