[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jesteś bohaterem.- Gdy wyciągnęła dłoń, by pogłaskać gopo policzku, z jej oczu spłynęły łzy.- Moim bohateremPrzełykając z trudem ślinę, wziął jej dłoń i uniósł do ust czubki palców.To ty jesteś bohaterką, moja droga.Gdyby Nelson miał u boku kapitana choć w połowietak odważnego jak ty, Napoleon musiałby wrócić do Paryża.Dlaczego wygadujesz takie głupstwa? Pokonała mnie spróchniała drabina i stadonietoperzy.Miałem na myśli dużo grozniejszego przeciwnika.Moją matkę.Samantha zamrugała niespokojnie powiekami.Powoli zaczynała rozumieć.Słyszałeś?Każde dumne słowo.Ledwo się powstrzymałem, by nie domagać się bisów.Patrzyła na niego ze zdumieniem.W wyrazie jego twarzy było coś zupełnie nowego.Widziała go kpiącego, zdenerwowanego, a nawet rozbawionego jej kosztem.Nigdy jed-nak nie widziała na jego twarzy takiej.stanowczości.- Czajenie się pod oknem i podsłuchiwanie to przejawbraku taktu - zauważyła.- Nawet gdy jest się niewidomym.Pokiwał głową.- Wiedziałem, że prędzej czy pózniej dostanę za to burę.Czy wspominałem już, jak panią podziwiam, panno Wickersham?104 Roześmiała się nerwowo.- Nie sądzę.I nie ma takiej potrzeby.Wystarczy miwłasny szacunek, nie potrzebuję podziwu.Jego dłonie gładziły jej włosy.- A uwielbienia? Czy masz ochotę być uwielbianą?Serce biło jej coraz mocniej.A jeśli powiedziała to zbytwcześnie? A jeśli jednak rana była śmiertelna?Na pewno nie! Tylko głupie naiwne panienki z pustymi głowami, omamioneromantycznymi wizjami tęsknią za taką adoracją.A ty za czym tęsknisz.Samantho? - Zanim zdążyła go zbesztać za to, że zwraca się doniej po imieniu, jego ciepła dłoń odnalazła jej policzek.- Czy jest coś, za czym tęsknisztak mocno, że aż boli? - Jego kciuk przesuwał się po jej pełnych wargach.wargach,które tak bardzo tęskniły za pocałunkiem.Ty - szepnęła rozbrajająco, zarzucając mu rękę na szyję i przyciągając jego usta doswoich warg.Choć smakował sadzą i łzami, był to najsłodszy pocałunek, jaki znała.Gabriel niepozostał jej dłużny.Wziął ją w ramiona, rozpalając pożar jeszcze bardziej niebezpiecznyniż ten, z którego właśnie uszli.Aby zakosztować jego płomieni, Samantha była gotowazaryzykować spalenie się na popiół.Położył ją na łożu z liści i pochylił się nad nią, niczym cień ze snu.Zamknęła oczy,gotowa dołączyć do niego w jego mrocznym świecie.Oderwał usta od jej warg i całując smukłą szyję, wdychał jej zapach, jakby pachniałauwodzicielskimi perfumami, a nie werbeną pomieszaną z dymem.- Wciąż nie mogę uwierzyć, że omal cię nie straciłem- powiedział ochryple.Niesiona na fali tego cudownego doznania, wtuliła się w jego szerokie ramiona.- Jestem pewna, że Beckwith zatrudniłby inną pielęgniarkę.Może nawet zdołałbynakłonić do powrotu wdowę Hawkins.Gabriel zadrżał, ale Samantha nie potrafiła odgadnąć, czy ze śmiechu czy z przerażenia.- Wypluj to słowo kobieto.- Podniósł głowę, a jego oczybłyszczały z podniecenia, a biodra zaczęły poruszać się nadnią w tańcu stokroć bardziej prowokacyjnym od tego z salibalowej.Nie mogła ignorować fali rozkoszy, jaka ogarnęła jej ciało.Westchnęła, gdy ocierał się owrażliwe wzniesienie między jej udami.Kiedy poczuła tę część jego ciała, która takwyraznie zarysowywała się pod spodniami, ze zdumieniem, ale i podnieceniem,uświadomiła sobie, że wie, co chce z nią teraz zrobić.Rozchyliła kolana.Wsunął tam rękę, próbując dotknąć jej poprzez grube warstwywełny i lnu.Jego śmiałe pieszczoty sprawiły, że zaczęła rzucać niespokojnie głową i jęczeć.Szokował ją jej własny bezwstyd i to, że jej ciało płonęło z pożądania.Tak bardzochciała, by dotykał jej nagiej.Gdy wycofał rękę, omal nie krzyknęła z rozczarowania.105 Zaraz jednak poczuła, że wsuwa ją pod spódnicę.Jego palce przesunęły się powełnianej pończosze, minęły podwiązkę i odnalazły jedwabistą skórę wnętrza uda.Dotykał jej tak gorączkowo, a jednocześnie tak delikatnie, że nie mogła się opierać.Gdy poczuła opuszki jego palców, w przypływie nagłej nieśmiałości, wtuliła twarz w jegoszyję.Dotyk z brutalnego zmienił się w czuły i delikatny.Palce muskały jej nabrzmiałe ciało,niczym języki ognia.Jęknął.- Wiedziałem, że gdy tylko dostanę się pod tę twoją przyzwoitą i skromną spódnicę, będęmógł udowodnić, że nie jesteś z lodu.Stopniej dla mnie, mój aniele - szepnął.Westchnęła, gdy jej ciało bezwolnie drżało pod naciskiem jego wprawnych palców.Jużdawno straciła kontrolę nad sobą.Wiedziała, że miał opinię świetnego kochanka, ale niezdawała sobie sprawy, że znał jej ciało lepiej niż ona sama i potrafił skoncentrować sięcałkowicie na jej przyjemności, rezygnując z własnej.Słysząc jego ciężki, urywany oddech i czując, jak przyciska się do jej uda, domyśliła się,ile go kosztuje to wyrzeczenie.Jego zręczne palce pieściły ją wytrwale, aż zaczęła jęczeć, zatracając się w namiętności,jakiej nigdy nie zaznała.Całował ją mocno i gwałtownie.A potem jego pocałunek stał siędelikatniejszy, jakby chciał złagodzić spazmy, które wstrząsały jej wyczerpanym ciałem.- Tak mi przykro! - wyszeptała, kiedy już odzyskałamowę.Gabriel odgarnął jej z czoła wilgotny kosmyk włosów.- Dlaczego?Nie chciałam być taką egoistką.Roześmiał się.Nie bądz śmieszna.Było mi prawie tak dobrze jak tobie.Naprawdę? Skinął głową.Uspokojona i zachęcona jego wyznaniem, wsunęła dłoń między ich ciała i przezskórzane spodnie dotknęła nabrzmiałej męskości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl