[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Już zamknięte  obwieścił Glynn. Chciałem wychylić tylko jednego, żeby się trochę rozgrzać od chłodu nocy odparł chłopak, nieudolnie naśladując miejscowy żargon.Gerry zsunął się ze stoika i wyszedł zza kontuaru. Wiesz przynajmniej, gdziejesteś, synu? Pod moją ręką muskuły Pattona wyraznie się naprężyły.Psisko uniosło łeb iobrzuciło przybysza uważnym spojrzeniem.Chłopak niepewnie zbliżył się o krok. Chciałem tylko lufę whisky. Zachichotał głupkowato i zakrył usta dłonią, poczym zamrugał, jakby oślepiony światłem.Twarz miał wyraznie zapuchniętą od wypitegoalkoholu i Bóg jeden wie czego jeszcze.  W tamtym kierunku jest Kenmore Square  odparł Gerry, kciukiem wskazującprzejście na zaplecze. Ale ja nie chcę na Kenmore Square  rzucił desperacko młodzieniec, zakołysałsię lekko na nogach i wsunął palce do kieszeni obcisłych spodni jakby w poszukiwaniupapierosów. Dobrze ci radzę, synu, żebyś wracał prosto do domu.Glynn położył rękę na jego ramieniu, a chłopak spojrzał na nią takim wzrokiem,jakby miał ochotę strząsnąć ją z siebie.Ale szybko popatrzył na mnie i leżącego nakontuarze Pattona, wreszcie znów na Gerry'ego.Zachowanie barmana, niższego o dobredziesięć centymetrów, nie dawało żadnych podstaw do obaw, ale przybysz, choćnajwyrazniej niezle wstawiony, musiał świetnie wyczuwać, że zostanie potraktowanyznacznie ostrzej, jeśli zacznie się stawiać. Chciałem tylko jednego drinka  wymamrotał. Rozumiem, ale u mnie go nie dostaniesz.Masz na taksówkę? Gdzie mieszkasz? Chciałem tylko jednego drinka  powtórzył tamten, jeszcze raz zerknął na mniei nagle łzy popłynęły mu po policzkach, a dawno zgasły papieros wyraznie zadygotał wpobladłych wargach. Chciałem tylko. Gdzie mieszkasz?  zapytał ponownie Gerry. Co? W Lower Mills  wyrzucił z siebie jednym tchem. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że możesz się kręcić po Lower Mills w takimstroju i nie dostać po pysku?  Glynn uśmiechnął się do niego przyjaznie. Chyba żewszystko się tam zmieniło w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Naprawdę jestem z Lower Mills  powtórzył chłopak łamiącym się głosem. Spokojnie, synu.Nic ci tu nie grozi.Wszystko w porządku.Wystarczy, żewyjdziesz z powrotem przez te drzwi i skręcisz w prawo.Postój taksówek jest nie dalejniż sto metrów stąd.Na pewno dyżuruje tam Achal, który zwykle czeka na pasażerów ażdo trzeciej nad ranem.Zawiezie cię do Lower Mills. Kiedy nie mam forsy.Gerry poklepał go po biodrze, a gdy cofnął rękę, trzymał w niej zwinięty banknotdziesięciodolarowy, jakoby wyciągnięty zza paska spodni chłopaka.  Wygląda na to, że schowałeś coś na czarną godzinę, tylko o tym zapomniałeś.Młodzieniec z niedowierzaniem spojrzał na pasek swoich spodni. To moje? Przecież nie moje.A teraz zmiataj do taksówki, dobra? Jasne.Głośno pociągnął nosem, gdy Gerry wziął go pod rękę i poprowadził do wyjścia.Tuż przed drzwiami odwrócił się na pięcie i serdecznie uściskał swego dobroczyńcę. Już dobrze, dobrze  mruknął ze śmiechem Glynn. Kocham cię, człowieku  wychlipał chłopak. Naprawdę cię kocham.Kiedy wezwana taksówka zatrzymała się przy krawężniku, Gerry skinieniem głowypozdrowił znajomego kierowcę, uwolnił się z uścisków młodzieńca i lekko pchnął go dowyjścia. No, idz już.Idz.Patton znowu opuścił łeb, zwinął się w kłębek i zamknął oczy.Kiedy podrapałemgo lekko po nosie, leniwie i sennie trącił moją dłoń. Kocham cię!  rzucił donośnie chłopak, otwierając drzwi taksówki. Jestem wzruszony  mruknął Gerry, zamykając drzwi, zza których doleciał piskopon auta zawracającego na ulicy i ruszającego z kursem do Lower Mills. Do głębi.Obejrzał się na mnie, znacząco unosząc brwi, po czym przeciągnął dłonią pomocno przerzedzonych włosach na czubku głowy. Służba dla społeczeństwa na zawsze pozostaje we krwi  mruknąłem.Wzruszył ramionami i zmarszczył czoło. Czyżbym wygłaszał odczyty także w twojej szkole?Pokiwałem głową. Owszem, w Saint Bart, kiedy byłem w drugiej klasie.Wziął z kontuaru butelkę i kieliszek, po czym usiadł przy stoliku obok szafygrającej.Dołączyłem do niego, chociaż swój kieliszek zostawiłem na barze, dobre dwametry za sobą, uważając, że tam jest jego miejsce.Patton nawet nie spojrzał w naszymkierunku, chyba śnił już o wielkich tłustych kotach. Gerry odchylił się na oparcie krzesła, uniósł ręce nad głowę, przeciągnął się iziewnął szeroko. Masz rację.Teraz sobie przypominam. Daj spokój  odparłem. Przecież minęło ponad dwadzieścia lat. Aha. Wyprostował się i nalał sobie wódki.Według mojej rachuby był to juższósty kieliszek stolicznej, a po nim nawet nie było widać, że coś pił. Trudnozapomnieć taką klasę  dodał, podnosząc kieliszek i ruchem głowy zachęcając mnie, bymdotrzymał mu towarzystwa. Oprócz ciebie, Angeli i tego kutasa, za którego pózniejwyszła.Jak on się nazywa? Phil Dimassi. O, właśnie, Phil. Pokręcił głową. Oprócz was był jeszcze mózgowiec KevinHurlihy i ten drugi świr, Rogowski. Bubba. Wiem, że do dziś się przyjaznicie, ale nawet o nim nie wspominaj.Był wśródpodejrzanych w co najmniej siedmiu niewyjaśnionych sprawach zabójstw. Podejrzewam, że chodziło o szczególnie miłych i sympatycznych ludzi.Mówię oofiarach.Glynn wzruszył ramionami. Zabójstwo to zabójstwo.Jak odbierasz komuś życie bez ważnego powodu,powinieneś ponieść srogą karę.Nic dodać, nic ująć.Pociągnąłem łyk piwa, zerkając na szafę grającą. Czyżbyś był innego zadania?  zapytał.Odchyliłem się na oparcie krzesła i wyciągnąłem daleko ręce na stoliku. Nie, nauczyłem się takiego podejścia, chociaż czasami nadal mam wrażenie,że.Na pewno sam to dobrze znasz, Gerry.Nie zaprzeczysz, że życie Kary Rider było zpewnością o wiele więcej warte niż życie jej zabójcy. No, pięknie  mruknął, uśmiechając się krzywo. Logika utylitarna wnajczystszej postaci, jak dla mnie, mająca zbyt wiele wspólnego z większością ideologiifaszystowskich, jeśli wybaczysz mi to porównanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl