[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No to.no to dobrze.Muszę wyjechać z Elą do jej rodziny - zaśmiał się z ulgą Zyga.- Chodź, Paweł, przepakujesz sprzęt.Wstaliśmy już od stolika, gdy Zośka zawołała:- A do tego Górowa to daleko jeszcze, panie Pawle,Mający właśnie wejść do sali młody mężczyzna zawrócił w drzwiach i wyszedł z zajazdu szybkim krokiem:- Już niedaleko - odwróciłem się ku Zośce.- A przy okazji podziękowanie.Uwolniłaś nas od zielonej zmory,- Ja? Uwolniłam? - zdziwiła się.- Ano.Widziałaś tego faceta, co wyszedł? Stawiam życie przeciw złotówce, że to jeden z pasażerów zaczajonego gdzieś w pobliżu scirocco.Dzięki tobie wiedzą już, dokąd jedziemy, i nie będą musieli wlec się za nami.Sądzę też, że domyślają się, iż weźmiemy, choćby pozorny, udział w zlocie poszukiwaczy skarbów.I gdzieś pośród nich lub w ich najbliższym sąsiedztwie, będą na nas czekać.Idziemy, Zyga.- Do widzenia państwu - skłonił się przyjaciel.- Do widzenia.- A bursztynowe oczy proszę traktować poważnie - zawołał za odchodzącym pan Onufry.- Widzę przed wami dużo szczęścia!ROZDZIAŁ CZWARTYW INTERNACIE UKRAIŃSKIEGO LICEUM • JASNOWIDZENIEPANA ONUFREGO • CZY SKARBY UKRYTO W PAREŻKACH • KIMJEST NAPRAWDĘ KUROWLEW • SKRYTKA-PUŁAPKA •TOWARZYSTWO “PRZEZ HISTORIĘ DO PRZYJAŹNI” • NAGŁEWEZWANIE OKOŃSKIEGO DO POWROTUW internacie ukraińskiego liceum, gdzie była wyznaczona główna kwatera poszukiwaczy, panowała cisza.Wszyscy penetratorzy wyruszyli pod wodzą Marka Dudziaka, prawnika z Konina, znamienitego autora książki Riese - tajemnica Gór Sowich (oczywiście Riese było jednym ze stu jedenastu pewnych miejsc ukrycia Bursztynowej Komnaty), do Pareżek, by przy pomocy wypożyczonej przez tutejsze władze koparki przypuścić atak na resztki poniemieckich korytarzy w stoku pareżkowskiej góry.Zamówiony dla mnie przez ministerstwo pokój czekał, umieściłem więc w nim Rzeckiego z Okońskim, sam starym zwyczajem postanowiłem nocować w Rosynancie.Nieco kłopotu było z Zośką, ale i dla niej znalazło się miejsce w pokoju przybyłej aż z Moskwy poszukiwaczki skarbów Iriny Antonowny Zubajewej.Gdy wyraziłem zdziwienie, że aż z tak daleka przybyła tu pani Zubajewa, zarządzająca internatem odparła z dumą:- O, bo sławne nasze poszukiwania, a i jest czego szukać, choćby tej komnaty z bursztynu.Musowo tu gdzieś musi być! Jak nie w Pareżkach, to może w Dzikowie! A przyjechali tu i z Kaliningradu, i z Moskwy, i z Niemiec.- No to cóż, może i my zaczniemy od Pareżek? - spytałem moich towarzyszy.- Od czegoś trzeba zacząć - uśmiechnął się Okoński - zresztą nawet dobrze będzie, że tam tylu ludzi.Miejscowi nie zwrócą na nas uwagi.- Ale może najpierw pan Rzecki - nieśmiało odezwała się Zośka - “przebada”medalion, tak jak obiecał podczas jazdy?- Spróbuję - skłonił się przed nią z powagą - młoda damo.Akurat mamy cichy pokoik.Chciałbym tylko poprosić pana Pawła o medalion, a wszystkich o spokój i chwilę cierpliwości.Podałem “wilczycę”, którą Rzecki położył na dłoni i uniósł ku oczom.Wszyscy zamarliśmy w bezruchu.- Płaskie, metalowe skrzynki.Ludzie w mundurach pośpiesznie je zakopują.- cicho, monotonnie mówił pan Onufry.- W kilku miejscach.Jedno.może Pareżki, widzę zamaskowany korytarz, ale skrzynki nie w nim, obok.Krew, krew na tych skrzynkach.tory kolejowe.cmentarz.znów krew.Stary człowiek.bardzo się boi.“Wilczyca” blisko skrzynek.i blisko coś złego.ten medalion przyciąga.strach.on jest groźny, coraz groźniejszy.Skrzynki w ziemi, nadal.- odetchnął ciężko i położył “wilczycę” na stole.-Może tyle na razie.Jestem zmęczony.Przepraszam - otarł krople potu z czoła.- Ależ za co pan przeprasza?! - objął starszego pana Okoński.- Potwierdził pan trzy z sześciu miejsc wskazanych przez medalion: Pareżki, most nad torami i cmentarz pod wieżą ciśnień w Górowie.Krew? Widocznie komuś nie ufano lub ktoś wiedział za dużo.Przestraszony starzec to Koch.A przyciągane zło to panna Gunter i zielone scirocco.Najważniejsze, że skrzynki wciąż czekają! W drogę!- Na Pareżki! - zawołała Zośka.Rzecki pokręcił głową, ale mruknął tylko: Będziesz tam musiała uważać na siebie, młoda damo - i podreptał do jeepa.Zośka spojrzała na mnie z niepokojem.Rozłożyłem ręce:- Skoro pan Onufry doradza ci ostrożność, to powinnaś go słuchać.W Półwiosku, zaraz po zjeździe z szosy do Lelkowa na drogę do Pareżek, mignęły po prawej szczątki bunkra.Z tyłu zatrąbił trabant Okońskiego.- Wiem, to jedno z sześciu miejsc wskazanych przez “wilczycę” - machnąłem ręką przez okienko do przodu - ale najpierw na Pareżki.Tam tylu się teraz kręci, że może jeszcze kłoś wpadnie HM te nasze skrzynki!Przy wjeździe do wioski zobaczyliśmy wysoki drewniany krzyż, przed nim młodą kobietę, a opodal zaparkowaną ładę na obcych numerach.Zwolniłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl