[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znów odwróciłasię do niego.Jej głos był nabrzmiały gniewem. Dlaczego nie mogłeś być zemną szczery?153RLT  Gdybym pozwolił sobie na taką szczerość, do niczego byśmy niedoszli.Nie miałbym szans, by się do ciebie zbliżyć.Już raz to przerabialiśmy,nie pamiętasz?Jej oczy błysnęły furią. Nie opowiadaj mi, co bym zrobiła.Nie czytasz w moich myślach. Bo nigdy mnie do nich nie dopuściłaś. Wyjął papierosa, osłonił godłonią i zapalił.Zaciągnął się i powoli wypuścił obłoczek dymu.Powiedzmy, że nie byłem w nastroju, by iść na ryzyko.To ci wystarczy?Jego chłodny, opanowany ton głosu tylko spotęgował jej złość. Nie miałeś prawa!  rzuciła mu prosto w twarz. Nie miałeś prawaingerować w moje życie, aranżować mi je.Kto powiedział, że powinnamtańczyć, jak mi zagrasz? Kiedy doszedłeś do wniosku, że nie jestem w staniesama zadbać o siebie, sama je sobie zaplanować? Jeśli chcesz być traktowana jak rozsądna osoba, to zachowuj się jakczłowiek dorosły  oznajmił chłodno. A nie jak rozkapryszone dziecko.Raven, opanuj się.Nie zarzucaj mi, że cię zwiodłem czy podprowadziłem.Nieściągnąłem cię tutaj pod fałszywym pretekstem.Była praca do zrobienia, a tomiejsce jest do tego wymarzone.Owszem, liczyłem, że być może tutaj się domnie przekonasz.Chciałem cię odzyskać. Liczyłeś! Chciałeś!  Odrzuciła włosy na plecy. Nie widzisz, jaki to niewyobrażalny egoizm z twojej strony? A co zmoimi uczuciami? Uważasz, że możesz pojawiać się w moim życiu i znikać,gdy najdzie cię taka ochota? Jak sobie przypominam, to ty mnie odrzuciłaś. To ty mnie zostawiłeś!  Gorące łzy zapiekły ją pod powiekami. Tobył dla mnie największy cios w życiu.Najgorszy ze wszystkich!  Azypopłynęły jej z oczu. Odszedłeś ode mnie bez słowa!154RLT  Wątpię, czy chciałabyś usłyszeć, co ci wtedy miałem do powiedzenia. Rzucił niedopałek za mur. Nie tylko ty cierpiałaś.Myślisz, że było miłatwo? Gdy byłem przy tobie, krew we mnie wrzała, a ty potrzebowałaś czasu.Musiałem się wycofać, inaczej bym nie zdzierżył. Potrzebowałam czasu?  powtórzyła zaskoczona i poruszona.Chciałeś dać mi czas? Kiedy wyjechałem, byłaś jeszcze dzieckiem.Miałem nadzieję, że gdywrócę, staniesz się już kobietą. Miałeś nadzieję. Głos się jej załamał. Chcesz powiedzieć, żewyjechałeś, by dać mi szansę.dorosnąć? Uznałem, że to jedyny sposób. Wsunął ręce do kieszeni, ściągnąłbrwi. Innego nie widziałem. Nie?  Przypomniała sobie swą rozpacz po jego wyjezdzie, pustkę,której nie zdołała zapełnić przez lata. Jasne, niby czemu miałeś pytać mnie ozdanie? Sam o wszystkim zdecydowałeś.Również za mnie. Nie chodziło o to, kto decyduje. Odwrócił się od niej.Czuł, że tracipanowanie nad sobą. Nie mogłem być przy tobie i cię nie mieć.To mniedoprowadzało do szaleństwa. Więc wyjechałeś na pięć lat, a potem ni stąd, ni zowąd znów pojawiłeśsię w moim życiu, wykorzystując muzykę jako pretekst, by zwabić mnie dołóżka.Ani trochę nie obchodził cię musical.Posłużyłeś się nim dla swoichegoistycznych celów. Teraz już przegięłaś  rzekł lodowatym tonem, po czym odwrócił się iodszedł.Po chwili przez huk fal przebił się warkot silnika.Raven stała nieruchomo, odprowadzając wzrokiem odjeżdżającysamochód.Chciała dopiec Brandonowi najboleśniej, jak to możliwe.I udało155RLT się jej.Sama jeszcze nie otrząsnęła się z szoku.Wciąż brzmiały jej w uszachgorzkie oskarżenia skierowane do Brandona.Zacisnęła powieki.Trafiła go celnie.Na jego twarzy widziała furię.Drżącą ręką przegarnęławłosy.Czuła narastające pulsowanie w skroni.Powoli otworzyła oczy ipopatrzyła na zielone, sfalowane morze.Wszystko, co wydarzyło się przez ostatnie tygodnie, było efektemmisternego planu, pomyślała.Złość powoli z niej wyparowała, pozostały tylkosmutek i żal.Wszystko to sobie obmyślił za jej plecami.Miała mu za złe, żemanipulował nią, pociągał za sznurki.Zaproponował jej pracę nad tymfantastycznym projektem tylko po to, by się do niej zbliżyć.Mimo to.Potrząsnęła głową, stropiona i przybita.Odwróciła się i zaczęła wracać dodomu.Pani Pengalley czekała na nią przy wejściu do pokoju muzycznego. Jest telefon do pani, z Kalifornii. Wcześniej z ciekawościąobserwowała przez okno scenę kłótni.Widok zgnębionej miny Raven obudziłw niej macierzyńskie uczucia.Ledwie się powstrzymała, by nie pogładzić jejpo głowie. Zaparzę pani herbaty.Raven weszła do pokoju, wzięła słuchawkę. Tak, słucham. Raven, tu Julie. Julie. Raven opadła na fotel.Dzwięk znajomego głosu pobudził ją dołez. Wróciłaś z wysp greckich? Raven, wróciłam stamtąd już kilka tygodni temu.No tak.Oczywiście. Jasne.Co słychać? Coś się stało?156RLT  Zadzwonił do mnie Karter, bo rano nie mógł dodzwonić się do ciebie.Były problemy z połączeniem czy coś takiego. Znowu uciekła?  martwym głosem spytała Raven [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl