[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Raheli - wyszeptała El\bieta.- Ty jesteś Raheli.Słyszałam, jak Naomi o tobie opowiadała.Czy ona wie, \e przyjechałaś?Rachela szybko uniosła wzrok.- Ona tu jest?El\bieta skinęła głową.Na jej brązowej, pomarszczonej twarzy w dalszym ciągu malowałsię wyraz zdziwienia.Najwyrazniej dobrze znała smutną historię Racheli.- To zaszczyt, \e nas odwiedzasz, angelino - powiedziała oficjalnym tonem, który rzadkospotykało się u Edorów.- Och, proszę cię - rzekła błagalnie Rachela.- Nie nazywaj mnie w ten sposób.Przebyłamdługą drogę.Nie było mnie z wami tyle czasu.Chcę być tutaj tylko Manderką.El\bieta poło\yła dłonie na policzkach Racheli.Miała smutną i zarazem piękną twarz -typową dla starszych Edorek, które widziały ju\ wiele smutku i radości.- Drogie dziecko.Tak długo nie było cię przy naszych ogniskach - powiedziałałagodnym głosem.- Witaj w domu.Zaprowadzę cię do klanu, do którego nale\y rodzina twojejsiostry.Rachela szybko po\egnała się z Mateuszem, który oddalił się z trzema małymi Edorami, iposzła za El\bietą.Edorzy witali ją okrzykami, widząc jej zmęczenie i objuczonego konia.Szłaze spuszczonym wzrokiem, ale do jej świadomości docierały boleśnie znajome zapachy, widoki iodgłosy edorskiego obozu.Rozbrzmiewające bez przerwy bębnienie odpowiadało rytmowi jejserca.Kiedy była w stanie odetchnąć, wciągnęła do płuc dym z edorskich ognisk.Nie próbowałaju\ nic mówić.- Cziweni - rzekła El\bieta, zatrzymując się przed jednym z mniejszych obozowisk.Rachela szybko doliczyła się dziesięciu namiotów, co oznaczało, \e mieszka w nich odtrzydziestu do pięćdziesięciu ludzi.Wynikało z tego, \e Cziwenów w ostatnich latach przybyło.-Namiot Naomi jest chyba tam, czwarty.- Nie mogę.- zaczęła mówić zdławionym głosem Rachela.Ale nie musiała ju\ nic robić.Klapa wejściowa do namiotu w tej chwili się podniosła i z wnętrza wyszła kobieta, któraskierowała się ku zawieszonej nad ogniem patelni z jedzeniem.Była drobna, ale i zgrabna;poruszała się szybko, z du\ym wdziękiem.Pomieszała na patelni, uniosła głowę, jakby wyczuła,\e albo w namiocie, albo w jego pobli\u dzieje się coś godnego uwagi.Obejrzała się przez jednoramię, potem przez drugie, a następnie jej wzrok natrafił na Rachelę i El\bietę.Usta Racheli uło\yły się w słowo  Naomi , ale nie zdołała go wymówić. Naomi upuściła długą ły\kę i rozpostarła szeroko ramiona.Jej powa\ną dotąd twarzrozjaśnił emanujący szczęściem uśmiech.- Raheli! - krzyknęła, a jej głos bez trudu przebył odległość dwudziestu kroków.-Wiedziałam, \e przyjedziesz! Mówiłam to wczoraj Aukaszowi! Dlaczego tak pózno?Na dzwięk tych słów Rachela się roześmiała i strach, który nie pozwalał jej ruszyć się zmiejsca, w jednej chwili ją opuścił.Równie\ ona rozpostarła ramiona i podbiegła do Naomi, \ebyserdecznie ją uścisnąć.Dopiero teraz uwierzyła, \e znajduje się znowu wśród Edorów.- Zawsze byłam pewna, \e udało ci się prze\yć - powiedziała Naomi.- Aukasz mówił mi,\e niepotrzebnie się łudzę i \e jest to z mojej strony okrutne, bo gdybyś przetrwała, twoje \yciebyłoby straszne.Ale ja zawsze wiedziałam, \e \yjesz.Kiedyś chciałam pojechać do Semory.Przebrałabym się za przekupkę albo za chłopkę z Jordany i próbowałabym cię odnalezć.A cozrobiłabym, widząc cię w kajdanach, doprawdy nie wiem.- Szymon nie \yje - rzekła nagle Rachela.- Jesteś pewna? Byłaś świadkiem jego śmierci? Rachela pokręciła głową.- Nie, on.Udałam się do kapłana wyroczni na górze Synaj, który mo\e prześledzić losyka\dego poświęconego Iovie człowieka.Kapłan powiedział mi, \e Szymon nie \yje ju\ od trzechlat.- Naomi wydała z siebie pełen przera\enia okrzyk.- Wiem.Wolałabym, \eby umarł, walcząc.- Nie chcę wiedzieć, jakie to było straszne - stwierdziła z wahaniem w głosie Naomi - to\ycie, które wiodłaś w Semorze.Ale jeśli opowieść o tym przyniesie ci ulgę, ja na pewno cięwysłucham.Rachela potrząsnęła głową.Uśmiechnęła się lekko.- Wystarczającą ulgą jest fakt, \e mnie tam nie ma.Nie myślę ju\ o Semorze.Od czasu doczasu mi się śni.Mogło być gorzej, ale i tak było strasznie.Naomi zadr\ała i przysunęła się do ogniska.Siedziały na małych plecionych matach; byłamniej więcej druga w nocy i chciały jeszcze ze sobą rozmawiać.W namiocie spał Aukasz idzieci: dwie dziewczynki, które odziedziczyły po matce powagę na twarzy i radość w sercu.Aukasz był spokojnym, uśmiechniętym człowiekiem - czułym dla \ony i zakochanym w swoichcórkach.Przykrył je kocami, gdy Naomi i Rachela wyszły na zewnątrz, \eby kontynuowaćrozmowę.- A czy teraz jesteś szczęśliwa? - zapytała Naomi.- U aniołów? Kiedy rozeszła się wieść, \e anioł Gabriel wybrał na \onę edorską niewolnicę, nikt nie mógł w to uwierzyć.- Tak.Podobnie było w siedzibach aniołów - odparła Rachela.- Gabriel jeszcze nieotrząsnął się po tym upokorzeniu.Naomi przyglądała się przyjaciółce bardzo uwa\nie.Nie po raz pierwszy Rachelasarkastycznie wypowiadała się o swoim mał\onku.- Opowiedz mi o Gabrielu.- A co chciałabyś wiedzieć?- Na przykład, czy jest przystojny?Rachela zastanawiała się przez chwilę.- Bardzo przystojny.Ma ciemne włosy, ale piękniejsze ni\ u większości Edorów.A jegoskóra jest raczej jasna, choć pod wpływem pogody ciemnieje.A oczy.Iovo, chroń mnie przedjego wzrokiem.Naomi spojrzała na nią zdziwiona.- Jakiego są koloru?- Błękitne.Jeszcze bardziej niebieskie ni\ świt nad Luminaux.Twarz Naomi pozostała wprawdzie powa\na, lecz do jej głosu wkradł się tonrozbawienia.- A jego ciało? Nie widziałam wielu aniołów, ale przyjrzałam się ich ciałom.Zauwa\yłam, \e bardzo skąpo się ubierają.Szczególnie pociągające są ich ramiona, takie silne.- Jego ciało jest takie jak ciała innych aniołów - próbowała zbyć to pytanie Rachela.- A jak całuje? Jaki jest w łó\ku? To bardzo wa\ne atrybuty mał\onka, chocia\ niewierzę, by jakakolwiek Edorka upadła tak nisko, \eby w ogóle wychodzić za mą\.- Nie sprawdzałam - odparła Rachela.- Nie sprawdzałaś? Nie wiesz, jak on całuje?!- Nie znam tych aspektów jego.fizyczności.- Niemo\liwe! Chyba \artujesz!- To jest mał\eństwo polityczne, nic więcej.Naomi przysunęła do niej swoją matę.- Ale\ Rachelo.Od kiedy jesteś jego \oną? Od czterech miesięcy? Gdybym ja przezcztery miesiące była \oną mę\czyzny, którego wygląd właśnie mi opisałaś.- Ale nie jesteś jego \oną - odrzekła z irytacją Rachela.- My się ze sobą nie. kontaktujemy.Przynajmniej nie w ten sposób.Naomi patrzyła na nią jak urzeczona.- A jak się ze sobą kontaktujecie?Rachela zaśmiała się krótko.- Najczęściej się kłócimy.A właściwie to kłócimy się nieustannie.- O co?- O wszystko.O wiarę Edorów.O istnienie krainy Ysral.O moje postępowanie.O to, jakon się zachowuje.O Judytę.O Abdiasza.O ten wyjazd.Na \aden właściwie temat się niezgadzamy.On mnie po prostu nienawidzi.- Nienawidzi cię?! Powiedział ci coś takiego?- Nie.Mo\e tak wcale nie jest.Ale nawet bym go za to nie winiła.To, co mupowiedziałam.Ale to, co on mi powiedział, było jeszcze gorsze.Tak czy inaczej, to jestokropność.Radość kompletnie znikła z oczu Naomi.- Rachelo - rzekła łagodnie.- Opowiedz mi o tym.O wszystkim.Kiedy się obudziła, zamknęła szczelnie oczy i próbowała nie ruszać się i nie myśleć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl