[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ukrywaliśmy się w naszej letniej daczy.to takdaleko.niania jest taka zmęczona.Nie wiem, jak sobie poradzimy.Spojrzałam na uczonego nieco skonsternowana. Bez względu na to, co postanowimy, nie możemy tu stać. Ujął mniepod ramię.Zatrzymałam się przed kaplicą św.Mikołaja, patrona mostu.Po lewejstronie widać było niskie mury Twierdzy Pietropawłowskiej iszybującego na tle posępnego nieba anioła na złotej iglicy.Na prawociągnęły się wzdłuż granitowych nabrzeży cesarskie pałace i rezydencjearystokratów.Na widok majestatycznej kolumnady mego rodzinnego domu orazstojących na gzymsie greckich posągów w śniegowych czapachpoczułam nieutulony żal.Popatrzyłam w okna mego pokoju na drugimpiętrze. Czy ktoś tam teraz mieszka? Nie, to siedziba komisji mieszkaniowej, Tatia.Musimy stąd iść.Wpobliżu mego domu jest nielegalna herbaciarnia, gdzie można zjeść bezkartek żywnościowych.Talerz gorącej zupy dobrze wam zrobi.Nie ruszając się patrzyłam w kierunku Pałacu Zimowego, gdzie co sobotazaprowadzano mnie na lekcje tańca. Aleksandrze, czy to prawda, co zaszło w Jekaterynburgu? Obawiam się, że tak, Tatia.Tamaro. Czemu musieli zabić Anastazję i Aleksego? Przecież miał dopieroniespełna czternaście lat. Był prawowitym dziedzicem tronu. Car wyznaczył na swego następcę swego brata MichałaAleksandrowicza. Wielki książę Michał został również rozstrzelany, jeszcze wcześniej,w Permie, na Uralu.Razem z nim zabito jego angielskiego sekretarza. A pańscy uczniowie, Kostia i Igor Konstantynowiczowie? Chciałam usłyszeć wszystko.  Księżna Joanna, Igor i Konstanty oraz siostra cara, wielka księżnaElżbieta, wielki książę Sergiusz Michajłowicz i syn wielkiego księciaPawła, Włodzimierz Palej, zostali zabici przez bolszewików wAłapajewsku, niedaleko Jekaterynburga, wkrótce po zabójstwie cara ijego rodziny, choć w jeszcze bardziej bestialski sposób.Wrzucono ich doszybu kopalni i ukamienowano, a potem pozostawiono, by umarli z głodui z poniesionych obrażeń.Zliczna Elżbieta Fiodorowna, podziwiana przeze mnie mniszka, dzielny iwesoły Igor Konstantynowicz, towarzysz mych dziecięcych zabaw iniedoszły narzeczony  wszyscy ci ludzie, których życie było ściślepowiązane z moim, odeszli, doświadczywszy uprzednio poniżenia itortur.Jak to się stało, że mnie ominął ich los? Nie mam prawa żyć  wyraziłam na głos swoją refleksję po tym, cousłyszałam. To słowa niegodne osoby inteligentnej, Tatia. odezwał się zezłością uczony. Chodzmy już!Pociągnął mnie za ramię, ale się nie ruszyłam, wciąż wpatrzona w fasadęmego domu.Wtem spostrzegłam trzech oficerów zmierzających w nasząstronę.Dwóch z nich miało spiczaste  przypominające średniowiecznekaptury  czapki z czerwoną gwiazdą, emblematem Armii Czerwonej.Czapka mężczyzny idącego w środku była wyjątkowo wysoka.Kiedy nasmijali, jeden z oficerów odezwał się z szacunkiem do profesora: Czy ta kobieta was zaczepiła, towarzyszu komisarzu? Nie, nie.Podoba mi się rozumiecie?  odpowiedział mu Aleksander. Rozumiemy. Oficer Armii Czerwonej mrugnął porozumiewawczo iwszyscy poszliby dalej, gdyby ich niski towarzysz w wysokiej, futrzanejczapie nagle nie wykrzyknął: Znam tę dziewczynę! To była księżniczka Tatiana Siłomirska! Dobry Boże, czego też ludzie nie wymyślą, moja Tamara księżniczką!Przecież dopiero przyjechałyśmy z gu- berni pskowskiej. Niania pospiesznie opowiedziała ułożoną wcześniejhistoryjkę. Ten łaskawy pan zlitował się nad nami.Kiedyś matka niepozwoliłaby córce rozmawiać na ulicy z nieznajomym, ale takie terazczasy nadeszły. To nie żadna Tamara z Pskowa, a wy nie jesteście jej matką drwiącym tonem oświadczył niski oficer. Dobrze wiem, kim jesteście.Nie oszukasz mnie, starucho.Ja również poznałam byłego kaprala naszych strażników.Zrobiło misłabo ze strachu.Nasunęłam szal na twarz.Mój prześladowca zwrócił się w stronę swych towarzyszy, ale oni unikalijego wzroku. A cóż nas to obchodzi, co to za jedna! Nie jesteśmy czekistami! Niechją diabli!  powiedzieli i pociągnęli za sobą swego kompana.Obserwowaliśmy, jak przez chwilę dyskutowali ze sobą, a potem sięrozdzielili.Oficer, który mnie rozpoznał, zawrócił na most, w kierunkusiedziby Czeki.W tym samym czasie po drugiej stronie ulicy pojawił sięFiodor.Na dany przez nianię znak podszedł do nas.Wskazała na niskiego mężczyznę. Zamierza wydać naszą księżniczkę.Zaczekamy na ciebie w pobliżupustego domku na Małym Prospekcie, tam, gdzie byliśmy rano.Fiodor ruszył za niskim mężczyzną niby olbrzym za Tomciem Paluchem.Aleksander zaprowadził nas do pobliskiego domu, gdzie żona jednego zwykładowców prowadziła nielegalną herbaciarnię dla studentów iprofesorów.Przedstawił nas jako swych krewnych ze wsi i zaprowadziłpo drewnianych schodach do zimnej sali, pełnej nędznie odzianych stu-dentów.Wszyscy siedzieli w płaszczach i kapeluszach.Skierowano nasdo stolika pod ścianą i podano słabą, gorzką herbatę, śledzia i pajdęczerstwego razowca.Niania żarłocznie rzuciła się najedzenie  maczałachleb w herbacie i ssała go z apetytem.Na widok Aleksandra ból zębaminął, jak ręką odjął.O mało nie złamała zęba na twardej skórce chleba, więcodłożyłam kromkę, czując się jak dziecko, któremu zabroniono sięgnąćpo łakocie.Aleksander pokruszył chleb, położył kawałek na łyżeczce, zanurzył ją wpłynie, a potem mi ją wręczył. Biorąc pod uwagę okoliczności, to dopuszczalne, Tatiano Pietrowno. Uśmiechnął się swym młodzieńczym, sympatycznym, wcale niegroznym uśmiechem.Fala strachu, obrzydzenia i rozpaczy, która opanowała mnie na mościeNikołajewskim, minęła.Czułam się fizycznie i psychicznie wyczerpana,więc byłam zadowolona, że ktoś się mną zaopiekował.Zsunęłam szal ztwarzy i z uśmiechem pochyliłam głowę nad gorącą herbatą. Och, nawet pan nie wie, jak to cudownie móc znów swobodnierozmawiać, Aleksandrze.Proszę mi powiedzieć, co pan porabiał odnaszego ostatniego spotkania. Pózniej.Najpierw niech pani opowie o sobie.Tu jesteśmy bezpieczni dodał, gdy rozejrzałam się wkoło.A kiedy milczałam, powiedział:  Prawda" doniosła o rozstrzelaniu pani ojca.Bunt w Kronsztadzie iucieczkę więzniów tego samego dnia zatuszowano, choć w Piotrogrodziewszyscy o tym wiedzieli.Przez wiele dni ścigano zbiegów, ale byłemprzekonany, że udało się wam uciec za granicę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl