[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.AAYYBBYYBB r rzobaczyć oczy Uly w tej chwili.Mimo caÅ‚ej miÅ‚oÅ›ci, Kylar traktowaÅ‚ jÄ… przede wszystkim jakdziecko.CaÅ‚e krótkie życie Uly sprowadzaÅ‚o siÄ™ do bycia porzucanÄ…: opuÅ›cili jÄ… ojciec imatka, opuszczaÅ‚a jÄ… jedna opiekunka po drugiej.Dziewczynka chciaÅ‚a czegoÅ› staÅ‚ego wswoim życiu.Kylar objÄ…Å‚ jÄ…. Nie porzucÄ™ ciÄ™  obiecaÅ‚. Nigdy, przenigdy.aaTTnnssFFffooDDrrPPmmYYeeYYrrBB22.BBAAClick here to buyClick here to buywwmmwwoowwcc.AAYYBBYYBB r r24Vi wjechaÅ‚a do Caernarvon o zachodzie sÅ‚oÅ„ca.Podczas tygodni na szlaku obmyÅ›liÅ‚astrategiÄ™ dziaÅ‚ania.Z pewnoÅ›ciÄ… miejscowe Sa'kagé bÄ™dzie wiedziaÅ‚o o Kylarze.JeÅ›li chociażtrochÄ™ przypominaÅ‚ Hu Szubienicznika, to nie wytrzymaÅ‚ dÅ‚ugo bez zabijania.A jeżeli przyjÄ…Å‚jakÄ…Å› robotÄ™, Shinga bÄ™dzie coÅ› o nim wiedziaÅ‚.Taki uzdolniony siepacz nie umknÄ…Å‚byniczyjej uwagi.Z drugiej strony, jeÅ›li Kylar nie przyjÄ…Å‚ żadnego zlecenia, nadal istniaÅ‚a spora szansa, żeuszy i oczy Sa'kagé w Caernarvon zarejestrowaÅ‚y jego zjawienie siÄ™ w mieÅ›cie.Vi sÅ‚yszaÅ‚abardzo niewiele pochwaÅ‚ pod adresem tamtejszego Sa'kagé i jeżeli Kylar naprawdÄ™postanowiÅ‚ siÄ™ ukryć, to Vi może go nigdy nie znalezć, ale, z drugiej strony, minęły trzymiesiÄ…ce.PrzestÄ™pcy zawsze wracajÄ… do swoich przestÄ™pstw, nawet jeÅ›li majÄ… mnóstwopieniÄ™dzy, chociażby dlatego, że nie wiedzÄ… co innego zrobić ze swoim życiem.Czym byÅ‚siepacz bez zabijania?Sklepy już pozamykano.Przyzwoici ludzie wrócili do domów przed nocÄ…, a zajazdy iburdele dopiero zaczynaÅ‚y siÄ™ ożywiać, w miarÄ™ jak Vi wjeżdżaÅ‚a coraz gÅ‚Ä™biej w poÅ‚udniowÄ…część miasta.MiaÅ‚a na sobie jasnobrÄ…zowe, skórzane spodnie do jazdy konnej i luznÄ… mÄ™skÄ…tunikÄ™ z baweÅ‚ny.Rude wÅ‚osy zwiÄ…zaÅ‚a w ciasny koÅ„ski ogon.W Cenarii wÅ‚aÅ›nie zaczynaÅ‚asiÄ™ pora deszczowa, ale tutaj lato jeszcze zwlekaÅ‚o z odejÅ›ciem, Vi zaÅ› preferowaÅ‚a wygodÄ™ wpodróży, pal diabli elegancjÄ™.ZawracaÅ‚a sobie gÅ‚owÄ™ szykiem tylko wtedy, kiedy to byÅ‚o jejdo czegoÅ› potrzebne.Mimo wszystko po dwóch tygodniach w siodle nie miaÅ‚aby nicprzeciwko kÄ…pieli.PrzejechaÅ‚a już cztery kolejne podejrzane ulice i zastanawiaÅ‚a siÄ™, czemu jeszcze nikt naniÄ… nie napadÅ‚.UkryÅ‚a caÅ‚Ä… broÅ„ i postaraÅ‚a siÄ™, żeby wyglÄ…dać caÅ‚kiem bezbronnie.Co z tymiludzmi?DwadzieÅ›cia minut pózniej wreszcie ktoÅ› wyszedÅ‚ z cienia. PiÄ™kny wieczór nam siÄ™ kroi, nie?  zagadnÄ…Å‚ jÄ… mężczyzna.ByÅ‚ niechlujnie ubrany,brudny i pijany.Idealnie.W jednej rÄ™ce trzymaÅ‚ paÅ‚kÄ™, a w drugiej bukÅ‚ak. To napad?  zapytaÅ‚a Vi.Z cieni wyszÅ‚o szeÅ›ciu nastolatków i otoczyÅ‚o jÄ…. Cóż. Mężczyzna uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko, odsÅ‚aniajÄ…c dwie czarne jedynki. TopÅ‚atna droga, a ty bÄ™dziesz musiaÅ‚a. JeÅ›li to nie napad, to zjeżdżaj stÄ…d i nie wchodz mi drogÄ™.Chyba że jesteÅ› durniem.aaTTnnssFFffooDDrrPPmmYYeeYYrrBB22.BBAAClick here to buyClick here to buywwmmwwoowwcc.AAYYBBYYBB r rUÅ›miech zniknÄ…Å‚. No dobrze, to napad  przyznaÅ‚ w koÅ„cu mężczyzna. Napadam na ciebie, zgadzasiÄ™.Tom Gray nie schodzi z drogi żadnej suce.Omal nie rozpÅ‚ataÅ‚ sobie Å‚ba, kiedy spróbowaÅ‚ siÄ™ napić z paÅ‚ki zamiast z bukÅ‚aka.ChÅ‚opcy zaÅ›miali siÄ™, ale jeden z nich zÅ‚apaÅ‚ za cugle czarnej klaczy. MuszÄ™ zobaczyć siÄ™ z ShingÄ…  powiedziaÅ‚a Vi. Możesz mnie zabrać do niego czymuszÄ™ poszukać kogoÅ› innego, kto na mnie napadnie? Nigdzie siÄ™ stÄ…d nie ruszysz, dopóki nie zapÅ‚acisz mi trzynastu.Jeden z chÅ‚opcówzakaszlaÅ‚..ehm, czternastu srebrników. Tom zerknÄ…Å‚ na jej biust i dodaÅ‚:  I nie dorzuciszmoże jeszcze czegoÅ›. A może umówmy siÄ™ tak: ty zabierzesz mnie do Shingi, a ja zostawiÄ™ twoje żaÅ‚osnepoczucie mÄ™skoÅ›ci nietkniÄ™te?  zaproponowaÅ‚a Vi.Twarz Toma pociemniaÅ‚a.RzuciÅ‚ bukÅ‚ak jednemu z chÅ‚opców i podszedÅ‚ do Vi, unoszÄ…cpaÅ‚kÄ™.ZÅ‚apaÅ‚ jÄ… za rÄ™kaw i szarpniÄ™ciem Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ z siodÅ‚a.WykorzystujÄ…c moment pÄ™du, gdy Tom jÄ… pociÄ…gnÄ…Å‚, Vi zeskoczyÅ‚a z siodÅ‚a, robiÄ…csalto, i kopnęła go w twarz.WylÄ…dowaÅ‚a zgrabnie, a Tom Gray wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ jak dÅ‚ugi. Czy ktoÅ› z was może zabrać mnie do Shingi?  spytaÅ‚a pozostaÅ‚ych, ignorujÄ…c Toma.ChÅ‚opcy patrzyli, dziwiÄ…c siÄ™, jakim cudem Tom wylÄ…dowaÅ‚ po drugiej stronie uliczki zrozkwaszonym nosem, ale po chwili mizerny wyrostek z wielkim nochalem powiedziaÅ‚: Shinga BÅ‚ystka nie pozwala nam przychodzić do siebie o dowolnej porze.Ale TomsiÄ™ z nim kumpluje. BÅ‚ystka?  Vi uÅ›miechnęła siÄ™ krzywo. To nie jest jego prawdziwe nazwisko, co?Tom pozbieraÅ‚ siÄ™ wreszcie i wstaÅ‚.Z rykiem rzuciÅ‚ siÄ™ na Vi.Nawet na niego nie patrzÄ…c, zaczekaÅ‚a, aż znajdzie siÄ™ dwa kroki od niej, i wtedy kiedy byÅ‚ w pół kroku  wbiÅ‚a mu stopÄ™ w biodro.Jego noga zamiast znalezć siÄ™ z przoduprzy nastÄ™pnym kroku, zostaÅ‚a z tyÅ‚u, Tom poÅ›lizgnÄ…Å‚ siÄ™ na bruku i padÅ‚ u stóp Vi.A onanawet nie oderwaÅ‚a wzroku od chÅ‚opaka. Ja.ehm, no tak, Barush BÅ‚ystka  powiedziaÅ‚ chÅ‚opak, zerkajÄ…c na Toma.NiewidziaÅ‚ niczego Å›miesznego w nazwisku Shingi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl