[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie się nudzą, sam pan rozumie. No tak.To nie Smoleńsk w końcu. Właśnie.Więc jakby się wyjaśniło w końcu, przynajmniej trochę, to grupa by się ożywiłai byłoby więcej materiału. To trzymamy kciuki za Alicję  uznał profesor. I za pani magisterkę! 70Odebrała telefon, zanim zdążył się na dobrze rozdzwonić.Przyłożyła go do ucha, podrywającsię na równe nogi. Możesz rozmawiać?  zapytał Dawid. Tak  potwierdziła Kaśka, zamykając drzwi od swojego pokoju i ściszając głos. Przyjrzałaś się zdjęciom? Tak. Podobają ci się? Nie.Roześmiał się chrapliwie. Tak właśnie myślałem.To jak będzie?Przez moment nie potrafiła wydobyć z siebie głosu.Przymknęła powieki.Policzyław myślach do dziesięciu. Będzie tak, jak chcesz  odpowiedziała. Zwietnie. Ale to duża kasa.Nie zdołam jej zebrać szybko. A ile dasz radę? Na kiedy? Na dzisiaj. Jezu, nie wiem.Na koncie mam półtora tysiąca. Na dzisiaj starczy  powiedział szybko Dawid. Przyniesiesz mi je, ustalimy dalszeszczegóły.Jasne?Skinęła głową i zaraz dotarło do niej, że przecież nie mógł tego zobaczyć. Tak  potwierdziła. Zwietnie.Wiesz, gdzie jest Bravo? Wiem.Ale przecież zamknęli. No właśnie.Widzimy się tam dzisiaj o dziewiętnastej.Masz być sama.Rozumiesz? Tak.Rozłączył się.Kaśka powoli odłożyła telefon na biurko.Drżały jej dłonie.Chwyciła się zawłosy i zacisnęła mocno palce.Pociągnęła mocno, jakby chciała wyrwać sobie kępę razem zeskórą.Podziałało.Strach nie odszedł.Zdenerwowanie nie zniknęło.Ale ból przywrócił jej to, co byłonajważniejsze  zdrowy rozsądek i pewność, że wszystko się dobrze skończy.W innej części Gliwic, przy kuchennym stole, Dawid odłożył telefon i napotkał pytającywzrok Marii. Ayknęła to  powiedział. A my robimy swoje. 71Bravo, gliwicka dyskoteka, podobno kiedyś była słynna w całej Polsce.A przynajmniej taktwierdzą jej byli stali bywalcy, którzy wśród basów, świateł laserów i sztucznego dymuspędzili pół młodości i teraz starają się jakoś nadać temu czasowi chociaż odrobinę sensu.Lokal mieścił się w niskim piętrowym budynku, tak zwanym Zameczku Leśnym, gdziedansingi urządzali jeszcze Niemcy.Czy co tam oni mogli urządzać, zastanawiał się Dawid.Pokazy tańców bawarskich? Festiwal piwa i kiełbasy? Zloty Hitlerjugend, połączonez technoorgietkami dla wyższych oficerów SA i SS?Swego czasu przyjeżdżało tu pół miasta, pół pobliskiego Zabrza i pewnie ćwierć resztyśląskiej aglomeracji.Park Chorzowski, gdzie mieściła się dyskoteka, co noc wypełniały tłumymłodych ludzi.Chlejących, palących faje, ćpających i uprawiających przygodny seksw krzakach.Sodoma i Gomora made in Silesia.A przynajmniej tak Dawid słyszał, bo wtedy,kiedy on tu wpadał na rockoteki i koncerty, było w miarę spokojnie.Ale też prawda, że rzadkotam bywał.Tylko raz widział, jak z toalety wypadł wielki kudłaty facet przypominającyniedzwiedzia, ze strzykawką wbitą ciągle w przedramię, i wrzeszczący:  Slayer, kurwa,Slayer! , który następnie pobiegł do głównej sali, odpychając każdego, kto stanął mu nadrodze.W 2006 roku z powodu złego stanu technicznego dyskotekę zamknięto.Od tamtego czasubudynek niszczał.Ale spełniał warunki, które Dawid stawiał miejscu spotkania z Kaśką.Musiało być bezpieczne i na względnym odludziu, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał.Planował skonfrontować Kaśkę z matką Mateusza i wszystkimi faktami, które udało mu sięzebrać, wydusić z niej pełne zeznania na temat tego, co się stało z Alicją Kowalczyk, i z tymmateriałem pojechać do prokuratury.Skoro udało się ze Skórą, powinno się też udać z Kaśką.Tym razem obiecał sobie, że po pierwsze, nikomu nie będzie machać dyktafonem przed nosem,a po drugie, przypilnuje, żeby nikt nie wpadł pod cholerny autobus.Trochę pomagało w tymto, że do najbliższej ruchliwej ulicy był spory kawałek.Dyskoteka mogła nie działać od blisko dziewięciu lat, ale budynek wciąż oblepiony byłzielonymi reklamami Heinekena.Musiały być zrobione z jakiegoś niezniszczalnego tworzywa,bo prawie nie wyblakły.Główne wejście do lokalu było zamknięte na grubą, mocną kłódkę.Dawid z Marią obeszlizameczek dookoła, aż znalezli otwarte boczne drzwi.Weszli do środka.Zapalili latarki.Jużw pierwszym pomieszczeniu, wśród kupy gruzu, znalezli przecinak do metalu.Ktoś gowykorzystał, żeby dostać się do środka, a pózniej porzucił. To na pewno dobry pomysł?  zapytała Maria. Ma pani lepszy?  odpowiedział pytaniem Dawid.Kobieta zaprzeczyła ruchem głowy.Weszli do niewielkiej sali, oddzielonej od głównego pomieszczenia zakurzoną, szklaną ścianą.Jedna z szyb była popękana, a na jej środku znajdowała się dziura wielkości pięści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl