[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gość w tym samotnym dworze był teraz tak rzadkim, tak czemśniespodziewanem, że Bolek długo musiał czekać w saloniku nim pani domuwyszła do niego z córeczką.Wiedziała już kto przyjechał, a ten przyjaciel i towarzysz nieboszczyka był dlaniej przypomnieniem jego; rada mu była.Mimo nigdy z twarzy nieschodzącegosmutku, przyjęła go z uśmiechem, wyciągając ręce obie, białe i wychudłe.Potem postawiła przed nim córkę, jakby się nią pyszniła;  całując ją wgłówkę, rzekła poruszona: Patrz pan.jak ona go przypomina!! Bolek także wzruszonym był witając ją. Pewna jestem  szepnęła, małą swą odprawiając do zabawy, że odgadnę copana Bolesława tu sprowadza.Spojrzała mu w oczy, a gość wejrzeniem odpowiedział potakująco. Wiesz pan już  dodała smutnie.Mojemu losowi brakło tego, ażebym zanierozważną ofiarę ukaraną została.Stało się. Jest-że to nieodwołalnem?  zapytał Bolek.Ruszyła ramionami tylko. Tak może lepiej  odpowiedziała zniżając głos  dla mnie, dla dziecka, anawet dla pana Bogusława.Nie było sposobu zgodzić się na życie jakiego jawymagałam, a on dla siebie potrzebował.Mnie miłą była cisza i samotność,jemu wrzawa i roztargnienia.Cierpiałam ja lub on. Najgorszem w tem wszystkiem  otwarcie począł gość  że Bogusławpuszczony tak bez dozoru, oddany sam sobie, może nadużyć samowoli, matowarzyszów płochych, jest poczciwy, ale nierozważny i namiętny. Cóż ja na to poradzić mogę, gdym siły nie miała zatrzymać go przy sobie? rzekła kobieta. %7łądał ode mnie kłamstwa, zaparcia się tego, co mi jest ipozostanie drogiem.Najsmutniejszem z tego wszystkiego, że przed mojemdzieckiem nie umiem tłumaczyć tego rozbratu; Bogusław kochał ją, onadopytuje o niego  jak mogę go uniewinniam i osłaniam. Spuściła oczy.Smutna rozmowa przedłużyła się aż do obiadu.Wróciło dziewczę, potrzeba byłorozmowę zmienić a uczynić weselszą, obojętną.Przed pożegnaniem Bolek po cichu zapytał gospodyni, czy mąż jej miałpełnomocnictwo do rozporządzania jej majątkiem. Niestety  szepnęła pani  dałam mu je, a teraz nie śmiem i nie mogęodbierać.Spojrzała w oczy gościowi. Byłożby jakie niebezpieczeństwo?  spytała. Nie wiem o tem  rzekł Bolek  ale Bogusław jest dosyć nieoględny,stratny, lubi grę a nie umie się rachować.Choćby dziś nie groziło nic, jeżeli sięprzedłuży takie życie w rozłące.Zadumała się pani Józefa. Co mi pan radzisz?  zapytała. Nie chciałabym zbyt surowo sięobchodzić z nim, ani jawnem wystąpieniem krzywdę mu uczynić.Przecież takprędko ruina grozić nam nie może?Bolek nie nalegał.Na wyjezdnem tylko szepnął, że teraz czuje się w obowiązkuofiarować jej swe usługi, i że prosi aby w każdym razie chciała się zwracać doniego.Z wycieczki tej powróciwszy, wprost się udał Bolek do Olsz., w którym Karoljeszcze się znajdował.Znacznie już do sił przyszedłszy, przechadzał się po izbiei niecierpliwił, że mu niedozwalano niczem się zajmować.Blady był, wychudłyi strasznie zmizerowany, lecz dziwnym fenomenem jakimś twarz jego teraz,jakby odmłodzona, dawną fizyognomią więcej przypominała niżeli przedprzebytą chorobą.W przedwcześnie zestarzałym odżywał młody człowiek.Uderzyło to w progu zaraz przybywającego Bolka, ale nie przyznał się do tegowrażenia, tak jak nie chciał przyznać do wycieczki, którą uczynił: Szło mu o jedno  o skłonienie przyjaciela, aby się wyniósł z Olsz., gdzie byłzbytecznie na widoku, i przesiedlił do dworku, który on mu na ustroniu, wjednej z wiosek swych przygotował i urządził.Uparty Karol nie byłby pewnie nigdy się zgodził na przyjęcie tej gościny, gdybynie jedna ciągnąca do niej ponętą: była ona bliżej wioski w której mieszkałynajdroższe mu istoty.W duchu, nie przyznając się do tego, roił, że ztamtądbędzie może mógł podkraść się kiedy i zobaczyć ich z daleka.Była to pociecha bolesna, było to coś strasznego dlań, ale pociągającego.Niewyznał przed Bolkiem, że go to nęciło.Ten nalegał na opuszczenie Olsz.,znalazłszy kogoś co dzierżawę miał przyjąć i żądając tego dla bezpieczeństwa,dla spokoju.Karol o tem, co zaszło pomiędzy Bogusławem a żoną, nie wiedział  aprzyjaciel nie chciał mówić mu, nie przewidując jakie to na nim wrażenieuczynić może.Ale składają się czasem rzeczy dziwnie.Jakób stary, który się dowiadywałciągle, co się działo z jego panią i z ukochanem dzieckiem, puścił się na zwiady,dopytał co zaszło, i powróciwszy tegoż dnia wieczór wszystko przed Karolemwyśpiewał.Bolek nocował tego dnia w Olsz.Położył się już był, gdy z drugiej izby wszedłz zarumienionemi policzkami Karol i przystąpił do jego łóżka. Nic nie wiesz?  odezwał się głosem drżącym  ten łotr, ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl