[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fakt ten miał wprawiaćgo w głębokie skrępowanie przez całe lata, ponieważ podejrzanąpostacią okazała się Barbara Cohen, dziedziczka fortuny zbudowanejna produkcji napojów gazowanych oraz soków, patronka sztuki,działaczka ruchu praw człowieka, filantropka i kobieta znana wielugrupom społeczności Seattle oraz całemu światu jako  Babs C".Był to pogodny, rześki jesienny dzień.Troy prowadził zajęcia z grupąstudentów szkoły artystycznej, a Wanda naklejała płytki przygotowaneprzez ochotników na obelisk, który miał stanąć przed wejściem dohospicjum dla chorych na AIDS.Przybyła podeszła do Wandy - wiatr rozwiewał jej krótko obcięte szpakowate włosy i brązową pelerynę, która wzdymała się jakpara wielkich skrzydeł - i chwyciła jej osłonięte rękawicami dłonie, niezwracając najmniejszej uwagi na to, że pobrudzi się poliwinylowymklejem.- Tink Schultz? - zapytała.- Jestem Barbara Cohen.Mów mi  Babs",bardzo proszę.- Dzień dobry - powiedziała Wanda.- Zniszczyła pani sobierękawiczki.Nie zdążyła jednak ani wtrącić następnego słowa, ani uwolnić rąk zmocnego uścisku Babs.- Czy mogłybyśmy gdzieś chwilę porozmawiać? - ciągnęła paniCohen.Wanda wyrwała dłonie.Obie zgodnie zdjęły rękawiczki, przy czymBabs Cohen wrzuciła swoje do kosza na śmieci.- Możemy pójść do pracowni - zaproponowała Wanda.Zerknęła naTroya i skinęła głową, dając wyraz swojemuwewnętrznemu przekonaniu, że ta kobieta, mimo jej dziwacznegozachowania, najprawdopodobniej nie jest członkinią Ku-Klux-Klanuani zawodową morderczynią.Troy uspokoił się i skupił uwagę nastudentach.- Zrobiłaś dobrą rzecz - oświadczyła pani Cohen z przejęciem, kiedyznalazły się w pracowni.- To prawdziwy cud.I przyszłam przedewszystkim po to, żeby ci to powiedzieć.Wszystkie te prace na rzeczspołeczności, ta szkoła.-Wdzięcznie okręcając się na palcach,wykonała manewr zwany w teatrze  wielkim obrotem".Pelerynazałopotała.- To wspaniałe.Po prostu wspaniałe.Znieruchomiała, a jej szare, poważne oczy spoczęły na Wandzie.- A jeśli chodzi o twoje inne prace.- dodała.- O te na temat Shoah.Dziękuję ci.Na temat prac Wandy wypowiedziano już różne słowa, ale nie takie.Po raz pierwszy od chwili, gdy przekroczyła próg domu Margaret,Wanda znowu złamała jedno ze swoich suro- wych przykazań i rozpłakała się w obecności zupełnie obcej osoby.- Pozwolisz mi rozejrzeć się trochę dookoła? - zapytała łagodnie paniCohen.Wanda kiwnęła głową.Niektórzy artyści porządkują zródła swoich idei i ukrywają je, naprzykład w szafach na dokumenty albo w porządnie opisanychpudłach.Tacy twórcy są seryjnymi monogamistami.Zajmują sięjednym projektem i doprowadzają go do końca.Wykluczają wszystkieinne pomysły, odgradzają się od nich wysokim murem.Jeżeliodrzucone pomysły nieustępliwie szepczą im coś do ucha, czasamirobią notatki i odkładają je na półkę.Tacy artyści zmuszają swoje ideedo stania w kolejce, obiecują, że zajmą się nimi i dotrzymują słowa, alespotykają się tylko z jednym pomysłem na raz.Jest to stosunkowonieskomplikowany sposób działania.Wanda pracowała zupełnieinaczej.Poza bieżącymi projektami, ustawionymi pod ścianami pracowni,oraz modelami, opakowaniami zaprawy, kleju, stosami porcelany,wanienkami do mieszania i innymi narzędziami pracy, do ścianprzybite były ogromne tablice ogłoszeniowe, takie, jakie zobaczyćmożna w ratuszach czy innych miejscach publicznych.W ciągu tychwszystkich lat tablice pokryła gruba warstwa pocztówek, zdjęć zczasopism, kserokopii, kartek z zapisanymi słowami, artykułów zgazet, szkiców, rysunków, list - wszystko, co wydawało się Wandzieinteresujące, niezależnie jak drobne czy pozornie nieistotne, trafiało naściany pracowni.Zależało jej, aby wszystkie zródła inspiracjiznajdowały się w łatwo dostępnych miejscach, wierzyła bowiem, że teidee pracują nad nią i z nią w podświadomy, niebezpośredni, alezdecydowany sposób.%7łe trwają przy niej i przenikają do jejświadomości.Bądz wierna temu, co przyciąga twoją uwagę - tak brzmiało jej motto.Trzymaj to blisko siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl