[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jej widoknawet eunuchowie cofali się, by zniknąć bezgłośnie, zanim zdąży powiedziećdo nich choć słowo.A jednocześnie zza zakratowanych okien czuła badawczespojrzenia oczu, które ją odprowadzały, i słyszała gorączkowe szepty.Na dziedzińcu czarnych eunuchów, w przedsionku prowadzącym do świata na zewnątrz, zatrzymano ją jeszcze raz.Spodziewała się, że podejdzie do niejporucznik Mehmet, ale zastąpił go jakiś starszy oficer, którego nie znała. Gdzie Nadir? zapytała. Chciałabym się z nim pożegnać. Nadir nie żyje odparł oficer. Został rozstrzelany tuż po przesłuchaniu.To była kara za współudział. Na miłość boską, o czym pan mówi?Zanim zdołała pojąć sens jego słów, popchnięto ją w plecy.Otworzonobramę i znalazła się na wolności. I proszę się tu więcej nie pokazywać!Na zewnątrz panowała ciemna noc.Brama zamknęła się za nią ze szczękiem, a potem usłyszała, jak zasunięto rygiel.Głęboko wciągnęła powietrze.Wokół nie było żywej duszy, tylko drzewa wznosiły się wysoko na tle ciemnego nieba niczym grozne olbrzymy.Przeszła przez park aż do wielkiej bramy zewnętrznej z dwoma wieżami po bokach.Za nią czekał na nią obcy,nieznany świat.Wiezienie dla wiernych i raj dla niewiernych.Tak nazwał ten świat Nadir.Dopiero teraz dotarło do Elizy znaczenie słów oficera.Nadira już niema.Zabili go.Bo starał się ją chronić.Kurczowo ściskając obie torby, które zawierały cały jej dobytek, przeszła przez wielką bramę.Nie zatrzymał jej żaden wartownik.W oddali ujrzała światła miasta, okna domów, małe rozświetlone kwadraty, za którymiżyli ludzie, kobiety i mężczyzni, siostry i bracia, rodzice i dzieci.Wszyscynależeli do siebie, czuli się bezpiecznie w swoich rodzinach, domach, przydomowych ogniskach.Eliza postawiła torby, by lepiej osłonić twarz welonem.Choć nocne powietrze było ciepłe, zadrżała.Ileż to lat marzyła o przejściu przez tę bramę,228o ujrzeniu świata na zewnątrz, życia po drugiej stronie murów, za którymi takdługo ją więziono, o poznaniu tych wszystkich ulic i dróg, o poznaniu tychwszystkich możliwości i obietnic, które według niej oznaczała wolność? Aleteraz, gdy opuściła harem, spełnione marzenie wydało jej się najgorszą karą,straszniejszą od każdego przekleństwa.Wolność oznaczała brak dachu nadgłową, brak miejsca, w którym mogłaby się zatrzymać.Nikt inny na świecienie był tak samotny jak ona.Dokąd miała się zwrócić?Mogła pójść, dokąd chciała.Lecz przez całe swoje życie nie zrobiła kroku bez czyjegoś polecenia.Aż zamarła, gdy to sobie uświadomiła, i z takąmocą zapragnęła z powrotem znalezć się w haremie, że aż nogi odmówiłyjej posłuszeństwa.Gdzieś zamiauczał kot, a zaraz potem odpowiedziało mu wycie psa.Nagle Eliza zaczęła cała drżeć.Poczuła strach, jakiego nigdy dotąd nie doświadczyła.Ten strach był głębszy od strachu przed jakimkolwiek człowiekiem, byłgłębszy nawet od strachu przed Bogiem, diabłem czy śmiercią.To był strach przed życiem.KSIGA CZWARTAZłotnik19091ej nocy głośno zadudniły bębny.Na wzgórzu nad Złotym Rogiem, które od niedawna nosiło nazwę Wzgórza Wolności, w świetle setek poTchodni zgromadziła się kompania żołnierzy.Stali na baczność i salutowali, byoddać ostatni hołd pięćdziesięciu towarzyszom, których zwłoki wystawionona marach.Byli to polegli z Trzeciego Korpusu, który maszerując z Salonikna Konstantynopol, uwolnił Imperium Osmańskie z jarzma starego reżimu.Ich ozdobione sierpem księżyca, symbolem nowego rządu, trumny ustawione były bez wyjątku na wschód, w kierunku Mekki.Gdy werble umilkły, Enver Pasza podszedł do kolistego grobu, którywykopano na szczycie jałowego wzgórza, by przemówić do milczących żołnierzy. Bracia moi! Leżą tu mężczyzni pochodzący z różnych narodów imperium: Turcy, Ormianie, %7łydzi, Kurdowie, Grecy, Bułgarzy, Arabowie i Albańczycy.Lecz życie stracili razem, w tym samym dniu, walcząc wspólnie podjedną flagą, walcząc o przyszłość naszego kraju i naszych dzieci.My, którzy siętutaj zebraliśmy, również mamy różne pochodzenie, jesteśmy muzułmanami,chrześcijanami i żydami.I my również mamy wspólną flagę i modlimy się dotego samego Boga. Przerwał na chwilę, po czym ściszonym głosem dodał: Odmówię teraz modlitwę, a gdy będę się modlić, wy również się módlcie,a każdy z was niech to robi w swoim języku i na swój sposób.Enver zamilkł i zgodnie z muzułmańskim zwyczajem uniósł obie ręce.Współwyznawcy poszli za jego przykładem, żydzi stukali się w piersi, a chrześcijanie zdjęli nakrycia głowy i żegnali się znakiem krzyża.W ciemnościachsłychać było tylko odległy cichy szum morza, a ich modlitwy wznosiły się kuniebu w tuzinach różnych języków i formuł, zanosząc wstawiennictwo żołnierzy za zmarłych towarzyszy przed trybunał Boga Wszechmogącego. Amen! po dłuższej chwili zadumy rozległ się w ciszy okrzyk Envera.I wszyscy żołnierze, bez względu na wyznanie, powtórzyli za nim to jednołagodzące wszystko słowo, które niczym wspólna nowina pokoju i przebaczenia rozległo się ponad wzgórzem: Amen!2332atima siedziała przy oknie wykuszowym swego pokoju i patrzyła w ciemFną noc.Całe miasto wydawało się zatopione we śnie.Tylko gdzieś w oddali, od strony morza, jaśniało w niespokojnym blasku pochodni jedno zewzgórz.Taifun pokazał jej je przed wyjściem z domu, żeby wiedziała, gdziebędzie i nie czuła się tak bardzo samotna.Choć była bardzo zmęczona, nie mogła zasnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]