[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zadrżała lekko, tak samo jak Ben wcześniej.Luke wciąż był czujny, pamiętając, jak wiele lat temu został przez nią oszukany.Miałszczerą nadzieję, że teraz Sel mówi prawdę i że to może usprawiedliwić jego rosnącą sympatię dotej kobiety.- Ale skończyłaś z tym? - zapytał.- Już dawno.- Sel wskazała na siebie.- Tylko spójrz.Starzeję się w normalnym tempie.Moje życie nie będzie już nieskończone.ale wreszcie mogę je nazwać życiem, a nie okropną,niemającą końca opowieścią, jaką straszy się dzieci.Ben ściągnął brwi, próbując połączyć te wszystkie fakty w jedną całość.- Dane z HoloNetu dotyczące Nam Chorios identyfikują drochy jako zródło PosiewuZmierci i wspominają o gospodarce opartej na medycynie, ale nie wiążą jednego z drugim.Wszystko się zaczęło, gdy przyjrzano się wynikom badań nad drochami, prawda?Sel rozpogodziła się, ale pokręciła przecząco głową.- Nie.Theranie Nasłuchiwacze również promują leczenie, nakłaniając ciało pacjenta, bysamo się uzdrowiło.To właśnie podstawa nowej medycyny.Przeprowadzamy komplet testówbadających właściwości fizjochemiczne chorego i poddajemy go reżimowi Nasłuchiwaczy.Potemznowu przeprowadzamy testy.W ciele pacjenta pojawiają się substancje, których tam wcześniej niebyło, a które na przykład, osłabiają lub niszczą komórki nowotworowe.Lekarze Przybyszówanalizują te substancje i próbują je skopiować.Czasami im się udaje i wtedy tworzą nowe leki.Nietylko dla ludzi - również dla Durosów, Chadra-Fanów, Gamorrean, Wookiech, Twi leków.Wielegatunków otrzymało już pomoc.Vestara nie wyglądała na przekonaną.- I dlatego pozostałaś na tej smutnej namiastce świata? %7łeby leczyć niewdzięcznychfarmerów o ograniczonych horyzontach, a od czasu do czasu jakiegoś zdesperowanego podróżnika?Sel uśmiechnęła się blado.- Chodzi raczej o to, że nigdzie indziej nie ma dla mnie miejsca.Wychowałam się wZwiątyni Jedi.Nie znałam swojej rodziny.Wszyscy, których znałam, pomarli.Nawet moiwrogowie, moi rywale.odeszli.Obawiałam się śmierci i walczyłam z nią dłużej, niż trwałacywilizacja na niektórych planetach.Dzisiaj wiem, że śmierć jest częścią życia, i zaakceptowałamją.Nie spieszno mi do niej.ale równie dobrze może mnie spotkać tutaj.- Szerokim gestemwskazała swoje skromne domostwo.- Na pewnym etapie życia człowiek zdaje sobie sprawę z tego,jak niewiele mu potrzeba.Przeżywam kolejne dni wolna od nienawiści i szaleństwa, a noce bezkoszmarów i ukąszeń robactwa.Luke spojrzał na nią.- Jak zostałaś wyleczona? Ostatnim razem, kiedy cię widziałem.- To raczej nie był przyjemny widok.- Rzeczywiście.- Istnieje pewna technika Nasłuchiwaczy, której wielokrotnie i przez wiele lat siępoddawałam.Wyjaśnili mi jej działanie, bo musiałam mieć świadomość, że odzyskam zdrowezmysły, ale utracę wspomnienia.a ponieważ miałam już za sobą długą drogę, to straciłabymwiększość z nich.Nasłuchiwacze nazywają tę technikę wyrywaniem nerwów , co oznacza, żecałkowicie eliminuje się wspomnienia odpowiedzialne za reakcję traumatyczną lub za obłęd.Jaokreślam ją jako mnemoterapię.Brzmi łagodniej, nie tak przerażająco.- Dlatego nie pamiętasz naszego spotkania - doszedł do wniosku Luke.- Właśnie.- Teseldo.- Lukiem targały sprzeczne emocje.Jak przez mgłę pamiętał uczucieobrzydzenia wobec tego, czym stała się Teselda, i swoją złość, gdy próbowała wykorzystać jego iCallistę.Teraz te uczucia walczyły w nim z naturalną sympatią do niej.i z koniecznościąuzyskania pomocy.- Przecież bardziej niż ktokolwiek inny jesteś tu narażona naniebezpieczeństwo.Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.- To miła odmiana.- Nie żartuję.Coś kieruje się ku tej planecie, może nawet już na nią przybyło.Niesie ze sobąogromne zagrożenie i poluje na swoje ofiary poprzez Moc.Swego czasu nie dysponowałaśodpowiednim przygotowaniem i nie znając nawet podstawowych technik Jedi, uległaś CiemnejStronie i popadłaś w obłęd.Nie umiałaś mnie kontrolować, nawet gdy byłem młodszy ipoddawałem się emocjom.Jedyną szansą dla ciebie jest opuszczenie Nam Chorios, szczególniejeśli, jak sama mówisz, należysz teraz do Nasłuchiwaczy.Skoro oni otwierają się na głosy w Mocy,to prawdopodobnie staną się celem Abeloth.Zastanowiła się nad jego słowami.- Pamiętaj - powiedziała w końcu - że znając mnie i obserwując zmiany mojego zachowanialub mojej osobowości, miałbyś większą szansę poznać wpływ tej całej Abeloth.- To.bardzo szlachetne z twojej strony, jednak zapewniam cię, że nie chciałabyś przedśmiercią stać się narzędziem w jej rękach.- I tak umrę na tej planecie.Zdecydowałam o tym już dawno temu.Jak mogę wam pomóc?Luke westchnął.- Z informacji, jakie zdobyliśmy na stacji Koval, wynika, że Abeloth jeszcze tutaj nieprzybyła.Ona podróżuje małym, wyróżniającym się statkiem.Ale nie możemy mieć całkowitejpewności.Czy Tubylcy nadal obsługują stanowiska ogniowe?- Tak, ale korzystają już tylko z czujników.- Możesz gdzieś poszukać raportów o małym statku, który wszedł w atmosferę w ciągukilku ostatnich dni, zwłaszcza jeśli ominął po drodze stację Koval?- Chyba tak.- Chciałbym też dowiedzieć się czegoś o therańskiej technice nasłuchiwania.- To będzie dla mnie zaszczyt.- Na razie jednak chętnie bym zobaczył, na czym polega ta mnemoterapia.- Tego nie mogę cię nauczyć.ale znam kogoś odpowiedniego.- Dziękuję.To dziwne uczucie, być wdzięcznym komuś, kto przez ostatnie trzydzieści lat wywoływał uLuke a w najgorszym przypadku odrazę, a w najlepszym - litość.Położyła dłoń na jego ręce.- Witaj ponownie na Nam Chorios.Budynek Senatu, Coruscant Przenikliwy Promień , wahadłowiec klasy Lambda, znacznie nowocześniejszy odjednostki, na której pokład wsiadł Luke na stacji Koval, wleciał przez otwarte, opancerzone wrotahangaru, kierując się na południowy zachód od głównego wejścia do budynku Senatu.Samotnienim kierująca Seha Dorvald postarała się, by ostatnie chwile lotu były spokojne i pozbawioneatrakcji.Na dole przed nią ubrany w kombinezon Gamorreanin o zielonej, świńskiej twarzy,wyrażającej całkowitą obojętność, gestami trzymanych w dłoniach prętów jarzeniowych nakazał jejwylądować Przenikliwym Promieniem w głębi hangaru.Seha zastosowała się do instrukcji iposzybowała na repulsorach w wyznaczonym kierunku, aż znalazła się dokładnie nad punktemlądowania, oświetlonym przez pręty umieszczone w szarej, permabetonowej podłodze.Cały hangartak właśnie wyglądał, a lądowiska, których rozmieszczenie kontrolowały komputery, można byłodowolnie modyfikować.Wylądowała tak łagodnie, że nie dało się właściwie określić, w którym momenciewahadłowiec znieruchomiał.Natychmiast przeszła do wygaszania silników i włączyła głośniki.- Mówi Dorn, wasza pilotka.Witamy na Coruscant i w budynku Senatu.Mam nadzieję, żemieli państwo przyjemny lot.Nie dodając już nic więcej, pstryknęła przycisk odpowiedzialny za opuszczenie rampy.Kątem oka zauważyła, że na prawo od niej otwierają się wewnętrzne drzwi hangaru iwchodzi nimi grupka istot, w większości ludzi.Rozpoznała prezydent Daalę w jej błyszczącym,czyściutkim admiralskim mundurze.Towarzyszył jej wianuszek agentów ochrony iwspółpracowników, w tym zielonoskóra Twi lekanka.Seha udawała, że nie zwraca na nich uwagi.Wyświetliła ekran diagnostyczny - sztucznyekran diagnostyczny - i zaczęła stukać w ikony, pozornie odhaczając kolejne punkty listykontrolnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]