[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak każdy człowiekpo prostu musiał wiedzieć, kto jest mężem Meg Matthews. Gdzie mieszkasz, przystojniaczku? zapytała.Udało jej się powiedzieć przystojniaczku", tak jakby to była obelga, jakby Wayne był przedmiotem.Dziwne, pomyślał Wayne.Dotychczas to on tak traktował dziewczyny. Mam mieszkanie w Londynie, ale właściwie nigdy w nim nie bywam.Nie umiał ukryć dumy. A na jak długo przyjechałeś do Dublina? Jutro wyjeżdżam. Gdzie się zatrzymałeś? Tu, w Clarence. Zwietnie. Lisa wcale nie chciała ciągnąć go do Sosnowej Chatki.Obawiała się, że zbrzydziłaby go wszechobecna, pozbawiona stylu sosna, aleistniała jeszcze całkiem prawdopodobna możliwość, że już pod koniec jazdytaksówką to ona straciłaby do niego serce.Kiedy kelner zebrał talerze z poprzesuwanymi daniami, Lisa uznała, żejuż wystarczająco długo wstrzymywała się z nagrodą. Czas do łóżka oświadczyła bezwstydnie. A niech mnie. Wstał posłusznie.Kiedy szli do windy, Lisę ogarnęło radosne oczekiwanie.Czuła sięniegrzeczna i dekadencka taka jak te dziewczyny, które od czasu do czasupotrzebują szybkiego, dzikiego seksu z nieznajomym.I po co komufantastyczne, wychudzone ciało, skoro nikt go nie ogląda?341RLTGładka, brązowa ręka Wayne'a drżała nieznacznie, gdy wkładał klucz wzamek.I choć Lisa tylko odgrywała narzuconą sobie rolę, była przejęta swąmocą.Już w środku jej oczekiwanie narosło.Czuła się jak na planie filmowym:nowoczesny, stylowy pokój, młody, dobrze zbudowany, pociągającymężczyzna.Nie mogła zaprzeczyć był piękny. Zamknij drzwi i ściągnij ubranie oświadczyła, jeszcze bardziejwczuwając się w rolę dominy.Wayne wyczuł jej podziw. Spodoba ci się. Uśmiechnął się do Lisy, powoli rozpinając koszulę.Robię dwieście brzuszków dziennie.Jego brzuch był twardym jak skała cudeńkiem, złożonym z sześciuguzów, ułożonych do góry i na boki w kształcie litery V.Powyżejprzekształcały się w jędrną, opaloną klatę.Był tak doskonały, że Lisa poczułasię mniej pewnie.Prawdopodobnie przywykł do spania ze wspaniałymi,chudymi modelkami.Jak to dobrze, że prawie nic nie jadała. Teraz ty powiedział.Z kokieteryjnym, znaczącym uśmiechem podejście też jest ważne jednym płynnym ruchem ściągnęła białą sukienkę przez głowę.Kelvin miałrację nie włożyła majtek. Do rzeczy zaśmiał się Wayne, rozpinając obcisłe, dopasowanespodnie, z których od razu wyskoczyła jego erekcja.Nie miał bielizny.Przeszył ją dreszcz.Była na to gotowa.Nie był pierwszym facetem, z którym przespała się po Oliverze.Tuż pojego odejściu sprowadziła kogoś do domu, żeby wybić sobie Olivera z głowy.342RLTNie był to szczególny sukces, pewnie za wcześnie spróbowała.Teraz będzie owiele lepiej. Piękna jesteś zauważył Wayne, dotykając jej sutka z zawodowymzainteresowaniem. Wiem.Ty też. Wiem.Zaśmiali się nad własną urodą, a on ją pocałował, i było to całkiem miłe. No chodz. Próbował poprowadzić ją do łóżka. Nie.Na podłodze. Chciała, żeby to było mocne, szorstkie, intensywnedoznanie. Perwersyjna jesteś. Raczej nie odparła z pogardą. Widocznie prowadziłeś się jakpustelnik.Nie był zły.Zwietny też nie.To właśnie problem z bardzo przystojnymimężczyznami.Myślą, że kobieta dostanie wielokrotnego orgazmu, kiedy siętylko położą.Na szczęście Lisa dobrze wiedziała, czego chce.Odpędziła go, kiedy usiłował się na niej położyć.To ona była górą. Powoli ostrzegła go, kiedy za bardzo zaczął się rzucać.Dyrygowaniewszystkim było męczące, ale przynajmniej jej słuchał.Jakiś czas pózniej wsunęła dłonie pod jego pośladki. Szybciej, szybciej powiedziała. Myślałem, że chciałaś wolniej. A teraz chcę szybciej jęknęła, a Wayne posłusznie wypełnił polecenie.Przepełniona rozkoszą, ugryzła go w ramię. Nie rób tego! zaskowytał. Za dwa dni mam sesję kostiumówpływackich.Nie mogę mieć śladów zębów.343RLT Jezu Chryste! krzyknęła. Mocniej!Wayne nabrał mocy i prędkości, w szybkim tempie wyrzucał szczupłebiodra. Chyba będę miał. wydyszał. Ani mi się waż warknęła.Była tak przerażająca, że jego zbliżający się orgazm natychmiast sięcofnął.Już po wszystkim leżeli na podłodze, dysząc bez tchu.Chwilowonasycona Lisa leniwie wpatrywała się w nogi krzesła z bukowego drewna napoziomie wzroku.Pomyślała, że było świetnie.Właśnie tego jej brakowało.Kiedy tak leżeli na niebieskim dywanie, aż ich oddechy się uspokoiły,Wayne zaczął dawać oznaki życia.Delikatnie pogłaskał ją po włosach ipowiedział z rozmarzeniem: Nigdy nie spotkałem nikogo podobnego.Jesteś taka.silna. Gdzie minibarek? odparła szorstko. Zrób mi drinka.Idę do kibla. W porząsiu.W porząsiu!Ledwie się zmieściła do łazienki, tyle w niej było kremów, szamponów,pianek, płynów do układania włosów i perfum
[ Pobierz całość w formacie PDF ]