[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Uczęszczałeś do jakiejś wytwornej pry-watnej szkoły w Winchester County.No wiesz, wożono cię limuzynąz szoferem.126  Przyznaję  powiedziałem. To jednak wcale nie oznacza, żenie biliśmy się na pięści.Byłem bliski opowiedzenia mu, jak często biłem dzieciaki, którewyśmiewały się z jego ojca po aresztowaniu Victora.Jednak nie są-dzę, aby chciał usłyszeć, że wujek Nick był obrońcą jego ojca.Szczególnie że Roger był moim starszym bratem.  Czemu po prostu się nie zabijesz?  rzekł gorzko. Może tozrobię. No to im pokażesz  powiedziałem i zdałem sobie sprawę ztego, że sarkazm w tym momencie to prawdopodobnie zły pomysł.Daj spokój, Gabe.Nie możesz zwracać uwagi na takich palantów.Wiesz, co zawsze mówię: nigdy nie pozwól dupkowi zająć miejsca wswojej głowie.Znów usiadł na brzegu łóżka, opierając głowę na rękach. Rusz się.Gabe zaczął się ubierać  dżinsy były tak wąskie, że musiał się wnie wcisnąć, czarna bluza z kapturem, czarne buty Chuck Taylor.Złapał otwartą już puszkę red bulla i pociągnął długi łyk.Popatrzyłem na zegarek. Za dziesięć minut przyjedzie po ciebie samochód.Twoja matkachciała, żebyś zjadł śniadanie.Wzniósł w toaście puszkę z red bullem. A jak myślisz, co to jest?Wzruszyłem ramionami.Nie miałem najmniejszej ochoty być dlatego dzieciaka autorytetem. Gabe, jak sądzisz, dlaczego dzieciaki z twojej szkoły gadajątakie rzeczy o twoim tacie? Ponieważ są dupkami? Bez wątpienia.Jednak co powoduje, że mówią takie zwario-wane rzeczy, jak myślisz?Zrobił ponurą minę. Skąd mam wiedzieć? Nie masz pojęcia, skąd dzieciaki ze szkoły wzięły taki pomysł? Może to prawda.127  Powiedziałeś to już wcześniej  przypomniałem łagodnie iostrożnie. Dlaczego tak uważasz?Teraz wyraznie poczuł się nieswojo. Mówiłem ci, po prostu widzę rzeczy.Zauważam rzeczy. Czy tata ci coś powiedział? Nie  rzekł pogardliwie. Oczywiście, że nie. Więc co widziałeś? Co zauważyłeś? Nic.To po prostu.Nie wiem, coś jak przeczucie. Może strach? Może. To zrozumiałe. Muszę iść do szkoły. Patrzcie, kto nagle martwi się o czas  powiedziałem.Kiedy czekałem razem z nim na samochód, który miał go pod-wiezć, zapytałem: Gabe, czy używałeś laptopa taty? Czemu miałbym to robić? Mam własny. Masz jakiś pomysł, dlaczego jest zepsuty? Zepsuty? Niebieski ekran śmierci. Och.Tata pytał mnie, jak sformatować dysk.Powiedział, żezamierza kupić nowy.Może spieprzył procedurę.Nie zdziwiłobymnie to. Próbował sformatować dysk? Usunąć jego zawartość?To tyle, jeśli chodzi o moją teorię, że ktoś włamał się, aby pomaj-strować w komputerze Rogera.Jednak wiedziałem, że włącznikalarmu w przeszklonych drzwiach do gabinetu Rogera został szybko iniedbale odłączony.A to oznaczało, że ktoś z jakiegoś powodu wszedłukradkiem do domu.Może powęszyć.Albo w innym celu, którego sięjeszcze nie domyśliłem. Tak myślę. Po co? Kto wie.A w ogóle, dlaczego grzebałeś w komputerze taty?128  Ponieważ sądziłem, że może tam znajdę wskazówkę, co się znim stało. Czemu miałby zostawić wskazówkę na swoim laptopie? Nie zostawiałby  rzekłem i zanim mogłem mu to wyjaśnić, napodjazd wjechała duża niebieska toyota land cruiser. Do zobaczenia  powiedział Gabe. Pamiętaj, co mówiłem ci o dupkach. Ta.Nigdy nie pozwól im zająć miejsca w swojej głowie.Chciałbym, aby to było takie proste.Przerzucił plecak przez ramię i wsiadł do samochodu.A ja niemogłem pozbyć się wrażenia, że Gabe, podobnie jak jego mama, cośprzede mną ukrywa. 24. Popatrz na siebie!  krzyknęła Noreen Purvis, podnosząc się.Powinnaś być w domu w łóżku! Nic mi nie jest  powiedziała Lauren. Naprawdę. Och, kochanie, naprawdę tak myślę.Mogę zająć się sprawamitutaj, dopóki nie wydobrzejesz. I doceniam to.Jednak czuję się dobrze.Noreen była postawną, niezgrabną kobietą o popielatoszarychwłosach, które strzygła krótko i prosto  coś jak księżna Diana około1990 roku.Księżna Di wyglądała dobrze w tej fryzurze.Noreen nosiła podróbkę szala Chanel, brązowe spodnium i czarneczółenka Tory Burch.Zapewne też podrabiane.Zalatywała perfu-mami o zapachu różanej herbaty i dymem papierosowym. Dlaczego drzwi są zamknięte?  zapytała Lauren, spoglądającna wejście do gabinetu Lelanda, znajdujące się obok jej biurka.Noreen wzruszyła ramionami. Jest tam, odkąd tu przyszłam, może dwadzieścia minut temu. Z kim rozmawia?Noreen ponownie wzruszyła ramionami i zaczęła sprzątać swojerzeczy z biurka Lauren. Cóż, chyba powinnam cię zapoznać z harmonogramem podróżyLelanda. Zaraz wrócę  rzekła Lauren. Muszę skorzystać z toalety.130 f& f& f&Zamknęła się w kabinie, opuściła deskę sedesową, usiadła na niej izaczęła płakać.To przypominało pęknięcie tamy.Ta przeklęta Noreen siedzącaprzy jej biurku, mówiąca o Lelandzie, jakby był jej własnością.I Roger.Bała się.Nie wiedziała, co myśleć.Nie miała pojęcia, cosię dzieje z Rogerem.Niewiedza.To właśnie jest najgorsze.Urwała kawałek papieru toaletowego, aby osuszyć łzy.Po okołopięciu minutach wypłakała się.Opuściła kabinę, podeszła do umy-walki i poprawiła makijaż.Potem umyła ręce zimną wodą  kranywłączały się automatycznie na kilka sekund, kiedy pomachało się podnimi dłońmi, ale nie na tyle długo, aby woda się ogrzała.Dozownikpapieru do rąk wyrzucił z siebie irytująco mały prostokąt perforo-wanego brązowego papieru.Teraz wszystko ją denerwowało.Wszystko złościło.Była z powrotem w pracy ledwie pół godziny, a już potrzebowałaurlopu. 25.Kiedy tylko Gabe wsiadł do samochodu, zadzwoniłem do Merlina ipoprosiłem go o kolejną przysługę.Chciałem, aby wpadł pózniej do domu Lauren i pomógł mi zain-stalować porządny system alarmowy.Przyznaję, prosić Merlina ozałożenie systemu alarmowego to trochę jakby zwrócić się do BillaGatesa o wsparcie techniczne dla MS Worda.Gruba przesada.JednakMerlin był łaskawy i zgodził się pomóc.Kiedy wycofywałem wóz z podjazdu Lauren, zadzwonił mój te-lefon komórkowy. Poruczniku  powiedziałem, spojrzawszy na identyfikatorrozmówcy. Może zechciałby pan tu wpaść.Głos Arthura Garvina brzmiał jeszcze gorzej niż wczoraj. Dostał pan taśmę? Tak. I? Będę tutaj do jedenastej. Mam spotkanie w biurze  rzekłem. Myśli pan, że może wy-słać mi kopię kurierem?Kaszlał hałaśliwie przez kilka sekund. Pewnie  powiedział. Zaraz wysyłam do pana swojego pry-watnego kuriera.Na rączym rumaku. W porządku  powiedziałem. Zaraz tam będę.132 f& f& f&Garvin obrócił monitor swojego komputera, tak abyśmy obaj mogligo widzieć.Zaproponował mi kawę i tym razem nie odmówiłem.Na ekranie zastygł rozmyty kolorowy obraz.Nie mogłem rozróżnićna nim nic poza parą niewyraznych sylwetek na ulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl