[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No, to już nie jest perfidia rzeczy martwych, tylko ty, braciszku, jesteś fujara.Znowu im się urwało, nie mieli o czym mówić.Zygmunt palił papierosa, oglądając go nawszystkie strony.Bednarczyk wykrztusił nosowym głosem: Ciekaw jestem, czy takie wągry to coś żywego, czy nie? Mają pewnie swoje odrębne życie.My jesteśmy takimi wągrami, powtykanymi w okrą-głą gębę ziemi. Psiakość, takie świństwo i żyje, hę! Lucjan poczuł się lepiej.Od pewnego czasu miewałte gwałtowne przejścia ze stanu zupełnej niemocy do lekkiej poprawy.Obrócił się i patrzałpłonącymi oczami na pokój.Widział Zygmunta podrzucającego i łapiącego w powietrzuswoją dwuzłotówkę, oraz Bednarczyka manewrującego palcami koło twarzy. Zygmunt, schowaj te pieniądze, bo znowuż zgubisz! Masz rację! Wsadził pieniądz do kieszeni i podszedł do Lucjana. Co, lepiej ci trochę? Tak, gorączka się zmniejszyła.Czy tylko wy jesteście w domu? Aha.Porozłazili się.Matka poszła do Miećka, ciekaw jestem, jak długo ten smarkaczbędzie siedział. Pewnie niedługo, młody jest, to go zwolnią.Zygmunt przeciągnął się i wyrzekł ze smęt-kiem: I powiedz tylko, jak życie nędznie się wlecze.Nic ciekawego, żadnej perspektywy, samapustka i jałowizna.Pomyśl tylko, za parę dni idę do wojska.Jeśli była jaka nadzieja, że dojdędo równowagi, to teraz wszystko w łeb wzięło.Co ja tam będę robił? Zgłupieję do reszty.114%7łebym miał chociaż cień zainteresowania, ale przeciwnie, mam nienawiść do całego milita-ryzmu.Słowo ci daję, że pasja mnie na to wszystko porywa. Mój drogi, co ja bym dał, żeby móc pójść do wojska, żeby mieć tylko możność i siły dodzwigania karabinu.Wiesz, że miałem twoje przekonania, ale teraz ucałowałbym koniec ka-pralskiego buta, byleby tylko mieć prawo gonić po polach pod jego bezsensownymi rozkaza-mi.A zresztą, diabli wiedzą! Może lepiej będzie skonać, niż tłamsić się na tym podłym świe-cie. To, coś ostatnio powiedział, to ostateczność, ponieważ wiesz, że z chwilą, kiedy byśmógł służyć w wojsku, musiałbyś być zdrów.Przemówiło przez ciebie pragnienie życia.Aleja się nie godzę z tym, coś na ostatku powiedział.Dla nas nie ma miejsca tutaj, jesteśmy zasłabi.Nie mamy pożądań materialnych, jesteśmy romantykami.Tylko ten, kto, chce i potrafiuczepić się maszyny, może żyć w dzisiejszych czasach.Gdzież jest, u diabła, duch i uczucie! Myślę, że tobie to nawet wojsko dobrze zrobi.Po prostu przełamią cię tam, nauczą sys-temu w życiu.Jasne jest, że gdybyśmy mieli jakiś regulator swych myśli, Ja wiem, pracę,obowiązki jakieś, nie byłoby mowy o jakiejkolwiek neurastenii.Przypomnij sobie swoją po-sadę u wojewody.Gwizdałeś na wiersze, byłeś pełen energii i chęci do życia.A teraz z po-wrotem wpadłeś w to biedne koło nieobowiązkowości i stąd te ponure myśli.Dzisiejszy poetamoże istnieć z chwilą, kiedy pojmie sens terazniejszości i potrafi mówić o tym, czego wiek odniego wymaga.Mówiłem to już niejednokrotnie.No ale jeśli się nie jest w stanie do tegoprzystosować, trzeba ginąć.Kto wie, czy los mnie w porę nie usuwa od wymagań współcze-snej kultury.Zmarniałbym ze swoim sentymentalizmem, ze swoją skłonnością do zachwytównad gałązką brzozy poruszającej się na wietrze.Idz do wojska, przełam dziedziczność swoichSłowackich i Szymonowiczów.Przecież masz zdrowie, idz! Mówisz tak, boś daleki od tego wszystkiego.Co do mnie, grubo zastanawiam się nadtym, co mi przyszłość dać może.Odszedł od łóżka w jakichś niemrawych podskokach.W porywie raptownej wesołości po-czął się z Bednarczykiem siłować na rękę.W południe wróciła Stukonisowa.Miała zapłakane oczy.Opowiadała, jak schudł i spokor-niał.Obiecywał, że jak go tylko wypuszczą, zaraz wezmie się do nauki i już nigdy nie będzienależał do żadnych partii.Wywietrzał mu zupełnie z głowy ten komunizm przeklęty. To znaczy, ze jest skończona kanalia powiedział Zygmunt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]