[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgadza się? Co to znaczy? Sezonpolowania na Włochów?- Uważam ten temat za zamknięty.Jeśli chcesz, porozmawiaj o tym zDepartamentem Sprawiedliwości.- Tak, pewnie.- I nawet nie myśl o tym, co ci chodzi teraz po głowie.Spojrzał na mnie, ale nie odezwał się słowem.Zacząłem podnosić się z krzesła, ale pojawiła się kelnerka z dwoma nakrytymitalerzami.Słodka, choć zupełnie niedoświadczona dziewczyna zapytała:- Spróbujecie, panowie?Anthony, który był aktualnie w podłym nastroju powiedział:- Co za kretynka! - A potem zwrócił się do niej: - Czemu się nad namipastwisz?! Wydaje ci się, że trafiłaś na głupków?!Kelnerka wydawała się nie rozumieć, co do niej mówi.- Nie lubią panowie zupy?- Zabieraj stąd tę zupę i przynieś kilka piw - warknął.- Ruchy, ruchy!Dziewczyna zabrała zupę i odeszła.Frank Bellarosa, choć kilka razy dał to posobie okazać, potrafił opanować swoje bandyckie zapędy.Tymczasem jego synnajwyrazniej nie nauczył się jeszcze, że poprawny socjopata powinien wiedzieć, kiedynależy być grzecznym i szarmanckim.Podczas wizyty w stróżówce zachowywał sięprzyzwoicie, to prawda, zacząłem już nawet podejrzewać, że taka z niego miernota,ale dopiero kiedy zobaczy się, jak ktoś, kto ma władzę, traktuje słabszych od siebie,można domyślić się, jak będzie traktował wszystkich pozostałych.- Zapomniała o pałeczkach - zauważył Anthony.- Przecież prosił pan opałeczki, prawda? - Uniósł rękę i już zamierzał zawołać głośno, ale powstrzymałemgo.- Daj spokój. - Nie ma mowy.- Powiedziałem, daj spokój.- Pochyliłem się nad stolikiem.- Kiedy wróci, maszją przeprosić za swoje złe zachowanie.- Co?- Słyszałeś, co powiedziałem, Anthony.Dam ci krótką lekcję dobregowychowania.Jeżeli mam ochotę użyć pałeczek, to ja o nie proszę, nie ty.A jeśli mamochotę na piwo, to ja je zamawiam.Zrozumiałeś?Zrozumiał, choć nie był zadowolony z wykładu.O dziwo, nic nie powiedział.Podniosłem się z krzesła.- Dokąd pan idzie? - zapytał.- Do domu.Wstał, podszedł do mnie i powiedział:- Mecenasie, niech pan nie ucieka.Jeszcze nie skończyliśmy.Odwróciłem się w jego stronę, stanęliśmy twarzą w twarz.- Nie mamy już o czym rozmawiać.- Pan dobrze wie, że to nieprawda.Musimy obaj rozwiązać kilka problemów.- Być może.Ale nie wspólnie, Anthony.Wzbudziliśmy zainteresowanie obecnych, więc Anthony zaproponował:- Odprowadzę pana.- Nie.Wracaj do stolika, przeproś kelnerkę, a potem rób, co tylko chcesz.Przyszła mu nagle do głowy jakaś światła myśl.- Widzę, że ma pan jaja, mecenasie, ale gdzie rozum?Zauważyłem kątem oka, że bandzior Anthony ego podniósł się i zrobił kilkakroków w naszym kierunku.W restauracji zapanowała nagle cisza.- Odziedziczyłeś po ojcu kolor oczu, ale nic więcej.Odwróciłem się i ruszyłem w kierunku drzwi, nie wiedząc, czego sięspodziewać.Wyszedłem na chłodne, wieczorne powietrze.Tony zrobił sobie właśnieprzerwę na papierosa i stał oparty o cadillaca.- Co, już koniec?Zignorowałem go, wsiadłem do samochodu i uruchomiłem silnik.Wycofując zparkingu, zobaczyłem jeszcze, jak tamten zbir wychodzi z restauracji i rozmawia zTonym.Obaj patrzyli, jak bez pośpiechu wyjeżdżam na ulicę.Nie chciałem prowokować awantury, ale Anthony zaczął mnie drażnić. Zachowywał się zbyt protekcjonalnie.Cóż, może jestem przewrażliwiony.A może poprostu widziałem po drugiej stronie stolika Franka Bellarosę.Może to tylkowspomnienie i obraz Franka uprawiającego seks z Susan - ten cholerny sen.Możezobaczyłem, jak Frank z uśmiechem na ustach rozpieprza moje życie.Cokolwiek to było, zaowocowało tym, że wyrzuciłem ze swojego życia juniora.Spojrzałem w lusterko wsteczne, ale nie jechał za mną cadillac.Wyjechałem zGlen Cove i ciemną wiejską drogą pomknąłem w stronę Lattingtown.Przypomniałem też Anthony emu, żeby się trzymał z daleka od Susan.Oczywiście nie musiałbym się o to martwić, gdybym zaczął dla niego pracować, choćbyłem pewien, że Susan wcale to nie obchodzi.Najwyrazniej martwienie się było mojąspecjalnością.Musiałem także pamiętać, że choć Anthony nie odziedziczył po ojcu fortuny, tona pewno dostał w spadku jego wrogów.Tych spośród członków rodziny, jak wujekSal, i tych z zewnątrz, makaroniarzy, którzy pewnego wieczoru zebrali się w hoteluPlaza, i w końcu Alphonse a Ferragamo, którego nadrzędnym celem było zamknięciemłodego Bellarosy na wiele lat w więzieniu.Jak widać, piastowanie przezAnthony ego stanowiska dona mogło być krótkotrwałe, a przebywanie w jegobezpośredniej bliskości niebezpieczne.Nie wiadomo, dlaczego Anthony uznał, że mogę mu pomóc rozwiązać tenproblem, tak jak pomogłem jego ojcu.Czy nie powinno mi to pochlebiać?Historia lubi się powtarzać, jeśli ktoś z uporem maniaka będzie powtarzał tesame błędy.Z drugiej strony, cenimy jednak to, co jest nam bliskie i znane, bo nawet jeślijest złe, to jest bliskie i znane.Po piętnastu minutach znalazłem się na Grace Lane - prezent sprawionymsąsiadom przez Anthony ego Bellarosę - światła samochodu odbijały się wbłyszczącym asfalcie.W głowie zabrzmiał mi werset z Ewangelii Mateusza:  Szerokajest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby5.5Biblia Tysiąclecia, Ewangelia św, Mateusza (7,13). ROZDZIAA 13Następny dzień, czwartek, przyniósł ze sobą burzę, która była idealnympretekstem do porządkowania i niszczenia zbędnych dokumentów.Do popołudniauporałem się z większością roboty, nie dość, że uciążliwej, to na dodatek smutnej.O osiemnastej postanowiłem nagrodzić się butelką banfi brunello dimontalcino i panini bolognese (zwykła kromka chleba), potem usiadłem w foteluGeorge a i zająłem się lekturą  New York Timesa.John Gotti, była głowa rodzinymafijnej Gambino, umierał właśnie w federalnym szpitalu więziennym w Springfieldw stanie Missouri, gdzie odsiadywał karę dożywotniego więzienia bez możliwościwcześniejszego zwolnienia warunkowego.Zacząłem się zastanawiać, czy to miało coś wspólnego z Anthonym Bellarosą, apotem - dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiam.A jeszcze pózniej, nie zagłębiając się, czy to może Anthonyemu przynieśćkorzyść, czy kłopoty, zastanowiłem się, tak zupełnie prywatnie, dlaczego cimłodzieńcy zajmowali się biznesem, który, jeśli zna się historię ich rodzin, zwyklekończył się wczesną śmiercią lub więzieniem.Cóż, może to było według nich lepszeniż emeryckie życie na Florydzie.Zresztą to nie był mój problem.Pomyślałem przez krótką chwilę o złożonej przez Anthony ego ofercie dwustutysięcy dolarów za drobną przysługę prawniczą i ewentualnej prowizji od tego, coudałoby mi się odzyskać z zajętego przez służby federalne majątku Franka.Jeśliwierzyć Anthony'emu, dwieście tysięcy tak czy owak pozostałoby w mojej kieszeni, alewiedziałem, że to tylko przynęta, która miała mnie, rybę, zwabić do ukrytego, ostregohaczyka wartego miliony.Nie było w tym nic nielegalnego czy nawet nieetycznego.Zarówno ryby, jak iprawnicy muszą coś jeść.Problemem był tylko ten haczyk.Musiałem uważać.Anajlepiej zapomnieć o całej sprawie.W piątek także padało i około południa skończyłem porządkowanie papierów.Wszystkie były spakowane i gotowe do wywózki, kiedy Ethel też zostanie spakowana iwywieziona.Kolejnym zadaniem było spakowanie własnych rzeczy osobistych -starych mundurów wojskowych, przywiezionych z podróży trofeów, książek i tympodobnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl