[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No to co? Idziemy parzyć kawÄ™,Talita?- Nie wygÅ‚upiaj siÄ™ - burknęła Talita i w niesamowitym milczeniu, które potemzalegÅ‚o, zetkniÄ™cie siÄ™ spojrzeÅ„ Oliveiry i Travelera byÅ‚o, jakby nagle dwa ptaki w locieuderzyÅ‚y o siebie i splÄ…tane spadÅ‚y do dziewiÄ…tego kwadratu - w każdym razie tak toodczuli zebrani.Kuka i Ferraguto przez chwilÄ™ zaniemówili, po czym Kuka otwarÅ‚austa, żeby pisnąć:  Jakim prawem? ProszÄ™ mnie nie obrażać. - podczas gdyFerraguto wypinaÅ‚ pierÅ› mierzÄ…c wzrokiem Travelera, który patrzyÅ‚ na żonÄ™jednoczeÅ›nie z zachwytem i z wyrzutem aż do chwili, gdy Ovejero znalazÅ‚ naukowysposób wyjÅ›cia z impasu, mówiÄ…c sucho:  Histeria matinensis jugulata, proszÄ™ domnie, to dam odpowiednie proszki - dokÅ‚adnie w tej samej chwili, kiedyosiemnastka, gwaÅ‚cÄ…c rozkazy Remorina, wchodziÅ‚, żeby zawiadomić, że trzynastkama mdÅ‚oÅ›ci i że jest telefon z Mar del PÅ‚aty; szybkie usuniÄ™cie go przez RemorinasprawiÅ‚o, że zarówno administratorzy, jak i Ovejero mogli opuÅ›cić patio beznadmiernej utraty prestiżu.- Aj-aj-aj - powiedziaÅ‚ Oliveira kiwajÄ…c siÄ™ na oknie - a ja, durny, myÅ›laÅ‚em, żefarmaceutki sÄ… dobrze wychowane.- Masz pojÄ™cie? - zachwyciÅ‚ siÄ™ Traveler.- ByÅ‚a fantastyczna.- PoÅ›wiÄ™ciÅ‚a siÄ™ dla mnie - zauważyÅ‚ Oliveira.- Tamta nie przebaczy jej doÅ›mierci.- Tyle mnie to obchodzi, co i nic - powiedziaÅ‚a Talita.-  Ze Å›wieżutkimirogaliczkami , no nie, co też takiej kretynce może przyjść do gÅ‚owy!- A Ovejero niby lepszy? - powiedziaÅ‚ Traveler.- Francuskie książki! Już tylkotego brakowaÅ‚o, żeby ciÄ™ zwabiali na banana! Nie mogÄ™ wyjść ze zdumienia, żeÅ› ichnie ochrzaniÅ‚.Tak byÅ‚o, harmonia trwaÅ‚a niewiarygodnie dÅ‚ugo, nie byÅ‚o słów, którymimożna by odpowiedzieć na dobroć tych na dole patrzÄ…cych na niego i mówiÄ…cych doniego z klas, bo Talita - nie zdajÄ…c sobie z tego sprawy - staÅ‚a w trzeciej przedziaÅ‚ce, aTraveler trzymaÅ‚ jednÄ… nogÄ™ w szóstce, tak że Oliveira nie mógÅ‚ zrobić nic innego, jaktylko lekko kiwnąć prawÄ… rÄ™kÄ… w nieÅ›miaÅ‚ym pozdrowieniu i dalej patrzeć na MagÄ™,na Manu, mówiÄ…c sobie, że w koÅ„cu, w koÅ„cu istniaÅ‚o jednak jakieÅ› spotkanie, nawetgdyby nie mogÅ‚o trwać dÅ‚użej niż ta peÅ‚na sÅ‚odyczy chwila, w czasie której, beznajmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci, najlepszÄ… rzeczÄ…, jakÄ… mógÅ‚by zrobić, byÅ‚oby wychylić siÄ™jeszcze trochÄ™ na zewnÄ…trz i pozwolić sobie spaść, klap, skoÅ„czyÅ‚o siÄ™. * * *(135) Z RÓ%7Å‚NYCH STRON(RozdziaÅ‚y, bez których można siÄ™ obejść) 57- WÅ‚aÅ›nie powtarzaÅ‚em sobie pewne wiadomoÅ›ci na wypadek przyjazduAdgalle.Jak siÄ™ zapatrujesz na to, żebym jÄ… któregoÅ› wieczoru przyprowadziÅ‚ doklubu? Etienne i Roland bÄ™dÄ… zachwyceni, jest na to dostatecznie zwariowana.- To jÄ… przyprowadz.- Tobie także byÅ‚aby siÄ™ spodobaÅ‚a.- Dlaczego mówisz o mnie tak, jakbym już nie żyÅ‚?- Nie mam pojÄ™cia - odpowiedziaÅ‚ Osip.- NaprawdÄ™ nie mam pojÄ™cia.JakiÅ›mizerny jesteÅ›.- OpowiadaÅ‚em dzisiaj rano Etienne'owi przepiÄ™kne sny.Ale dosÅ‚ownie w tejsamej chwili, kiedy zaczÄ…Å‚eÅ› z takim uczuciem opisywać pogrzeb, pomyliÅ‚y mi siÄ™ zinnymi wspomnieniami.WidzÄ™, że to musiaÅ‚a być nader wzruszajÄ…ca ceremonia.NieczÄ™sto zdarza siÄ™ równoczeÅ›nie być obecnym w trzech miejscach, ale dzisiaj mi siÄ™to udaÅ‚o.Widocznie wpÅ‚yw Morellego.Dobrze, dobrze, zaraz ci opowiem.WÅ‚aÅ›ciwiejeżeli siÄ™ zastanowić, to nawet w czterech.Zbliżam siÄ™ do wszechobecnoÅ›ci.StÄ…d, dowariacji.Masz racjÄ™, może nie poznam Adgalle, wykorkujÄ™ wczeÅ›niej.- Zen zajmuje siÄ™ wÅ‚aÅ›nie możliwoÅ›ciami przedwszecho-becnoÅ›ci; to jest coÅ› wrodzaju tego, co czuÅ‚eÅ›, jeżeli rzeczywiÅ›cie to czuÅ‚eÅ›.- JakbyÅ› zgadÅ‚, stary.RównoczeÅ›nie wracam z czterech miejsc: ten porannysen, od którego wszystko jeszcze we mnie drży, pewne wyjaÅ›nienia z PoÅ‚Ä…, którychwolÄ™ ci oszczÄ™dzić, twoja arcyefektowna opowieść o pogrzebie maÅ‚ego, a w tej chwiliwidzÄ™, że na dokÅ‚adkÄ™ równoczeÅ›nie dyskutowaÅ‚em z Travelerem; przez caÅ‚e swojepieskie życie nie byÅ‚ w stanie zrozumieć mojego wiersza, który zaczynaÅ‚ siÄ™ tak. Ja,na wpół uÅ›piony umywalniany nurek.Przecież to takie Å‚atwe, jeżeli siÄ™ w towmyÅ›lec, jestem pewien, że ty od razu zrozumiaÅ‚eÅ›.Jak siÄ™ budzisz z resztkami raju, októrym Å›niÅ‚eÅ›, a pózniej niby wÅ‚osy topielca spadajÄ… na ciebie uczucia mdÅ‚oÅ›ci, lÄ™ku,kruchoÅ›ci, faÅ‚szu, a przede wszystkim niepotrzebnoÅ›ci tego wszystkiego, zapadasz siÄ™w gÅ‚Ä…b siebie i myjÄ…c zÄ™by stajesz siÄ™ prawdziwym umywalnianym nurkiem, maszuczucie, że biaÅ‚a miska ciÄ™ wchÅ‚ania, że caÅ‚y wysuwasz siÄ™ przez ten otwór, przez któryspÅ‚ywa osad, smarki, Å‚upież, ropa, Å›lina, że ty spÅ‚ywasz z nadziejÄ… powrotu dokÄ…dÅ›, doczegoÅ› innego, może do tego, czym byÅ‚eÅ› przed obudzeniem, a co jeszcze jest przedtobÄ…, ale już zaczyna siÄ™ ulatniać.Tym sposobem spadasz w gÅ‚Ä…b tak dÅ‚ugo, aż obronne duchy jawy - och, co za piÄ™kne wyrażenie, cóż za jÄ™zyk! - wezmÄ… ciÄ™ podopiekÄ™ i zatrzymajÄ….- Przeżycie typowo egzystencjalne - stwierdziÅ‚ Gregorovius.- Zapewne, wszystko zależy jednak od dozy.Mnie, bracie, umywalnia wciÄ…gabez reszty.(70) 58- Jak to dobrze, że wróciÅ‚eÅ› - powiedziaÅ‚a Gekrepten wsypujÄ…c do kubka Å›wieżąmate.- W domu bÄ™dzie ci na pewno lepiej, a tam rzeczywiÅ›cie ta caÅ‚a atmosfera.szkoda gadać.PowinieneÅ› wziąć ze dwa, trzy dni urlopu.- No pewno.Może nawet wiÄ™cej, staruszko.Te twoje racuszki sÄ… niezrównane.- CieszÄ™ siÄ™, że ci smakujÄ…, tylko żebyÅ› mi nie zjadÅ‚ za dużo, boby mogÅ‚y ciusiąść na żoÅ‚Ä…dku.- Bez znaczenia - powiedziaÅ‚ Ovejero zapalajÄ…c papierosa.- Teraz maÅ‚a sjesta, awieczorem bÄ™dzie pan w jak najlepszej formie do pokerka.- Nie kręć siÄ™ - powiedziaÅ‚a Talita.- %7Å‚e też nie możesz ani chwili uleżećspokojnie.- Moja małżonka jest tak przedenerwowana - powiedziaÅ‚ Ferraguto.- Może jeszcze racuszka - powiedziaÅ‚a Gekrepten.- Niech mu pani daje dużo soków owocowych - powiedziaÅ‚ Ovejero.- MiÄ™dzynarodowy trust ekspertów medycznych - powiedziaÅ‚ Oliveira.- Wez tego, jest bardziej ocukrzony - powiedziaÅ‚a Gekrepten.- Może byÅ› siÄ™ przespaÅ‚? - powiedziaÅ‚ Traveler.- SÅ‚uchaj no, Remorino, staÅ„ tu pod drzwiami i pilnuj, żeby osiemnastka niezawracaÅ‚ mu gÅ‚owy - powiedziaÅ‚ Ovejero.- ZupeÅ‚nie oszalaÅ‚ na jego temat i nic, tylkogada o jakimÅ› tam pistolecie.- Może ci spuÅ›cić żaluzje - powiedziaÅ‚a Gekrepten- żeby ci nie przeszkadzaÅ‚o radio od don Crespa?- Nie, zostaw - powiedziaÅ‚ Oliveira.- NadajÄ… Gardela.- Już piÄ…ta - powiedziaÅ‚a Talita [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl