[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale za dużo tych zbiegów okoliczności.Nie możemy ryzykować.Anna milczała, kiedy wykonał niedozwolony zwrot o sto osiemdziesiąt stopni iruszył z powrotem w stronę Cavaillon.Poe ich szukał.Tuzzi ich szukał.A terazjeszcze na dodatek policja.Kolacja w Villa d'Este wydawała się w tej chwili bardzoodległa.LRT 19Moreau wytrząsnął starannie popiół ze swojego cogolina - fajki z drzewa róża-nego, którą córka podarowała mu na ostatnie urodziny i która miała odejść razem znim na emeryturę.Ubijając w cybuchu świeżą porcję tytoniu, przejrzał raz jeszczenotatki, które zrobił podczas rozmowy z kapitanem Bonfilsem.Tak, pomyślał.Tomożliwe.To najzupełniej możliwe.Pamiętał, że czytał gdzieś, jak rząd usiłuje odlat uzyskać dokładnie to, o czym opowiedział mu Bonfils.Zapalił fajkę i zapatrzył się w okno.Za brudnymi szybami jego gabinetu lśniłosłońce, które, według danych departamentu turystyki, ogrzewało ulice i plaże Can-nes przez trzysta dni w roku.Jak on nie cierpiał południa: krzykliwych barw, niedo-rzecznej roślinności, braku śniegu, ogorzałych, uśmiechniętych, kutych na czterynogi południowców.Liczył miesiące do czasu, kiedy będzie mógł się przenieść doodziedziczonego po matce domu w Charente, gdzie zarówno klimat, jak i tempera-ment mieszkańców odznaczały się większym umiarkowaniem i rozsądkiem.Aodejść z honorami, po efektownej, zakończonej sukcesem akcji, to byłby dodatko-wy plus.Otworzył notes, przewracając strony zapisane drobnym, starannym pismem,dopóki nie odnalazł numeru Chevaliera, swojego starego przyjaciela, pochodzące-go, jak i on, z Charente.Chevalier był funkcjonariuszem służby cywilnej, grubą ry-bą w ministerstwie rolnictwa, człowiekiem, o którym Moreau wiedział, że ma po-ważne koneksje na wysokich szczeblach.Po zwyczajowych ubolewaniach, że tyle czasu upłynęło, odkąd się po razostatni widzieli, Moreau przystąpił do rzeczy.- Mam powody przypuszczać - zaczął - że komuś udało się opracować metodęhodowli trufli.Powiedziano mi, że formuła została gruntownie przetestowana i żeefekty były bardzo przekonujące.Teraz powiedz mi, czy - twoim zdaniem, zdaniemeksperta - taka rzecz jest możliwa?Nastąpiła chwila namysłu, nim Chevalier udzielił wyważonej odpowiedzi ra-sowego polityka.Zawsze mówił oględnie, jakby istniało niebezpieczeństwo, że je-go słowa zostaną zarejestrowane i wykorzystane jako materiał dowodowy.LRT - Zasadniczo nie ma powodu, dla którego takie odkrycie nie mogłoby zostaćdokonane, chociaż muszę ci powiedzieć, że tu, w ministerstwie, patronowaliśmy wprzeszłości wielu eksperymentom o podobnym charakterze.- Chevalier pozwoliłsobie w tym miejscu na nietypową nutę szczerości.- Wszystkie, niestety, rozcza-rowały nas, jeśli chodzi o wyniki.- Urwał, żeby ochłonąć po złożeniu tak ryzy-kownego oświadczenia.- To jednak nie wyklucza, że tąka metoda mogłaby zostaćopracowana, przez, nazwijmy to, niezależnego specjalistę, działającego bez upo-ważnienia władz.Oczywiście, gdyby do czegoś takiego doszło, bylibyśmy bardzozainteresowani.- Kolejna pauza, tym razem dla podkreślenia wagi dalszych słów: -Gdyby ta formuła miała się okazać autentyczna, jest sprawą zasadniczej wagi, żebytrafiła we właściwe ręce.Moreau nie miał trudności z rozszyfrowaniem tej aluzji.- Na przykład w twoje.Chevalier zachichotał.- Zgadza się, mój drogi Moreau, zgadza się.Gdyby się okazało, że istniejemożliwość opanowania produkcji trufli, pojawiłoby się zainteresowanie na bardzowysokim szczeblu.- Ostatnie słowa zostały wypowiedziane  dużymi literami".-Jak ci wiadomo, nasz prezydent pochodzi z Correze.To niemal wiejski chłopak,można by rzec, pod warunkiem, że się tego nie mówi zbyt głośno.Myślę, że byłbyuszczęśliwiony, gdyby eksploatacja jednego z naturalnych bogactw Francji znalazłasię pod kontrolą państwa.Wawrzyn ozdobiłby niejedno czoło, Moreau.Twoje imoje przede wszystkim.Kiedy mógłbyś mi dostarczyć tę formułę?Moreau przeszedł do wyjaśniania okoliczności sprawy.Chevalier przerywałmu od czasu do czasu, prosząc o uściślenie jakiejś kwestii albo o dodatkowe szcze-góły.Moreau czuł, że przedstawiciel ministerstwa jest coraz bardziej podekscyto-wany  o tyle, o ile zawodowi politycy w ogóle pozwalają sobie na ekscytację.Nazakończenie Chevalier obiecał oddzwonić, kiedy wybada, jak się wyraził,  prezy-dencki grunt".Ku zaskoczeniu Moreau, nastąpiło to po niespełna godzinie.Prezydent był za-intrygowany.Więcej niż zaintrygowany, był zdecydowany nie dopuścić, aby kto-kolwiek prócz matki Francji miał położyć łapę na owej tajnej agrarnej broni.Nale-żało dołożyć wszelkich starań, relacjonował Chevalier, żeby odszukać i zatrzymaćdwoje zbiegów i odzyskać formułę.Stawką mógł być los francuskiej gastronomii iLRT wszelkie dostępne środki, w tym, jeżeli zajdzie potrzeba, cały garnizon stacjonują-cy w bazie wojskowej w Draguignan, miały zostać oddane do dyspozycji Moreau.Bonfils został wezwany do gabinetu szefa i poinstruowany o krokach, jakie na-leży poczynić.Więcej policji, fotografie i dyrektywy odnośnie do priorytetu sprawyna wszystkich posterunkach żandarmerii, kontrole na wszystkich głównych dro-gach, wzmożona czujność na całym terenie i awans dla tych, którzy zaaresztujązbiegów.Kiedy podnosił się z miejsca, żeby wyjść z gabinetu, jego szef dzwoniłwłaśnie do bazy w Draguignan i kapitan słyszał, jak prosi, wysyłając serię krótkichsygnałów dymnych ze swojej fajki, o połączenie z dowódcą garnizonu.Bonfils miał nie lada zgryz.Sprawa wymykała się z rąk, a już na pewno spodjego kontroli.Siedział za biurkiem, znęcając się nad papierosami i odwlekając mo-ment, kiedy będzie musiał zdać relację Polluce'owi.Wojsko, niech to szlag trafi.Wszystkie siły policyjne, jakie dało się zmobilizować na całym południu.Helikop-tery, blokady dróg, stan najwyższego pogotowia.Takiego polowania nie było nawybrzeżu od czasów, kiedy legendarny kasiarz Spaggiari wyskoczył z okna gabine-tu sędziego prosto na czekający w dole motocykl i uciekł z Nicei.I nie złapali go,pomyślał z nutą wysoce nieprofesjonalnego podziwu, podnosząc słuchawkę telefo-nu.Polluce był daleki od zrozumienia.Jego głos, który nigdy nie grzeszył zbytnimciepłem, tym razem był lodowaty.- Liczę na pana, Bonfils.Moi koledzy również.Muszę wiedzieć o wszystkim,co się dzieje.Jak tylko pan będzie o tym wiedział.Niezwłocznie, czy to jasne?Merde.Co miał teraz zrobić, u diabła? Jakikolwiek obrót sprawy przybiorą, itak dostanie po głowie, albo od Polluce'a, albo od Moreau.Wpadł jak śliwka wkompot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl