[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz tu mydÅ‚o i szampon.Umyć ci gÅ‚owÄ™?I znów żadnej reakcji.PatrzyÅ‚a tÄ™po na mydÅ‚o, które jej wcisnÄ…Å‚em w dÅ‚onie.NadszedÅ‚ czas na rozmowÄ™ z Londynem.Tym razem nie musiaÅ‚em wycho-dzić.MogÅ‚em zadzwonić z pokoju.Kelly w Å‚azience nic nie usÅ‚yszy.- PaÅ„ski PIN?PodaÅ‚em.- JednÄ… chwilÄ™.SekundÄ™ pózniej w sÅ‚uchawce zalegÅ‚a cisza.PoÅ‚Ä…czenie zostaÅ‚o przerwane.Dziwne.PonowiÅ‚em operacjÄ™.Z takim samym skutkiem.Co siÄ™ dzieje, do kurwy nÄ™dzy? PróbowaÅ‚em przekonać samego siebie, że totylko nieporozumienie, ale z wolna docieraÅ‚o do mnie, iż o nieporozumieniu niema mowy, że to Å›wiadoma decyzja Londynu.PomyÅ›laÅ‚em o awarii na Å‚Ä…czach -jeszcze szukaÅ‚em cienia nadziei - ale już wiedziaÅ‚em.Nie ma siÄ™ co oszukiwać,trzeba dziaÅ‚ać.- Telefon popsuty - oznajmiÅ‚em, wracajÄ…c do Å‚azienki.- MuszÄ™ zejść do au-tomatu na ulicy.Czy potrzebujemy czegoÅ› ze sklepu? A zresztÄ… pójdziemy razempo zakupy, gdy tylko wrócÄ™.Kelly patrzyÅ‚a pustym wzrokiem w kafelkowÄ… przestrzeÅ„ Å‚azienki.WyjÄ…Å‚emjÄ… z wanny, owinÄ…Å‚em rÄ™cznikiem.- JesteÅ› już dużą dziewczynkÄ….Wytrzyj siÄ™, uczesz - podaÅ‚em jej grzebieÅ„ - iubierz.Masz być gotowa, gdy wrócÄ™.Pójdziemy gdzieÅ› na spacer.A tymczasemnie otwieraj nikomu, pamiÄ™taj.Nie odpowiedziaÅ‚a.WyÅ‚Ä…czyÅ‚em telefon z sieci i wyszedÅ‚em.7CzuÅ‚em siÄ™ zdezorientowany.Nie zrobiÅ‚em przecież nic niestosownego, wiÄ™cdlaczego mnie odciÄ™li? IdÄ…c do telefonu analizowaÅ‚em możliwe przyczyny.Do- szli do wniosku, że to ja dokonaÅ‚em zabójstwa? WystawiajÄ… mnie na odstrzaÅ‚?Jeszcze raz wykrÄ™ciÅ‚em numer w Londynie, niepotrzebnie.UsiadÅ‚em namurku okalajÄ…cym wejÅ›cie do hotelu.ZaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać.ZostaÅ‚o mi tylkojedno wyjÅ›cie - zadzwonić do ambasady.ZdawaÅ‚em sobie sprawÄ™, że to wbrewprocedurze i w ogóle wszelkim zasadom, ale nie miaÅ‚em wyboru.SprawdziÅ‚emnumer w informacji.DodzwoniÅ‚em siÄ™ za pierwszym razem.- Ambasada Brytyjska, sÅ‚ucham?- ChciaÅ‚bym rozmawiać z oficerem Å‚Ä…cznikowym sÅ‚użb specjalnych.- SÅ‚ucham?- ProszÄ™ mnie poÅ‚Ä…czyć z oficerem Å‚Ä…cznikowym sÅ‚użb specjalnych.- Przykro mi, w ambasadzie nie ma nikogo takiego.- To proszÄ™ dać znać attaché wojskowemu, że jest telefon do oficera Å‚Ä…czni-kowego w sprawie najwyższej wagi.- ProszÄ™ poczekać.- W sÅ‚uchawce zabrzmiaÅ‚a dyskretna muzyka.CzekaÅ‚emcierpliwie, a tymczasem koÅ„czyÅ‚ siÄ™ kredyt na telefonicznej karcie magnetycznej.SÅ‚uchawka wreszcie przemówiÅ‚a.- SÅ‚ucham pana? - GÅ‚os damski, ale inny niż poprzednio.- ChciaÅ‚bym rozmawiać z oficerem Å‚Ä…cznikowym.- Nie mamy nikogo takiego w ambasadzie.- Zatem niech bÄ™dzie attaché wojskowy.- Przykro mi, jest nieobecny.Zechce pan podać nazwisko i numer telefonu,spróbujÄ™ pana poÅ‚Ä…czyć po powrocie attache.- Niech pani posÅ‚ucha, muszÄ™ siÄ™ skontaktować z oficerem Å‚Ä…cznikowym lubattaché wojskowym.Mam pilne wiadomoÅ›ci.Mój numer identyfikacyjny -dwadzieÅ›cia cztery, dwadzieÅ›cia dwa, ale wiadoma centrala nie przyjmuje po-Å‚Ä…czenia.Tymczasem potrzebujÄ™ pomocy natychmiast.Niech pani przekażekomu trzeba, że jeÅ›li nie uzyskam poÅ‚Ä…czenia z Londynem ujawniÄ™ wszystko, caÅ‚Ä…sprawÄ™.ZadzwoniÄ™ za trzy godziny.- Nie rozumiem, proszÄ™ powtórzyć. - Ani myÅ›lÄ™.NagraÅ‚a pani przecież tÄ™ rozmowÄ™.Zainteresowani zrozumiejÄ….Za trzy godziny bÄ™dÄ™ siÄ™ Å‚Ä…czyÅ‚ z Londynem pod swoim numerem identyfika-cyjnym.- OdÅ‚ożyÅ‚em sÅ‚uchawkÄ™, bo nic wiÄ™cej nie musiaÅ‚em dodawać.ByÅ‚empewien, że sygnaÅ‚ dotrze gdzie trzeba, tak jak byÅ‚em pewien, że oficer Å‚Ä…cznikowyalbo attache sÅ‚uchali mojego wywodu na drugiej linii.Z racji swojej profesji maczaÅ‚em palce w brudnych sprawach, których ujaw-nienie spÄ™dziÅ‚oby sen z powiek wielu ważniaków.Z drugiej jednak strony, z tegowÅ‚aÅ›nie powodu tacy jak ja sÄ… po prostu na odstrzaÅ‚.Dlatego z góry zaÅ‚ożyÅ‚em, żew ostatecznoÅ›ci użyjÄ™ swojej wiedzy jako polisy ubezpieczeniowej.ByÅ‚bymnaiwny myÅ›lÄ…c inaczej i zasÅ‚użyÅ‚bym na swój los.Istnienie polisy dla nikogozresztÄ… nie byÅ‚o tajemnicÄ…, choć oczywiÅ›cie wszyscy zaprzeczali - my, czyli caÅ‚akategoria  K , szefostwo i w ogóle caÅ‚a SIS.A tak naprawdÄ™ to Firma stalepróbowaÅ‚a dobrać siÄ™ do naszych polis, czyli - mówiÄ…c po ludzku - instrumentówszantażu, i w moim przekonaniu poÅ›wiÄ™caÅ‚a na to tyle samo trudu i wysiÅ‚ku, co nadziaÅ‚alność operacyjnÄ….No i staÅ‚o siÄ™.PostawiÅ‚em wszystko na tÄ™ ostatniÄ… kartÄ™, zdajÄ…c sobie sprawÄ™ zkonsekwencji.W Firmie jestem spalony i pewnie do koÅ„ca życia bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ siÄ™pilnować, żeby ktoÅ› nie zaszedÅ‚ mnie od tyÅ‚u.Nawet jeÅ›li zaszyjÄ™ siÄ™ na koÅ„cuÅ›wiata - w takiej, powiedzmy, Sri Lance czy jeszcze dalej - spokoju nie zaznam.Firma ma dÅ‚ugie rÄ™ce.Niewykluczone, że faceci z SIS spróbujÄ… rozegrać sprawÄ™ inaczej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl