[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu nawiązałam kontakt z jądrem swojej istoty, silną, troskliwąkobietą, która pomoże mnie i mamie znalezć sposób na przejście kilkunastępnych tygodni lub miesięcy, zależy, ile czasu zajmie jej opuszczenie tego świata i przeniesienie się na drugi.Przypomniałam sobie, że wierzę we własną wersję Boga, modliłam sięwięc do tej Siły Wyższej, żeby nie pozwoliła mi znowu się zagubić, iprosiłam o odpowiedzi.Jak zwykle uzyskałam je, gdy znalazłam czasna medytację i uspokojenie umysłu.Sporządziłam listę rzeczy, które mogę zrobić dla mamy przed jejśmiercią.Lista była krótka i możliwa do wykonania.Wprowadzenieporządku w czas, który nam wspólnie pozostał, wydawało się bardzosłuszne.Było też coś uzdrawiającego w układaniu tej listy.Po głębokim namyśle, wielu poprawkach i kilku dzbankachdostarczanej do pokoju ziołowej herbaty miałam ostateczną wersję:1.Wyjazd do Paryża i wynajęcie sportowego samochodu2.Długi weekend we Florencji3.Wyjazd do Irlandii4.Bath pobytwspa5.Wysłanie Sangeecie biletu na lot do AngliiJuż osiągnęłam jedną rzecz z wcześniejszej listy: zalało mnie ciepło,kiedy zdałam sobie sprawę, że wcale mi nie przeszkadza tosporządzanie list oznaczające, że zmieniam się w Eileen.Wręczprzeciwnie, to było przyjemne.Po powrocie zadzwoniłam do mamy i przez telefon wydała mi się wświetnej formie.O nic jej nie wypytywałam, choć powiedziała, że miała opiekę", co mnie zastanowiło.Obiecałam, że przyjdę w sobotęna lunch, czyli miałyśmy się zobaczyć za całe pięć dni  mnóstwoczasu, kiedy jedno z was umiera. Zanim skręciłam na ulicę mamy, poszłam do parku.Usiadłam naławce na szczycie wysokiego wzgórza i spojrzałam na znajome zielonezbocze schodzące do kortu tenisowego i placu z huśtawkami.Chociażpodejrzewałam, że sporo się tutaj zmieniło: krzewy pewnie wykopano,nawierzchnię kortu wymieniono, przewrócone drzewa usunięto, niezauważyłam tego.Kiedy tu przychodziłam, widziałam tylko porośniętetrawą zbocze.W dzieciństwie odnosiłam wrażenie, że ciągnie się przezwiele mil aż do raju z huśtawkami na drugim jego końcu.Turlałam sięw dół, a Eileen truchtała za mną i martwiła się plamami z trawy naubraniu.W drodze powrotnej zbocze zawsze wydawało się bardziejstrome i często jedyną motywacją, żeby je pokonać, był dla mniewidok samochodu z lodami w bramie parku.Znałam ten park równiedobrze jak nasz mały ogródek.Spędziłam w nim sporą częśćdzieciństwa.Odzierałam sobie kolana, zbyt szybko zeskakując zkaruzeli, na huśtawce palcami u nóg próbowałam dotknąć nieba,wdałam się w bójkę na pięści i szarpanie za włosy z okropnymchłopcem  i wygrałam.Po raz pierwszy niezręcznie całowałam się zakrzewami na końcu kortu, paliłam papierosy w wilgotnych,zakazanych wnętrzach damskiej toalety.Zawsze kiedy w dorosłymżyciu szłam do mamy po pociechę: po wyjezdzie Jacka do Australii, podecyzji o zmianie pracy, zachodziłam najpierw tutaj, dopiero potemprzekazywałam nowinę Eileen.Zastanawiałam się, czy fakt, że przezcałe moje życie mama mieszkała w jednym miejscu, był jej darem dlamnie? Nie przeprowadziła się z tej okolicy, z naszego domu, żebymzawsze miała dokąd wracać? A może to przypadek lub lenistwozatrzymały ją na tym nijakim przedmieściu, gdzie spędziła większośćżycia?  Większość życia"  o ten codzienny zwrot potykały się moje myśli,przypominał mi bowiem, że życie mojej mamy dobiega końca.Za nimnagromadził się stos pytań, które wcześniej nie przyszły mi do głowy.Czy kiedykolwiek rozważała powrót do Irlandii? Jak długo pracowaław Aer Lingus? Jak poznała mojego ojca? Czułam, jak te pytaniawysypują się ze mnie i toczą we wszystkich kierunkach.Tak wielepytań, tak mało czasu.Tyle słów niewypowiedzianych, sprawnieprzeżytych, niezbadanych.Nagle odniosłam wrażenie, żeniebezpiecznie jest tak siedzieć samotnie i rozmyślać.Musiałam być zEileen.Musiałam spędzić z nią tyle czasu, ile to było możliwe.Idąc pośpiesznie do jej domu, czułam dziwne uniesienie.W moichmyślach panował porządek.Następnych kilka miesięcy należy domamy.Będziemy razem robić różne rzeczy, tworzyć wspomnienia.Kiedy byłam młoda, mama mi powtarzała:  Podróżuj! Zwiedzaj świat!Jedz do tych wszystkich miejsc, do których ja nigdy nie mogłampojechać".Gdy wracałam z wakacji, mama siadała, uważnie oglądałafotografie i spijała każde moje słowo.Była na kilku zorganizowanychwakacjach w Hiszpanii z koleżankami z pracy, ale zawsze się krzywiła,kiedy proponowałam, żeby wypuściła się dalej.Podejrzewałam, żechciała, ale czuła, że jest za pózno, a może bała się nieznanego.Miałamszansę pomóc jej w przeżyciu przygody.Pragnęłam tego, chciałamdopilnować, żeby mama w czasie, który jej został, posmakowała tyleżycia, ile się da.Już w progu zorientowałam się, że nie jest sama.Zza zamkniętychdrzwi kuchni dobiegały głosy.Kiedy je otworzyłam, moim oczomukazała się scena szokująca i dziwaczna. Mama pochylała się nad zlewem  wiedziałam, że to mama, bomiała na sobie szlafrok z zielonej froty  podtrzymywana przezmłodego kościstego mężczyznę, którego wcześniej nie widziałam.Przy kuchennym stole siedział drugi, uderzająco przystojny chłopakmniej więcej w tym samym wieku i kartkował czasopismo. Och!  krzyknęłam mimowolnie. Grace!  zawołał ktoś za moimi plecami.Podskoczyłam: to byłBrian.Mama zabełkotała coś niezrozumiale i chłopak, który trzymał jejgłowę, powiedział: Jeszcze chwila, Eileen.Spłuczemy odżywkę i gotowe.Tato, podajszybko ręcznik!Brian uprzejmie wyminął mnie i podał ręcznik synowi, którydelikatnie owinął nim głowę mamy, pomógł jej się wyprostować ipodprowadził do stołu.Drugi młodzian natychmiast zrobił jej miejsce. Co u ciebie, Grace?  zapytał Brian.Nie byłam w stanie wykrztusić słowa.Przyglądałam się uważnie jegotwarzy, szukając śladu, sama nie wiem, zakłopotania? Chęciwyjaśnienia? Obdarzył mnie otwartym, niewinnym uśmiechem. Wszystko w porządku  odparłam, a potem nie mogłam siępowstrzymać, żeby nie dodać znacząco: A tutaj co się wyprawia?Mama, która promieniała otoczona męską uwagą, zaczęła trajkotać: Zgadnij, jakiego wolontariusza przysłali mi z hospicjum? Briana!Możesz w to uwierzyć? A to jego synowie.Daniel  tu głowąwskazała kościstego chłopaka jest fryzjerem, a to David. Nachyliła się i wzięła przystojnegoza rękę. Studiuje muzykę.I wiesz co, Grace? Organizujemy pokazmody, żeby zebrać pienią- dze na hospicjum, i będę modelką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl