[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero w samochodzie powiedział jej, dokąd i po co jadą.- Przez kilka lat jedna z agencji pośredniczących w handlunieruchomościami szukała dla mnie posiadłości gdzieś na wsi.Oglądałem kilkanaście domów w całej Anglii, ale żaden z nich niemiał tego czegoś, co jest niezbędne, by spędzić w nim resztę życiai wychowywać dzieci.Dom, który odwiedzimy, pojawił się narynku dopiero przed miesiącem.Widziałem go już dwa razy.Chciałbym, żebyś ty także go zobaczyła.- Ale, Pierce, nie znam się na domach, tylko na ogrodach.Jestwielu ludzi, którzy są w tej dziedzinie ekspertami.- Tak i zapewne mają po siedemdziesiąt lat, a mnie zależy naopinii kogoś w twoim wieku.Czy to dinozaur, którego lepiej po-grzebać, czy też czekający na zrealizowanie sen.- Dlaczego wystawiono go na sprzedaż?- Jego poprzedni właściciel zmarł.Był bardzo stary i niezbyttroszczył się o dom.Jego krewni nie chcą inwestować w to przed-sięwzięcie.Dzieci rozjechały się po świecie i nie mają zamiaruwracać do starej Anglii.Dom jest na tyle zaniedbany, że więk-szość ewentualnych nabywców nawet nie chce wchodzić do środ-ka.Droga do posiadłości była zawiła i dlatego zapewne Piercewynajął kierowcę.- Do najbliższej stacji kolejowej i autostrady jest kilka mil.Nikt, kto pracuje w Londynie nie mógłby tu mieszkać.69SR Na razie nie ma nawet gdzie wylądować helikopterem.Zre-sztą, chciałem, żebyś zobaczyła go z ziemi.Jesteśmy prawie namiejscu.%7łelazna brama, która ukazała się ich oczom, została wyko-nana przez jakiegoś mistrza co najmniej dwieście lat temu.Dodomu prowadziła szeroka aleja, wysadzana starymi bukami, któ-rych bezlistne gałęzie ostrymi konturami rysowały się na tle nieba.Kiedy kierowca wysiadł, by otworzyć bramę, Holly doznała uczu-cia, jakby już ją kiedyś widziała.Wiedziała, że to złudzenie, gdyżnigdy przedtem nie była w Devon.Po obu stronach drogi rozciągały się łąki, na których pasły sięowce.Na widok samochodu, podnosiły głowy, by przypatrzeć sięintruzom.Gdy zza zakrętu wyłonił się dom, znów doznała uczucia dejavu.- Zastanawiam się, czy nie kręcono tu jakiegoś filmu.Mamwrażenie, jakbym gdzieś już ten dom widziała.Ma jakąś nazwę?- Ma.Został zbudowany w 1815 roku, przez pułkownika ar-mii Wellingtona, weterana bitwy pod Talaverą*.Tak właśnie na-zwał swój dom.Dość dziwna nazwa, jak na tę część świata, praw-da?- Z czymś mi się kojarzy.Mam w domu malutki wazonik, wktórym stoją zwykle prymulki albo fiołki.Na spodzie napisano pohiszpańsku  Wyrób ręczny - Talavera".Kupiłam go w sklepie zestarociami.Domyślam się, że jego poprzedni właściciel przywiózłgo z Hiszpanii.Wreszcie samochód zatrzymał się przed posesją.Pierce* Bitwa (1809 rok), w której sprzymierzone wojska hiszpań-sko-angielskie pokonały armię napoleońską (przyp.tłum.).70SR pomógł Holly wysiąść, co jak zwykle sprawiło jej prawdziwąprzyjemność.- Został zbudowany w stylu póznego gotyku - powiedział,kiedy stanęli przed domem, spoglądając na jego fasadę, która, choćmasywna, sprawiała przyjemne wrażenie.Być może była to za-sługa ozdobionych kratami okien albo umieszczonych wzdłuż da-chu blanków i narożnych wieżyczek, które przydawały budowlilekkości.- Główny budynek powstał jako pierwszy, skrzydła natomiastdobudowywano pózniej, w miarę powiększania się rodziny.Kierowca zdążył już otworzyć im drzwi wejściowe.Hall rozświetlony był wpadającymi przez francuskie oknapromieniami słońca.Nad klatką schodową również znajdowało sięogromne okno.Dom rzeczywiście był bardzo zaniedbany, choćHolly oczami duszy widziała już, jak mógłby wyglądać po reno-wacji.- Masz pojęcie, ile kosztowałby generalny remont?- Dokładnie nie, ale domyślam się, że niemało.Nie mów nic,dopóki nie zobaczysz ogrodu.Dla Holly zaniedbane ogrody miały dużo uroku.Kiedy zna-lezli się w ogrodzie warzywnym za kuchnią, przypomniała sobie,jak siedziała otoczona ramieniem ojca, który czytał jej książki Be-atrix Potter o króliczych rodzinach i myszkach, które potrafiły ha-ftować.- Myślisz, że zupełnie zwariowałem? - spytał nagle Pierce.- Chyba nie powinnam mówić, co myślę.To czysto emo-cjonalna reakcja, zupełnie pozbawiona zdrowego rozsądku.- Chcesz powiedzieć, że Talavera ci się podoba?- Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia, podobnie jak mójmały wazonik - przyznała.- Gdybym miała pieniądze, mogłabym71SR spędzić resztę życia, przywracając Talaverze utraconą świetność.To prawda, że rozpada się na kawałki, ale ma wszystko, co powi-nien mieć prawdziwy dom.Atmosferę.urok.charakter.wszystko, co z praktycznego punktu widzenia nie ma żadnegoznaczenia, a co jest potrzebne, by być tu szczęśliwym.Pierce odwrócił się i ruszył zarośniętą ścieżką.Potem przy-stanął i odwrócił się w jej stronę.- Ja czuję podobnie.Rozum mówi mi, że zwariowałem, aserce podpowiada, bym ją kupił.Mam środki na odbudowę, alechciałem, żeby wypowiedział się ktoś, kogo osąd jest dla mnieważny.- Nie wiem, dlaczego miałbyś się liczyć z moją opinią.Owielkim biznesie wiem tyle, co nic.- Zapewne - odparł sucho.- Jednak odkąd skończyłaś szkołę,doskonale dawałaś sobie radę ze wszelkimi przeciwnościami losu.Musisz mieć głowę na karku, skoro tak dobrze prowadzisz swojądziałalność.Poza tym, kobiety obdarzone są intuicją, której braku-je mężczyznom i to ich zasługa, że jakiś budynek staje się domem.Urządzają go, nadają mu charakter, sprawiają, że ma duszę.Samapowiedziałaś, że ta posiadłość coś w sobie ma i że zapadła ci wserce.Podobnie jak mnie.Przywrócimy jej życie, odbudujemy,wprowadzając niezbędne udogodnienia i modernizacje.Holly nie była pewna, co myśleć o liczbie mnogiej, którejużył.- Chcesz mnie zatrudnić do zaprojektowania ogrodu?- To właśnie miałem na myśli.jeśli oczywiście się na tozgodzisz.- Bardzo bym chciała.chociaż cały czas nie potrafię zrozu-mieć, dlaczego nie wynajmiesz kogoś znanego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl