[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I co?  nie wytrzymałam. Chyba niezłe  rzucił z przesadną swobodą. Muszę zjeść więcej, żeby się upewnić.Schrupał kolejne ciastko. Hm, naprawdę trudno ocenić.Odzyskałam nieco pewność siebie. Aha, akurat, ty oszuście!  zawołałam. Nie chcesz przyznać, że ci bardzo smakują.Popatrzył na mnie z namysłem.  Musisz bardziej uważać, wiesz?  powiedział, patrząc na mnie łagodnie.Rzucił miostrzegawcze spojrzenie i zlizał okruch z kciuka. Trzymając cię za rękę, dowiedziałem się, żemasz niesamowite łaskotki. No nie, to niesprawiedliwe.Ja nie wyczułam żadnych twoich słabości.Seb miał chytrą minę. Być może kiedyś się o nich dowiesz.Wrzucił do ust ostatnie ciastko i posłał mi kpiące spojrzenie, dzięki czemu resztki mojegoskrępowania się rozwiały.Uświadomiłam sobie, że stara się mnie przekonać, iż naprawdę nic sięnie stało i nie będzie wywierał na mnie nacisku, teraz ani nigdy.Nieważne, jakie żywił nadzieje;tak czy owak, był moim przyjacielem.Zapewnił mnie o tym już wcześniej, i był absolutnieszczery. Dzięki!  zawołałam, zanim zdążyłam się powstrzymać.Nie zapytał za co, bo dobrze wiedział.Uciszył mnie tylko syknięciem i potrząsnął głową. Wątpię, żebyś mi dziękowała, kiedy się przekonasz, jaki ze mnie wymagającynauczyciel. Naprawdę?  spytałam z uśmiechem. Zaraz się dowiesz.Jestem bardzo surowy. Seb usiadł i zatarł ręce. Okej, zaczynamy.W nocy leżałam w łóżku, nasłuchując w ciemności posapywania śpiących dziewczyn.Mimo niepokoju związanego z przybyciem Rady już od dawna nie czułam się taka szczęśliwa.Znowu mogłam ufać mojemu aniołowi; był jak zwykle mną.A co najlepsze, póznym wieczoremudało nam się z Aleksem wymknąć na pół godzinki do jego pokoju i świat dokoła rozwiał sięw nicość.Westchnęłam, obejmując się pod kołdrą ramionami, i zapragnęłam być teraz obokniego, wtulić się weń i przespać resztę nocy.Ale nawet krótkie chwile razem, bez tegoskręcającego mi wnętrzności niepokoju, który zżerał mnie od środka, to było niewiele, ale i takzdumiewająco dużo.Przewróciłam się na bok i spojrzałam na fotografię w ramce, na której jako maładziewczynka wyglądam zza zwieszonych nisko wierzbowych gałązek.Delikatnie pogłaskałamramkę.Po południu, po kilku godzinach bezowocnych prób zmiany aury, Seb wstał wreszciez sofy i przeciągnął się. Chodz, musisz trochę odpocząć  powiedział. Dokąd mam pójść?  spytałam, również się podnosząc.Przerwa była dla mnieprawdziwą ulgą.Nie przypuszczałam, że nauka zmiany aury okaże się aż tak trudna. Chciałbym ci coś oddać.Spojrzałam na niego zaskoczona, ale zaraz zrozumiałam. Czy to jest to, o czym myślę?  zapytałam, gdy opuściliśmy pokój.Popatrzył na mnie z niewinnym zdziwieniem. Skąd mam wiedzieć, o czym myślisz? Spodziewasz się, że jestem jasnowidzem czy jak? Cha, cha, cha, bardzo śmieszne.Pokój Seba był zastawiony pudłami.Jego składane łóżko zajmowało niemal całą wolnąprzestrzeń, tak że musiał przewiesić się przez nie, żeby dosięgnąć plecaka.Obserwowałam go,stojąc w progu i mimowolnie rejestrując grę mięśni pleców i ramion.Seb rozsunął zamek błyskawiczny, a następnie podał mi moją koszulę i fotografięw ramce.Uczynił to z lekką niechęcią, lecz obdarzył mnie przy tym uśmiechem. Proszę, należą do ciebie.Oczywiście skłamałem; wiedziałem, o czym myślałaś  dodał. Miałaś rację.Moje oczy powędrowały prosto do ukochanej fotografii.Byłam przekonana, że już nigdyjej nie odzyskam.  Dziękuję  szepnęłam.Przytuliłam ramkę do piersi i zaśmiałam się cicho. Wiesz co,to naprawdę dziwne& To zdjęcie stale mi ginie, a potem w jakiś sposób odnajduje jednak drogępowrotną.Seb nie odpowiedział, ale wyczułam jego uczucia  fotografia upewniła go, że nie jestjedynym półaniołem na planecie.Patrząc na swoją buzię siedmiolatki, byłam bardzo szczęśliwa,że los czy może przypadek zaprowadził go tamtego dnia na bazar w Chihuahua [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl