[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Delfin będzie najwięk-szym władcą w Europie, jeśli przeżyje niebezpieczny okres. No właśnie  rzekł Leon, wtykając jeszcze jedną poduszkę zaplecy swego pana i podsuwając podnóżek pod zartretyzowaną stopęproroka. Czy wasza miłość życzy sobie, żeby obiad przyniesionotutaj? Oczywiście.Tylko bez sosu.Zmietana przyprawia mnie o roz-strój żołądka.Kiedy Leon wyszedł, Nostradamus umoczył pióro w kałamarzu inapisał:  W siedemnastym roku życia dostojny Delfin musi cał-kowicie porzucić myśl o łowach, jeśli chce pomyślnie przejść okreswielkiego zagrożenia.Jak to dobrze, że Leon nie umie czytać, pomyślał.Docinkom niebyłoby końca.Obaj dobrze wiemy, że delfin za nic nie zrezygnuje zpolowania.204 Za jego plecami rozległ się szelest i zdławiony chichot.Nie od-wracając głowy, Nostradamus rzekł: Wstydz się, Anaelu.To nieładnie się skradać.Poza tym wca-le cię nie wzywałem. Mówiłem ci już, Michale, że chodzę, gdzie i kiedy zechcę. D o k t o r z e Nostradamusie, jeśli łaska. Ty też mówisz do mnie po imieniu. Masz inne nazwiska? Całe tuziny.I wiele tytułów.Po prostu nie jestem tak próżny jakniektórzy ludzie. Umiesz tylko krytykować.Doprawdy, człowiek nic nie możezrobić, żeby zaraz ktoś inny nie podsuwał mu irytujących rad. Albo pękał ze śmiechu na widok wielkiego proroka klecącegoocenzurowany horoskop, żeby zarobić pieniądze na wyjazd z miasta. Odejdz, zarazo, i nie wracaj, dopóki cię nie wezwę. Nie licz na to.%7łyczyłeś sobie proroczego ducha, no i maszproroczego ducha w mojej skromnej osobie, czy ci się to podoba, czynie. Anael szyderczo skłonił głowę i wykonał okrągły zamach ręką,jaki zwykle czynią szlachetnie urodzeni panowie, zdejmując kapelusze.(Ponieważ jednak szlachetny pan sięgający powały wznoszącej sięczternaście stóp wyżej nie miał ani kapelusza, ani nawet koszuli nagrzbiecie, efekt wypadł mizernie.)  Poza tym doskwiera mi nieconostalgia wiecznego istnienia, a że zaraz wydarzy się tu coś zabawnego,postanowiłem wpaść na chwilę.Nostradamus, który dotąd starannie unikał wzroku ducha, niechcąc narażać się na dalsze kpiny, teraz podniósł głowę znad papierówi spostrzegł, że Leon otworzył komuś drzwi.W drzwiach zaś stałanajbardziej irytująca i pretensjonalna poetka na całym Bożym świecie,tuląc do łona paczkę przewiązaną fantazyjną wstążką.Dobry Boże,pomyślał Nostradamus, cały stos wierszy i pewnie będę musiał jewszystkie przeczytać.Panna de La Roque tkwiła w progu jak oniemiały słup soli, wpa-trując się w olbrzymią nagą postać o czarnych skrzydłach.Najwyraz-niej Anael nie był dla niej niewidzialny. Ja.nie wiedziałam, że macie gościa, mistrzu  wyjąkała. Przepraszam, panie.eee.Anaelu, jak sądzę? Może wrócę pózniej,gdy skończy pan się ubierać. Nie, nie, nie odchodz  rzekł Anael i zwracając się do No-stradamusa dodał:  Widzisz? Oto ktoś, kto umie się grzeczniezachować.205  Skąd panna wie, że to Anael?  zdziwił się Nostradamus.I jakim sposobem go widzisz? O, ja często widzę różne rzeczy  odparła niezbyt przytom-nie dziewczyna, po czym dodała z wahaniem:  Pan Anael, ciem-noniebieski, bardzo przystojny.anioł Wenus. Zarumieniła się. Nie wiedziałam o tych mrugających iskierkach.Jak one wirują!Nostradamus nagle ocknął się i korzystając z tego, że Sybillawciąż gapiła się na ducha, nakrył brudnopis horoskopu czystą kar-tą, a dla pewności obciążył ją jeszcze księgą i kałamarzem. Przyprowadziła panna tego.zwierza?  zagadnął. Wiem, że nie lubicie Gargantui, mistrzu, zostawiłam gowięc w domu. A gdzie wścibska ciotka? Przemeblowuje mieszkanko, które właśnie wynajęłyśmy.Toniedaleko stąd.Przyniosłam wam. Proszę je położyć na stole  rzekł zrezygnowany prorok. Pózniej przeczytam.Nie zadedykowałaś ich mnie, mam na-dzieję? Naprawdę nie chciałbym. To.wasze pantofle.Kazałyśmy je zrobić na wzór starych.Są dokładnie takie same.Nostradamus nagle poczuł się bardzo mały i podły, zwłaszczagdy zauważył, że oczy dziewczyny wypełniają się łzami. Mojemu ojcu też się nie podobały  podjęła. Myślałam.Skoro królowa stwierdziła, że są urocze, i pan Montmorency takżeje chwalił, szczególnie ten, który napisałam o was, myślałam więc.Przepraszam. Otarła łzę z oka i potrząsnęła głową. Zechcesz tu usiąść, panno Sybillo  rzekł Anael, sadowiącswą gigantyczną postać na wielkim łożu stojącym w kącie pokoju iwskazując jej miejsce obok siebie. Widzisz, różni ludzie mająróżne uzdolnienia.W twoich dialogach prozą wiele fragmentówzadziwia trafnością i dowcipem.W pewnych dość licznych kręgachcieszą się one opinią twoich najlepszych prac. Tak myślisz? Bez dwóch zdań  zapewnił ją Anael. Tajemnica praw-dziwej kariery literackiej polega na tym, aby pisać to, co wychodzinajlepiej.Musisz poznać samą siebie, nim sięgniesz po pióro.Poetka z zakłopotaniem zerknęła na ciemny olbrzymi tors i zawaha-ła się..moim zdaniem powinnaś zająć się historią.Sam mam dotego smykałkę, mógłbym więc pomóc.Michale, jesteś gburem.Na-wet nie zaproponowałeś damie, by usiadła.206  E.hm, najmocniej przepraszam.Gdzie ja mam głowę? Proszę,niechże panna bez obaw usiądzie obok Anaela.Może nie jest odzianywedle najświeższej mody, ale maniery ma nieskazitelne.Sybilla z wahaniem przysiadła obok wielkiej nagiej postaci, starannieukładając fałdy sukni tak, by okryły jej stopy.Jasnowidz jeszcze bardziejpożałował swej bezmyślnej gafy.Nie ma nic smutniejszego od starej pan-ny, która zdaje sobie sprawę, że nią jest, stwierdził w duchu. Myślałam, że.że może nadszedł wreszcie czas, gdy mojeutwory zostaną docenione.To znaczy, wszystkim się bardzo podobały inawet.chyba to nie robota tego wstrętnego Menandra? Wypowiedziała panna życzenie?  przeraził się prorok. Nie, choć wiele osób na moim miejscu chętnie by to zrobiło.Królowa trzyma mnie przy sobie i nie uwierzycie, kto się do mnie zale-ca, żeby tylko móc zerknąć na Menandra! Myślałam, że może.możechociaż część tego, co mi mówią, płynie ze szczerego serca.Ale chyba onma rację.To tylko puste pochlebstwa. Kto ma rację, Menander? A w ogóle gdzie on jest? Myślałem, żenie odstępuje panny na krok.Już powinien był się tu zjawić. Oznajmił, iż zostawia mnie do czasu, aż zrozumiem, że dla mniejedyną szansą uniknięcia żałosnej samotnej starości jest on.Chętniewróci, żeby dać mi bogatego, przystojnego męża.A w ogóle ma lepszetowarzystwo. Lepsze towarzystwo?  Prorok poczuł, że włosy jeżą mu się nakarku. Dwa dni temu ktoś włamał się do nas i skradł go.Podobno mago teraz diuszesa Valentinois.Odczułam wielką ulgę, choć królowa nieposiada się ze zdenerwowania.On.wiecie, on mówi do mnie w nocy iprzez to nie mogę spać.Powiada, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl