[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.GdyÅ›my zbÅ‚Ä…dzili, my, cienie,Rzecz siÄ™ caÅ‚a wraz ocali.TrzymaÅ‚a maÅ‚y flet.Kiedy dotarÅ‚a do  WiÄ™c dobranoc, mi­li goÅ›cie", zagraÅ‚a na nim krótkÄ… melodyjkÄ™, motyw przewod­ni Mendelssohna.A potem zawoÅ‚aÅ‚a trymfujÄ…co:KlaÅ›nijcie, gdyÅ›cie Å‚askawi,A Puk lepiej wnet siÄ™ sprawi. I wreszcie ciemność, kurtyna i oklaski.Koniec.Emma odetchnęła z ulgÄ… - wszystko siÄ™ udaÅ‚o.ZÅ‚o­Å¼yÅ‚a tekst sztuki i oparÅ‚a siÄ™ wygodnie.Aktorzy wracali na sce­nÄ™ do pierwszego wyjÅ›cia przed kurtynÄ™.ChÅ‚opak, który graÅ‚Spodka, pochyliÅ‚ siÄ™ do niej przechodzÄ…c i szepnÄ…Å‚:- Tommy prosiÅ‚, żeby ci przekazać, że jakiÅ› facet chce siÄ™z tobÄ… widzieć.Przez pół godziny siedziaÅ‚ w Zielonej Sali, aleTommy zabraÅ‚ go do biura.UznaÅ‚, że tam Å‚atwiej bÄ™dzie wamrozmawiać.Idz i sprawdz, o co chodzi.- Widzieć siÄ™ ze mnÄ…? Ale kto to jest?Spodek byÅ‚ już na scenie.Kurtyna poszÅ‚a w górÄ™, oklaskibuchnęły z nowÄ… siÅ‚Ä…, uÅ›miechy, ukÅ‚ony i dygi.PierwszÄ… osobÄ…, jaka przyszÅ‚a jej na myÅ›l, byÅ‚ Christo.LeczjeÅ›li to Christo, dlaczego Spodek jej tego nie powiedziaÅ‚? Ze­szÅ‚a po drewnianych stopniach i dalej pomostem prowadzÄ…­cym do schodów za scenÄ….Przed niÄ…, na koÅ„cu krótkiego kory­tarza, staÅ‚y otworem drzwi do Zielonej Sali: ukazywaÅ‚y wytar­tÄ… aksamitnÄ… sofÄ™ i stare plakaty na Å›cianach.GabinetTommy'ego Childersa mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ w tym korytarzu.Drzwi byÅ‚yzamkniÄ™te.Za jej plecami ucichÅ‚y oklaski, a potem zabrzmiaÅ‚y na nowoprzy drugim podniesieniu kurtyny.OtworzyÅ‚a drzwi.Pokój byÅ‚ maleÅ„ki, nieco tylko wiÄ™kszy od szafy: ledwie wy­starczaÅ‚o miejca na biurko, dwa krzesÅ‚a i szafkÄ™.SiedziaÅ‚ zabiurkiem na krzeÅ›le Tommy'ego, nad chaosem maszynopisów,listów, programów i notatek.ZcianÄ™ za jego plecami wypeÅ‚nia­Å‚y fotografie.KtoÅ› zrobiÅ‚ mu filiżankÄ™ herbaty, ale nie zniżyÅ‚siÄ™, by jÄ… wypić: staÅ‚a przed nim zimna i nietkniÄ™ta.MiaÅ‚ nasobie szare spodnie, rdzawÄ… sztruksowÄ… kurtkÄ™, ciemnoniebie­skÄ… koszulÄ™ i żółty krawat zawiÄ…zany tak luzno, że odsÅ‚aniaÅ‚górny guzik.ByÅ‚ bardziej smagÅ‚y niż kiedykolwiek, o dziesięćlat mÅ‚odszy i nieprzyzwoicie atrakcyjny.PaliÅ‚ dÅ‚ugiego amerykaÅ„skiego papierosa, a peÅ‚na niedo­paÅ‚ków popielniczka dowodziÅ‚a, jak dÅ‚ugo już tu czeka.KiedyweszÅ‚a, odwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ na niÄ…, opierajÄ…c Å‚okieć na biur- ku i brodÄ™ na kciuku.Za welonem papierosowego dymu jegooczy pozostaÅ‚y ciemne i niezgÅ‚Ä™bione.- Co robiÅ‚aÅ› tak dÅ‚ugo? - zapytaÅ‚ lekko poirytowanym to­nem.Emma byÅ‚a zbyt zdumiona, by wymyÅ›lić jakÄ…Å› sensownÄ… od­powiedz.- SuflerowaÅ‚am.- No dobrze.Wejdz i zamknij za sobÄ… drzwi.ZrobiÅ‚a, o co prosiÅ‚.Oklaski z widowni ucichÅ‚y.Serce biÅ‚ojej mocno, choć nie wiedziaÅ‚a, czy to z powodu szoku, radoÅ›ci,czy pewnego lÄ™ku.- MyÅ›laÅ‚am, że jesteÅ› w Ameryce - odezwaÅ‚a siÄ™ niepew­nie.- ByÅ‚em rano.WróciÅ‚em dzisiaj.A wczoraj.myÅ›lÄ™, że tobyÅ‚o wczoraj, te zmiany daty i strefy czasowe potwornie kom­plikujÄ… życie.ByÅ‚em w Meksyku.Tak, wczoraj.W Acapulco.Emma siÄ™gnęła po krzesÅ‚o i usiadÅ‚a na nim ostrożnie, czu­jÄ…c, że uginajÄ… siÄ™ pod niÄ… nogi.- W Acapulco?- Czy wiesz, że samoloty do Acapulco sÄ… malowane w innekolory? A dalej na poÅ‚udnie stewardesy wykonujÄ… coÅ› w ro­dzaju mundurowego striptizu.FascynujÄ…ce.- PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™jej z uwagÄ….- ZmieniÅ‚aÅ› siÄ™ trochÄ™, Emmo.Już wiem, obcięłaÅ›wÅ‚osy.Zwietny pomysÅ‚! Obróć siÄ™, obejrzÄ™ ciÄ™ od tyÅ‚u.- PosÅ‚u­chaÅ‚a, lekko odwracajÄ…c gÅ‚owÄ™ i obserwujÄ…c go kÄ…tem oka.-O wiele lepiej.Nie wiedziaÅ‚em, że masz tak piÄ™kny ksztaÅ‚tczaszki.PoczÄ™stuj siÄ™.PrzysunÄ…Å‚ paczkÄ™ papierosów.Wzięła jednego, pochyliÅ‚ siÄ™i podaÅ‚ jej ogieÅ„, osÅ‚aniajÄ…c zapaÅ‚kÄ™ piÄ™knymi dÅ‚oÅ„mi.- Sporo listów przepÅ‚ywaÅ‚o Atlantyk - rzuciÅ‚ spokojnie.-Ale żaden od ciebie.To byÅ‚ wyrzut.- Tak, wiem.- Trudno to zrozumieć.Nie żeby mi to specjalnie przeszka­dzaÅ‚o, choć muszÄ™ przyznać, że byÅ‚oby mi miÅ‚o, gdybym naswój pierwszy chyba w życiu list do ciebie dostaÅ‚ odpowiedz. Ale z MelissÄ… jest inna sprawa.ChciaÅ‚a, żebyÅ› przyjechaÅ‚a doStanów i zamieszkaÅ‚a z nami, choćby na krótko.Zawsze byÅ‚aÅ›chÄ™tna do takich wypadów.Co siÄ™ staÅ‚o?- Sama nie wiem.MyÅ›lÄ™, że byÅ‚am rozczarowana, kiedy niewróciÅ‚eÅ› do domu.A do myÅ›li o twoim małżeÅ„stwie musiaÅ‚amsiÄ™ przyzwyczaić.Kiedy w koÅ„cu siÄ™ z tym pogodziÅ‚am, byÅ‚ojuż za pózno na odpowiedz.Każdy dzieÅ„ jeszcze pogarszaÅ‚ sy­tuacjÄ™ i czyniÅ‚ jÄ… coraz bardziej niemożliwÄ….Nie wiedziaÅ‚am,że jeÅ›li zrobi siÄ™ coÅ›, z czego czÅ‚owiek nie jest szczególniedumny, to coraz trudniej to odkrÄ™cić.PowstrzymaÅ‚ siÄ™ od komentarza.PaliÅ‚ dalej i obserwowaÅ‚jÄ…-- MówiÅ‚eÅ›, że nadeszÅ‚o sporo listów.Kto jeszcze do ciebiepisaÅ‚?- Przede wszystkim oczywiÅ›cie Marcus.W interesach.A po­tem dostaÅ‚em dość niezrÄ™czny i oficjalny list od Roberta Mor-rowa.PisaÅ‚, że byÅ‚ tutaj obejrzeć jakÄ…Å› sztukÄ™, wypiÅ‚ drinkaz tobÄ… i Christopherem.Nie zrozumiaÅ‚em jednak, czy przyje­chaÅ‚ specjalnie na sztukÄ™, czy do ciebie.- No tak.- Gdy tylko zrozumieliÅ›my, że nadal żyjesz, jesteÅ› zajÄ™tai nie masz zamiaru nas odwiedzić, wylecieliÅ›my z MelissÄ… tymkolorowym samolotem do Meksyku.ZatrzymaliÅ›my siÄ™ u ta­kiej szalonej podstarzaÅ‚ej gwiazdy filmowej, która mieszkaw domu peÅ‚nym papug.Wczoraj wróciliÅ›my do Queenstown.I wiesz, co tam na mnie czekaÅ‚o? Kolejny list.- Od Roberta?- Nie, od Christophera.Nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.- Od Christophera?- Musi być wyjÄ…tkowo utalentowanym mÅ‚odzieÅ„cem.Rolaw Londynie, tak szybko, przy tak niewielkim doÅ›wiadczeniu.OczywiÅ›cie zawsze wiedziaÅ‚em, że czeka go w życiu sukces.Al­bo skoÅ„czy w wiÄ™zieniu.Nawet ta prowokacja nie zdoÅ‚aÅ‚a jej zirytować.- NaprawdÄ™? Christopher napisaÅ‚ do ciebie? - Mówisz takim tonem, jakby byÅ‚o to niemożliwe.- Ale dlaczego?- Można tylko przypuszczać, że czuÅ‚ siÄ™ trochÄ™ odpowie­dzialny.- Ale.- W gÅ‚owie formowaÅ‚a siÄ™ jakaÅ› myÅ›l.Podejrzenietak cudowne, że jeÅ›li nie byÅ‚o prawdziwe, należaÅ‚o to rozstrzy­gnąć natychmiast.- Nie wróciÅ‚eÅ› chyba do domu z powodu te­go listu? WróciÅ‚eÅ›, żeby malować.Pojedziesz do Porthkerris,żeby znowu malować?- Cóż, oczywiÅ›cie, na dÅ‚uższÄ… metÄ™, istotnie.W MeksykuznalazÅ‚em inspiracjÄ™.MajÄ… tam taki niezwykÅ‚y róż, który poja­wia siÄ™ na budynkach i obrazach.Nawet w ubraniach.- Może miaÅ‚eÅ› dość Queenstown i Ameryki - upieraÅ‚a siÄ™.-Nigdy nie udawaÅ‚o ci siÄ™ pozostać w jednym miejscu dÅ‚użejniż parÄ™ miesiÄ™cy.I oczywiÅ›cie bÄ™dziesz musiaÅ‚ zobaczyć siÄ™z Marcusem, pomyÅ›leć o nowej wystawie.SpojrzaÅ‚ na niÄ…, nie rozumiejÄ…c.- SkÄ…d ten katalog motywów?- Musi być jakiÅ› powód.- WÅ‚aÅ›nie ci powiedziaÅ‚em.PrzyjechaÅ‚em zobaczyć siÄ™z tobÄ….Nie chciaÅ‚a już papierosa.PochyliÅ‚a siÄ™, zgasiÅ‚a go, a potemzÅ‚ożyÅ‚a rÄ™ce na kolanach, mocno Å›ciskajÄ…c dÅ‚onie i splatajÄ…cpalce.BÅ‚Ä™dnie interpretujÄ…c jej milczenie, Ben zrobiÅ‚ rozcza­rowanÄ… minÄ™.- Mam wrażenie, że chyba nie do koÅ„ca rozumiesz sytuacjÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl