[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łołnierze Mienszykowa i Lewenhaupta przez cały dzień toczyli zaciekłąwalkę.Gdy wieczorem Siergiej wrócił do obozu, ujrzał zmęczone, wykrzywione bólem twarze.Wokół walały się przesiąknięte krwią opatrunki.Na obliczachwiększości oficerów malowało się znużenie, a na niektórych także przygnębie-nie.Natomiast Mienszykow siedział przed namiotem we wspaniałym fotelu, któ-ry służba woziła zawsze w jego bagażu, popijał wino z pucharu wysadzanegoszlachetnymi kamieniami i sprawiał wrażenie tak bardzo zadowolonego z siebie,jakby tego dnia udało mu się zetrzeć w pył armię Lewenhaupta. No, Tarłow, wróciłeś? Pewno swędzi cię ręka na Szweda?  Mienszy-kow roześmiał się i rozkazał służącemu, by ten nalał Siergiejowi wina.Ale Siergiej bardziej niż wina pragnął informacji. Jeśli wolno zapytać: jaki był przebieg dzisiejszej walki? Walka była twarda.Kilkakrotnie przypuszczaliśmy atak na taborowewozy Lewenhaupta, w końcu jednak nas odparli.Jutro spróbujemy jeszcze raz.Jeśli się nie uda, wówczas pojutrze zrobimy to samo  powiedział Mienszykow,nie pozostawiając wątpliwości co do tego, że zamierza zwycięsko zakończyć tębitwę.Nawet, jak dodał, jeśli musiałby w tym celu poświęcić swego ostatniegogrenadiera.Wstał, spojrzał na Siergieja, po czym ruszył przed siebie między rzę-dami żołnierzy.Siergiej słyszał, jak dowcipnymi powiedzonkami stara się dodaćim odwagi.Niektórzy się nawet roześmiali.To nie ta sama armia, która zostałazgnieciona pod Narwą, przeleciało Siergiejowi przez głowę.%7ładen z tych męż-czyzn nie puściłby broni i nie rzuciłby się do ucieczki.Z tą myślą wrócił doswych ludzi, którzy tymczasem zdążyli już rozbić namioty.Przysiadł się doogniska obok Wani i Kicaka. Jutro nie będzie łatwo  powiedział, gładząc rękojeść swej szabli, jakbychciał napełnić ją siłą.Naraz rozległy się wiwaty, rozchodzące się stopniowo pocałym obozowisku.Siergiej poderwał się na równe nogi i ujrzał zbliżającego siędo obozu cara na czele armii jezdzców.Towarzyszącymi mu ludzmi nie byli dra-goni ani Kozacy, lecz grenadierzy z regimentu siemionowskiego, który obok re-gimentu preobrażeńskiego stanowił drugą jednostkę gwardyj ską carstwa.Bylito piesi żołnierze, których car wsadził na konie, by szybciej posuwali się naprzódi dołączyli do armii Mienszykowa. No, Aljuszka, stary pożeraczu Szwedów, co u ciebie?  pozdrowił carMienszykowa tubalnym głosem.Odpowiedz była tak cicha, iż Siergiej nie zdołał jej zrozumieć.Ale zo-rientował się, że widok cara rozjaśnił twarze oficerów i żołnierzy.Niektórzy na-wet się uśmiechnęli.Piotr Aleksiejewicz odrzucił propozycję kolacji i udał się na spacer po obo- zie, rozmawiając z ludzmi.Przy jednym z ognisk podano mu miskę grochówki,przy innym kilka pierogów.Posiłek uwieńczyła porcja baraniej pieczeni, podanamu przez Kałmuków. Jutro zjemy na kolację Szwedów!  powtarzał jak modlitwę przy każdejgrupie żołnierzy.Mężczyzni potwierdzali z entuzjazmem i wiwatowali na jegocześć.W nocy, sądząc po odgłosach, dopadły ich koszmary, lecz nad ranem, gdystrażnicy ogłosili pobudkę, nie było już po nich widać strachu ani przygnębienia.Ayk wódki do śniadania wzmocnił ducha walki.Gdy rozległ się sygnał do ataku,Rosjanie, pełni energii i werwy, ruszyli na Szweda.Lewenhaupt, nie zważając na rosyjskie zaczepki, próbował wprawić w ruchpochód swego taboru.Niedaleko płynęła całkiem spora rzeka zwana Stożą i ge-nerał wiedział, że jak tylko się przez nią przeprawią, wówczas Karol XII przyj-dzie mu z odsieczą, wysyłając oddziały szybkiej jazdy.Z tego powodu zmuszałżołnierzy do niemal nadludzkiego wysiłku.Piotr Aleksiejewicz miał również świadomość tego, że to ostatnia okazja, byodciąć szwedzkiego króla od nadciągających posiłków, i nie bacząc na straty,gnał swych żołnierzy do przodu.Nie odbyli żadnej tradycyjnej bitwy, albowiemokolica była gęsto porośnięta lasami i poprzecinana bagnistymi trzęsawiskami,toteż nie zorganizowano żadnej okazałej operacji.Rosyjscy żołnierze atakowalipochód spod osłony lasu, lecz Szwedzi bronili się ze wszystkich sił i z imponują-cym sprytem.Przez dłuższy czas wyglądało na to, że uda im się odeprzeć rów-nież ten atak.Gdy zdawało się, że rosyjscy żołnierze wycofają się pokonani, cardostrzegł otwierającą się lukę w ostatniej ćwiartce szwedzkiego pochodu.Przy-wołał do siebie Siergieja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl