[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy powitaniu ojca i matki, oko jego padło na stojącą za nimi żonę, która odtego wzroku zadrżała, poczuła nawet ów tajemniczy powiew, który zwykł byłpoprzedzać odrętwienie, lecz wielka siła woli zwyciężyła to niebezpieczeństwo.Z żoną powitanie publiczne było stosunkowo chłodne, ale Bonie wydało sięobrachowanym na oszukanie ją kłamstwem.August, znający dobrze matkę, która w tej chwili radość udawać usiłowała,widział, że była gniewną i zmagała się tylko na okazanie mu czułości.Burzanadchodząca była nieuniknioną.król młody czekał na nią zrezygnowany.Po odśpiewaniu hymnu dziękczynnego i błogosławieństwie królowie, stary imłody, obie królowe, towarzyszący im dwór świetny, wszyscy na zamek jechali.Kilka godzin zajęła uczta, rozmowy, przyjęcia osób przybywających i Bona,cofnąwszy się pierwsza do swoich komnat, przez dworzanina oznajmiła synowi,że tam na niego tegoż dnia czekać będzie, a widzieć się i rozmówić nieodzowniepotrzebuje.Dawniejszym obyczajem byłby August pośpieszył zaraz do matki, tym razemjednak dosyć na siebie czekać kazał, tak że wysłany dopiero po niego Opalińskiprzyprowadził go Bonie.Królowa siedziała oparta o stół i nie rzuciła mu się na szyję jak niegdyś, oczyjej pałały ogniem, usta drżały i ręce, pierś miotała się gwałtownie.Syn wszedł z twarzą wesołą, ale chłodny.Milczenie Bony było już grozne.- Wasza Królewska Mość - odezwała się z przekąsem - bardzo mi spoważniałeśna Litwie i zapomniałeś o matce.Nie wiem czy ja na to zasłużyłam.Oddech jej mowę zatamował.Nie schyliwszy się do pocałowania ręki matki, August stanął.- Zdaje mi się - odparł - że i ja na wymówki nie zasługuję.Czymże zawiniłem?Bona poruszyła się na krześle.- Nie kłam - zawołała unosząc się nagle - powracasz innym! Dałeś się ująćludziom, którzy są wrogami moimi.- Ja? - odparł August.- Ja? Do tego się wcale nie czuję.- Wierz mi - przerwała gwałtownie Bona - iż każdy twój krok, niemal myśl jestmi wiadomą.Kochałam cię i kocham, pragnę twojego dobra.Jesteśniewdzięcznym.- Ale czymże zawiniłem? - chłodno zapytał Zygmunt August.- O, uderz się Wasza Królewska Mość w piersi! - poczęła szybko królowa.-Aatwiej to uczuć mnie, matce, niż wypowiedzieć i wyliczyć.Od kilku miesięcylisty ustały prawie, ton się ich zmienił, w kilku znalazłam zdania zupełnie moimprzeciwne.Na ostatek.Zamilkła nagle, chustkę, którą miała w ręku, rzuciła na stół i dłonią otarła oczy,płakać poczynając. Wtem we drzwiach, które się poza królową znajdowały, tak iż ona ich widziećnie mogła, drgnęła zasłona ciężka, część jej uchylono i blada twarz Dżemmy, zoczyma gniewnymi, wlepionymi w Augusta, ukazała się na tle ich ciemnym.Młody król spojrzał grozno i już mając odpowiedz na ustach, wstrzymał się znią, Bona poruszyła się gwałtownie na siedzeniu - widmo Włoszki znikło.Królowa tak była nawykłą zawsze do gniewu mieszać łzy i odegrywać sceny zmężem, którymi go nużyła, a w końcu pokonywała, iż mimo woli z synem terazmiała rozpocząć podobną sprzeczkę, gdy spojrzenie na niego zmieniło tousposobienie.Nie potrzebowała z nim używać tych wybiegów, miała prawopowagą macierzyńską go pokonać.Podniosła głowę dumnie.- Dałeś mi Wasza Królewska Mość uczuć - poczęła głośniej - iż nawet nadziecko własne liczyć nie można, że ja tu jestem otoczona zdrajcami i zdradą.Od kilku miesięcy zmieniłeś się widocznie, królowa Elżbieta i jej przyjacielepozyskali sobie afekt Waszej Królewskiej Mości.- Nie miałem z nimi stosunków - rzekł August.- Jawnych nie, ale potajemnie.- Ja nic nie robię skrycie - odparł król.- Maż to być wyrzutem, że ja sobie w ten sposób poczynam?! - krzyknęłakrólowa.August milczał.- Starałam się godność królewską rodziny waszej ocalić, opierając się rozkazomkróla rzymskiego, który wraz z cesarzem chciałby z nas niewolników swychuczynić.Szlą nam tu posłów z wymaganiami coraz cięższymi, grożą, zmuszają,a my mamy ulec i być posłuszni?! Na mnie spada cała ich złość dlatego, że jawas bronię z narażeniem moich dóbr w Neapolitańskiem, siebie.Zamiast wdzięczności, król stary, jego rada przekupiona przez cesarza, który,wiem, że księdzu Samuelowi podarki przesyła, a nareszcie i wy bierzecie stronęElżbiety przeciwko mnie.August wysłuchał tej mowy cierpliwie, a Bona dodała jeszcze w końcu:- Nawet tu, do Brześcia, jeszcze wysłali znowu posła z nowymi wymaganiami.- Ale pozwól mi Wasza Królewska Mość powiedzieć - rzekł młody - iżdomagania się te są słuszne.Zmarszczyła się Bona i uderzyła o stół ręką.- Tak już teraz sądzicie, tak! - zawołała.- A ja broniąc was od pożycia zniewiastą chorą, która i was może zakazić swoją chorobą, nie miałamsłuszności?!- Królowa Elżbieta wcale nie jest chora.- A skądże o tym wiesz Wasza Królewska Mość, coś jej jedenaście miesięcy niewidział, gdy ja na nią co dzień patrzę?! - pochwyciła Bona.- Wyznajesz więcsam, że miałeś potajemne doniesienia, mnie nie wierząc.- Nie potajemnie, ale jawnie świadczą o królowej ci, co ją też widywali ciągle -rzekł August. Bonie, widząc, że jej syn nie ustępuje, łzy stanęły w oczach.- Myślisz więc - wykrzyknęła - zgiąć się przed królem Ferdynandem iposłuszny rozkazom jego żonę zabrać?! Słyszałam, żeś dla niej na zamkuprzygotował już pomieszczenie?- Tak jest - odparł król sucho.- Nie mam i nie mogę mieć żadnej wymówki,jestem jej mężem, powinienem z nią żyć.Sama Wasza Królewska Mość w liście do Herbersteina pisałaś mu, że ja mamwłasną wolę i mogę postąpić, jak chcę.Czynię więc wedle rady WaszejKrólewskiej Mości, korzystam z prawa mojego.Bona się podniosła z krzesła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl