[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chcę stąd odchodzić, chcę zostać i żyć tylko w tym szarym pokoju, wyciszonymgrubym dywanem, firankami i zasłonami, gdzie nawet ludzki krzyk zza okna wydaje sięnic nie znaczącym echem.Dotykam grubych, złoconych okładek, wciągam w nozdrza zapach i pył starych kart,starając się znalezć najbardziej stosowne miejsce do pierwszego zahaczenia zębami.Wystająca zakładka pachnie palcami ludzi.Muskam ją językiem.Zęby przecinają cien-ką warstwę i wyrywają pierwszy kawałek papieru.Teraz kolej na okładkę.Zaczynamod wyzłoconego rogu grubej księgi.Gryzę, odrywam, rozcieram, wypluwam.Wokółzbiera się coraz więcej papierowej masy.Wgryzam się w książkę, odrywam rogi po-szczególnych kartek.Lękam się, by chrobot moich zębów nie przywołał ludzi.Wiem,że ten właśnie głos przyciąga i ludzi, i koty.Przerywam więc co pewien czas gryzienie isłucham, czy nikt nie nadchodzi.W oknach na storach kołyszą się cienie gałęzi.Daleki szum wiatru.Korniki tocządrewno starych półek.Mole wzlatują ze sfilcowanego dywanu.77 Wokół pełno strzępów, strząski, sieczki.Te książki są twoje, pachną twym moczem ipodłużnymi kupkami, które pozostawiłeś za sobą.Wahasz się, czy nie zeskoczyć na podłogę i nie zanieść kilku strzępków do nory.Cienie i blaski wirujące na szybach, firankach i storach uspokajają i zatrzymują.Zosta-jesz dłużej niż zwykle i jesteś naprawdę szczęśliwy.Zastygłeś, znieruchomiałeś, wyplułeś zwilżone śliną świstki.Unosisz głowę i obser-wujesz lot złocistych moli na tle ciemniejącego nieba.Powędrowałeś kanałami aż do podziemnego jeziorka, w którym lęgną się larwy ko-marów i pływają kijanki.Zaciekawiły cię dochodzące z ulicznych prześwitów bazarowezapachy.Jestem pod rynkiem, gdzie zawsze są ryby, sery, ziarno, mięso.Wyskoczyszszybko na plac, złapiesz skórkę słoniny, wrócisz i zjesz w całości tuż nad brzegiem.Potrzebujesz teraz tłuszczu, bo od zbyt długiego pożerania papieru twe boki zapadły się,a sierść zmatowiała i wypada kępkami.Wrócisz tą samą drogą do nory, gdzie powitacię popiskiwanie młodych szczurków, dorastających do samodzielnej wędrówki.Nie zrozumiesz ich nerwowego zachowania, pośpiechu i strachu, ponieważ wyda cisię, że wszystko jest jak poprzednio.Wyruszysz więc natychmiast wzdłuż rur kanaliza-cyjnych do szybu kuchennej windy i dalej, aż do korytarza i biblioteki.Nie dostrzeżesz zmian.Ten sam zleżały chodniczek, te same brunatne podłogowe li-stwy, przy których w każdej chwili mogę się przyczaić.Rozpłaszczysz się i prześliz-niesz pod znanymi ci drzwiami.I natychmiast będziesz chciał zawrócić.Przerazi cię pokój pozbawiony firanek i stor,z rozwartymi szeroko oknami, bez szafek, półek, książek, dębowego biurka i dywanu.Cofniesz się pod drzwi, by wejść powtórnie.Może przeżywasz zły sen, który skoń-czy się za chwilę, znowu wskoczysz na półkę z ulubionymi książkami i rozerwiesz ko-lejną okładkę?To nie sen.Otoczy cię ostry zapach farb i rozpuszczalników stojących na środku pokoju.Usły-szysz drażniący wrzask człowieka i poczujesz, że z góry, z drabiny spada na ciebie pę-dzel ociekający farbą.Trafi cię niegroznie w udo, więc rzucisz się w zbawienną szparępomiędzy drzwiami i podłogą.Będziesz uciekał i uciekał, dalej i dalej, aż do nory, wktórej nie będzie już ani twej samicy, ani szczurków.Znowu ułożysz się na warstwie papieru i będziesz próbował zasnąć, przeczekać wnadziei, że przebudzą cię łaskoczące dotknięcia i radosne podskoki.Wtedy wyczujeszostrą woń kota, smród nienawiści i wściekłości.Nie będzie to już zapach leniwegomruczka, wylegującego się na parapetach i fotelach, lecz pot spragnionego krwi kocura,gotowego zabijać, nie po to, by jeść, tylko z czystej potrzeby zabijania.%7łarna obracają się, toczą, gniotą, miażdżą.Nieuważny szczur spadający między ka-mienne walce może ratować się tylko szybkim skokiem wzwyż.Inaczej zostanie roz-tarty, zmieciony, rozjeżdżony, wtarty w pył mąki, która stanie się nieco ciemniejsza odjego krwi.Kości, mięśnie, skóra, zgruchotane i zgniecione zamienią się w okruchy,drobiny, cząstki i znikną w worku pochłaniającym mąkę.Właśnie młody, ciekawy szczur wdrapał się na deskę, by stamtąd obserwować ruchzębatych kół poruszających żarna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl