[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wściekła patrzę naręce.Bez względu na to, jaką Cztery ma strategię, chodzio to, żejestem słabsza od innych nowicjuszy.Czuję gorzki smak wustach.Muszę udowodnić, że nie ma racji.Muszę. - Twoja kolej - mówi Cztery.- Peter.Christina.To psuje wszystko w jego strategii.Christina nie należy donajsłabszych.Co on właściwie, wyprawia? Molly.Will.- Cztery przygryza kciuk.Al.Drew.Ostatnia została Myra.Więc idzie do mnie - oświadcza Erie.Teraz nowicjusze urodzeni jako Nieustraszeni.Przestałam słuchać, kiedy skończyli z nami.Skoro Cztery niepróbuje udowodnić czegoś, zbierając słabych, to co on robi?Patrzę na ludzi, których wybrał.Co nas łączy?Kiedy doszli dopołowy nowicjuszy z Nieustraszonych, wpadła mi do głowypewna myśl.Z wyjątkiem Willa i paru innych mamy ten sam typbudowy: wąskie ramiona, małe rozmiary.Wszyscy w zespoleErica są barczyści i silni.Nie dalej jak wczoraj Czterypowiedział mi.że jestem szybka.Czyli będziemy szybsi odzespołu Erica, co pewnie się przyda przy zdobywaniu flagi.Niegrałam w to wcześniej, ale wiem, że chodzi tu raczej o szybkośćniż o brutalną siłę.Zakrywam uśmiech dłonią.Erie jest bardziejbezwzględny niż Cztery, ale ten jest mądrzejszy.Skończylidobieranie zespołów i Erie uśmiecha się do instruktora.Twójzespół może wyruszyć jako drugi - mówi.Nie wyświadczaj mi przysług.- Cztery uśmiecha się lekko.-Wiesz, że ich nie potrzebuję, żeby wygrać.Nie, wiem, że przegrasz bez względu na to, kiedy wystartujesz.-Erie przygryza jedno z kółek w wardze.- Więc bierz swójchuderlawy zespół i zabieraj się pierwszy. Wstajemy.Al spogląda na mnie z rozpaczą, odpowiadam muuśmiechem, w założeniu pocieszającym.Jeśli któreś z naszejczwórki miało trafić do Erica, Petera i Molly, dobrze się stało,że to on.Zazwyczaj zostawiają go w spokoju.Pociąg zarazzwolni bieg.Postanawiam wylądować na nogach.Tuż przedskokiem ktoś popycha mnie w ramię, mało nie wypadam zwagonu.Nie odwracam się, żeby zobaczyć kto to - Molly, Drewczy Peter.To bez znaczenia.Skaczę, zanim znów zdążą tozrobić.Tym razem jestem przygotowana na siłę bezwładności,którą nadaje mi pociąg, przebiegam kilka kroków, żeby jąwytracić i utrzymuję się na nogach.Rozgrzewa mnie poczuciezadowolenia, uśmiecham się.Małe osiągnięcie, ale dzięki niemuczuję się Nieustraszoną.Jedna z nowicjuszek urodzonych jakoNieustraszona dotyka ramienia instruktora.Gdzie trzymaliścieflagę, kiedy twój zespół wygrał?Odpowiedz na twoje pytanie naprawdę nie byłaby zgodna zduchem tego ćwiczenia, Marlene - mówi swobodnie instruktor.Daj spokój - jęczy Marlene.Uśmiecha się do niego zalotnie.Cztery zrzuca jej dłoń z ramienia, ja nie wiem dlaczego, ale sięuśmiecham.Pirs marynarki wojennej - wykrzykuje innynowicjusz z Nieustraszonych, wysoki, z brązową skórą iciemnymi oczami.Przystojny.- Mój brat był w zespole, którywygrał.Trzymali flagę na karuzeli.No to chodzmy tam - proponuje Will.Nikt się nie sprzeciwia, więc idziemy na wschód, w stronębagna - dawniej jeziora.Kiedy byłam mała, próbowałam sobiewyobrazić, jak by wyglądało, gdyby to było jezioro, bez płotuwbitego w muł dla ochrony miasta.Ale trudno sobie wyobrazićtyle wody w jednym miejscu. - Jesteśmy blisko kwatery głównej Erudytów, prawda? -Christina trąca Willa w ramię.Tak, to na południe stąd.- Willpatrzy przez ramięprzez sekundę ma minę pełną tęsknoty.Potem mu mija.Jestem z kilometr od brata.Upłynął tydzień, odkąd byliśmy takblisko siebie.Lekko kręcę głową, żeby pozbyć się wspomnień.Nie mogę dzisiaj o nim myśleć, kiedy muszę się skoncentrować,żeby przebrnąć pierwszy etap.Nie mogę w ogóle o nimmyśleć.Przechodzimy przez most.Nadal potrzebujemy mostów,bo muł jest zbyt wilgotny, żeby po nim chodzić.Zastanawiamsię, jak dawno temu rzeka wyschła.Miasto się zmienia, za namiwiększość budynków jest zamieszkana, a nawet jeśli nie,wyglądają na dobrze utrzymane.Przed nami rozciąga się morzerozsypującego się betonu i potłuczonego szkła.Cisza w tymrejonie jest niesamowita, ma się wrażenie, że to zły sen.Trudnomi się zorientować, dokąd idę, bo minęła północ i wszystkieświatła w mieście są wyłączone.Marlene wyjmuje latarkę ioświetla drogę przed nami.Boisz się ciemności, Mar? - drażni jąciemnooki nowicjusz z Nieustraszonych.Uriah, jeśli chcesz nadepnąć na stłuczone szkło, proszę bardzo -odcina się Marlene.Ale mimo to wyłącza latarkę.Zrozumiałam, że bycie Nieustraszonym jakoś tam polega nautrudnianiu sobie życia, aby stać się samowystarczalnym.Wchodzeniu po ciemnych ulicach bez latarki nie ma niczegoszczególnie bohaterskiego, ale uważa się, że my nie chcemypomocy, nawet w formie światła.Uważa się, że powinniśmy zewszystkim sami dawać sobie radę.Podoba mi się to.Bo możenadejść dzień, kiedy nie będzie latarki, karabinu, pomocnejdłoni.I chcę być na to gotowa. Budynki kończą się tuż przed bagnem.Pas ziemi wcina się wgłąb bagna, a na nim wznosi się gigantyczne białe koło zkilkunastoma gondolami rozwieszonymi w nieregularnychodstępach.Diabelski młyn.Pomyśl tylko.Ludzie jezdzili natym.Dla zabawy.- Will kręci głową.Musieli być Nieustraszeni - mówię.Tak, ale to była niedoskonała wersja Nieustraszonych.-Christina się śmieje.- Teraz diabelski młyn nie miałby gondoli.Po prostu dyndałbyś na rękach i niech ci szczęście sprzyja.idziemy pirsem.Wszystkie budynki po mojej lewej są puste,szyldy zerwane, a okna zamknięte.Czysta pustka.Ten, ktoopuścił ten rewir, chciał to zrobić i się nie spieszył.Niektóremiejsca w mieście są inne.Pokaż, że jesteś odważny i skocz wbagno - podpuszcza Christina Willa.Ty pierwsza.Dochodzimy do karuzeli.Konie są podrapane i podniszczone,ogony pourywane, siodła wyszczerbione.Cztery wyjmuje zkieszeni flagę.Za dziesięć minut drugi zespół wybierze sobielokalizację - informuje.- Proponuję, żebyście wykorzystali tenczas na opracowanie strategii.Może nie jesteśmy Erudytami, alegotowość intelektualna jest jednym z elementów treninguNieustraszonego.Możliwe, że najważniejszym.Ma rację.Co przyjdzie z przygotowanego ciała, jeśli umysłszwankuje?Will bierze flagę od instruktora.Część powinnazostać tutaj na straży, a część pójśćwyśledzić lokalizację drugiego zespołu - proponuje.Naprawdę? Tak myślisz? - Marlene wyjmuje flagę z rąk Willa.- Kto mianował cię dowódcą, transferze?Nikt.Ale ktoś musi nim być. - Może lepiej opracować bardziej defensywną strategiępoczekać, aż do nas przyjdą, i dobrać się do nich - sugerujeChristina.- To dla cykorów - mówi Uriah.- Giosuję za tym,żebyśmy razem wyszli w pole.Schowamy flagę tak, że jej nieznajdą.Wszyscy naraz zaczynają gadać, z sekundy na sekundęrobi się coraz głośniej.Christina broni planów Willa;nowicjusze z rodzin Nieustraszonych z zapaleni opowiadają sięza planem ofensywnym; kłócą się, kto ma podjąć decyzję.Cztery siedzi na skraju karuzeli, opiera się o kopytoplastikowego konia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl