[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.StÄ…d to sÅ‚abe echo.- A kto panu zagwarantowaÅ‚ metalowe skrzynie?! - Rzecki podtrzymywaÅ‚ IrinÄ™ nakrawÄ™dzi doÅ‚u.- Widzi pan, dÄ…b skrzyÅ„ wytrzymaÅ‚, jakby go wczoraj wystrugali, a metalowetaÅ›my rdza zżarÅ‚a! No, ale odkopujcie dalej.OkazaÅ‚o siÄ™, że trafiliÅ›my na skrzyniÄ™ dÅ‚ugÄ… na dwa i pół metra i szerokÄ… na metr.WysokoÅ›ci nie mogliÅ›my sprawdzić, bo skrzynia byÅ‚a Å›ciÅ›le wpasowana miedzy inne.- Tu potrzebny dzwig! - mruknÄ…Å‚em.WydawaÅ‚o mi siÄ™, że tuż nad sobÄ… sÅ‚yszÄ™ gÅ‚os szefa: Niczego nie ruszać,zabezpieczyć, zawiadomić.przyÅ›lÄ™ specjalistów!A Komnata byÅ‚a tak blisko!I nagle zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że przecież mój telefon jest, no, powiedzmy, zepsuty!Najnowszej technice też to siÄ™ może przydarzyć.A tu piÄ™kna Irina prosiÅ‚a nas:- Panowie, ja wiem, że wy.że wy sÅ‚użbowo.ale tak odbić choć jednÄ… deskÄ™ zwieka.przecież nic nie ukradniemy.Ja nawet palcem nie tknÄ™, tylko spojrzÄ™.MileÅ„cy moi!.- Ale mój szef!.- zaczÄ…Å‚em przepraszajÄ…co.Jednak pan Onufry nie daÅ‚ mi dokoÅ„czyć.NajeżyÅ‚ swÄ… czcigodnÄ… brodÄ™ i zawoÅ‚aÅ‚:- Najważniejszym szefem jest serce! A moje mówi, że powinniÅ›my zajrzeć do skrzyni.Pani Irina - ucaÅ‚owaÅ‚ dÅ‚oÅ„ piÄ™knej Ukrainki - nawet przystroiÅ‚a siÄ™ specjalnie na tÄ™ okazjÄ™! Ima teraz czekać na przyjazd jakichÅ› moli książkowych w obstawie policji? Wstyd mi za pana,panie Pawle, i paÅ„skiego przeÅ‚ożonego!A przecież mnie aż palce Å›wierzbiaÅ‚y, by zajrzeć do skrzyni! BrakowaÅ‚o mi tylkosygnaÅ‚u, a nim byÅ‚o woÅ‚anie Rzeckiego:- Zyga! Za Å‚opaty i wbijamy je pod deski! Tylko ostrożnie!- Hura! - zakrzyknÄ…Å‚ nieprzytomny ze szczęścia przyjaciel i wsadziÅ‚ ostrze Å‚opaty podpierwszÄ… deskÄ™.Czym prÄ™dzej ruszyÅ‚em w jego Å›lady.A nad nami unosiÅ‚ siÄ™ perlisty Å›miechIriny.- Pół wieku historii patrzy na was - pan Onufry wesoÅ‚o trawestowaÅ‚ sÅ‚owa Napoleonawypowiedziane do jego żoÅ‚nierzy pod piramidami.NaparliÅ›my na styliska i ze skrzypem gwozdzi, rozrywajÄ…c resztki taÅ›m, deska uniosÅ‚asiÄ™ do góry.ChwyciliÅ›my jÄ… rÄ™koma i odrzuciliÅ›my na bok.W szczelinie ukazaÅ‚ siÄ™nawoskowany papier, a pod nim, odsÅ‚oniÄ™te szarpniÄ™ciem Zygi.- Wióry! - jÄ™knęła ZoÅ›ka.- Jak siÄ™ pakuje takie delikatne cuda, jak rzezby z Komnaty, to myÅ›lisz, że wÅ‚aÅ›ciwymjest owinąć je drutem kolczastym? - nie wytrzymaÅ‚ Zyga.ZanurzyÅ‚ dÅ‚onie w skrzyniÄ™:- Wióry.wióry.wióry - mruczaÅ‚ coraz szybciej, aż wreszcie zawrzasnÄ…Å‚ z rozpaczÄ…:- Do samego dna wióry! WydaÅ‚o nam siÄ™, że sÅ‚oÅ„ce zaszÅ‚o nad Dzikowem.- Do innych skrzyÅ„! - zawoÅ‚aÅ‚a rozdzierajÄ…co Zubajewa.- Hi! Hi! - wyrecytowaÅ‚ niczym duch ojca Hamleta Rzecki.Druga skrzynia.Wióry.Trzecia skrzynia.Wióry.BezgÅ‚oÅ›ny pÅ‚acz Iriny.Pochlipywanie ZoÅ›ki.- KtoÅ› zakpiÅ‚ sobie z pani Kulżenko, tak przecież oddanej Bursztynowej Komnacie.Czy doktor Rhode, czy gauleiter Koch.nieważne.ZresztÄ… nie sÄ…dzÄ™, że to ona byÅ‚a celemtego dowcipu z wiórami.KomuÅ› zależaÅ‚o, by wszyscy jak najdÅ‚użej wierzyli, że feeria zjantaru leży tutaj.A tymczasem.- machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… Rzecki.- Przyznam siÄ™, iż choć uważaÅ‚em,że KomnatÄ™ zniszczyÅ‚ bezpowrotnie nalot na Królewiec, to żywiej i radoÅ›niej zabiÅ‚o mi serce,gdy ujrzaÅ‚em wieko skrzyni.- A może w dalszych skrzyniach? - szepnęła Zosia.- Mamy kopać? - Zyga spojrzaÅ‚ na IrinÄ™.PrzygryzÅ‚a wargi:- Jak panowie chcÄ….Ja odjeżdżam do Moskwy.RuszyÅ‚a potykajÄ…c siÄ™ o gruz w stronÄ™ golfa.Borsucza torba wlokÅ‚a siÄ™ za niÄ….- Pani Irino! - podbiegÅ‚em do auta.- Przecież takie porażki.PodaÅ‚a mi kartkÄ™ z planem i spojrzaÅ‚a spod rozmazanych rzÄ™s:- Mnie wystarczy tej jednej - oparÅ‚a siÄ™ o drzwi i próbowaÅ‚a uÅ›miechnąć.- Cieszymnie tylko, że babcia umierajÄ…c wierzyÅ‚a, iż ten plan pomoże odnalezć BursztynowÄ…KomnatÄ™.I tej nadziei nie odebraÅ‚ jej ani nadprezydent Prus Wschodnich, ani sowieccyoficerowie Å›ledczy! Do widzenia i dziÄ™kujÄ™ za wszystko, panie Pawle.- To ja dziÄ™kujÄ™! - pochyliÅ‚em siÄ™, by ucaÅ‚ować pachnÄ…cÄ… jaÅ›minowymi perfumamidÅ‚oÅ„.A że jednoczeÅ›nie wyjÄ…Å‚em spod zderzaka golfa pipcik czy, jak kto woli, pluskwÄ™?Cóż, serce sercem, a sÅ‚użba sÅ‚użbÄ…!ROZDZIAA PITNASTYZAKOPYWANIE WYKOPALISKA " GENSCHE ZNÓW PRZYBUNKRZE W PÓAWIOSKU " ODKRYCIE TAJEMNICY BUNKRA "PRZYGOTOWANIA DO NOWEJ ZASADZKI " MIROSAAW MYCIO -ZNAWCA DZIEJÓW GÓROWA IAAWECKIEGO- No i co robimy z tym caÅ‚ym kramem? - Zyga ponurym wzrokiem obrzuciÅ‚ naszewykopalisko.I kopnÄ…Å‚ połówkÄ™ cegÅ‚y do otwartej skrzyni.- Tak mi żal pani Iriny - szepnÄ…Å‚ Rzecki.- Biedaczka przeżyÅ‚a podwójny szok.Raz, żeBursztynowa Komnata wydawaÅ‚a siÄ™ być tak blisko, a dwa, że babcia, w którÄ… tak wierzyÅ‚a,myliÅ‚a siÄ™ jednak.- Ee, gdyby wczeÅ›niej, jak należaÅ‚o, zgÅ‚osiÅ‚a siÄ™ do polskich czy nawet rosyjskichwÅ‚adz, nie byÅ‚oby tych szoków! - udawanÄ… zÅ‚oÅ›ciÄ… staraÅ‚em siÄ™ zagÅ‚uszyć smutek.- A co donaszej bogatej w wióry dziury? Musimy jÄ… w miarÄ™ możliwoÅ›ci zakryć.A potem zawiadomićgórowskÄ… policjÄ™.BÄ…dz co bÄ…dz pozostaÅ‚o tu jeszcze dziewięć skrzyÅ„.Kto wie, może jest wnich coÅ› cennego? Niech przyÅ›lÄ… ludzi i sprzÄ™t pod opiekÄ… pana Mycio.- Mycio? - pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… Zyga.- Nie sÅ‚yszaÅ‚em.- W ogóle maÅ‚o sÅ‚yszysz - zakpiÅ‚em.- MirosÅ‚aw Mycio, polonista i zastÄ™pca dyrektoraSzkoÅ‚y Podstawowej nr 2, jest z zamiÅ‚owania historykiem i wielkim znawcÄ… dziejów tejziemi.WidziaÅ‚em go parÄ™ razy podczas naszego zlotu, wyÅ›cie też widzieli: podobny doWojciecha Manna.Ale tak jakoÅ› wyszÅ‚o, że nie byÅ‚o czasu porozmawiać.Tu wilczyca , tuIrina, tu Owsianow, ówdzie porucznik von Schnauberg i Å‚otr Gensche.- Historyk Górowa? - ucieszyÅ‚a siÄ™ ZoÅ›ka.- To może wreszcie dowiem siÄ™ od niegoczegoÅ› ciekawego o miasteczku! SiedzÄ™ tu już czwarty dzieÅ„, a oprócz tego, że nazywa siÄ™Górowo IÅ‚aweckie, nic nie wiem.- Dowiesz siÄ™! - pocieszyÅ‚em jÄ….- Już choćby tego, że interesujÄ…cy nas cmentarzpoÅ‚ożony jest na wzgórzu zwanym GórÄ… Zarazy czy też GórÄ… Dżumy.- Góra Zarazy - w jednej chwili dziewczyna zapomniaÅ‚a o dzikowskiej klÄ™sce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]